poniedziałek, 28 grudnia 2009

Przychodzi naukowiec do dziennikarza

Dziennikarze i naukowcy dość zgodnie wyrażają przekonanie, że ich współpraca nie układa się najlepiej, ale są jednomyślni chyba tylko w tej kwestii. Najistotniejsze rozbieżności łączą się ze wskazywaniem strony odpowiedzialnej za trudne relacje. Dziennikarze winią pracowników naukowych, a naukowcy nie wyrażają się najlepiej o współpracy z ludźmi mediów. Prawda – jak to często bywa – leży gdzieś pośrodku.

Pisałam już, co mogą zrobić dziennikarze, by poprawić relacje z naukowcami (między innymi chodzi o poznawanie się, zdobywanie zaufania, o budowanie bogatej bazy kontaktów), a co z naukowcami? Być może w ogóle nie należy stawiać takiego pytania? To praca dziennikarzy polega na pozyskiwaniu informacji, na budowaniu dobrych relacji z osobami, które mogą pomóc w realizacji tematu, w tym z ludźmi nauki.
Dlaczego naukowcy mieliby dbać o kontakty z dziennikarzami? To już nie jest takie oczywiste. Dziennikarze dzwonią zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie, proszą o spotkanie natychmiast albo jeszcze szybciej, oczekują od rozmówcy potwierdzenia założonej tezy, wycinają fragmenty wypowiedzi tak, że później trudno jest poznać swoją opinię. Zniechęca to do odbierania telefonów z redakcji.

Relacje z dziennikarzami będą układały się bardziej pomyślnie, jeśli zrozumiemy, że pracują oni pod presją czasu i czekanie na odpowiedź nie jest ich ulubionym zajęciem. Warto też zwrócić uwagę na to, by wypowiedzi dla mediów były krótkie – one i tak muszą zostać odpowiednio zmontowane. Lepiej powiedzieć jedno zdanie i później usłyszeć je w całości, niż wygłosić dziesięć i mieć nadzieję, że dziennikarz wybierze właściwe.

Tym, co każdemu może pomóc w kontaktach z dziennikarzami, jest też znajomość prawa prasowego (Ustawa z dnia 26 stycznia 1984 r.) – warto zacząć od lektury tego dokumentu, by uniknąć nieporozumień.
Wielu przedstawicieli mediów (w tym mediów lokalnych) twierdzi, że redakcje są otwarte na współpracę z naukowcami, mogą na przykład publikować teksty ich autorstwa. Niewiele osób decyduje się jednak na takie działania, postrzegając je jako stratę czasu. Podobnie jest z informowaniem dziennikarzy o tym, co dzieje się na uczelni czy z odpowiadaniem na ich pytania. Pracownicy naukowi nie wiedzą, komu i czemu miałoby to służyć (poza tym, że służy dziennikarzom i mediom).

Jednym z powodów, dla których warto, by naukowcy pojawiali się w mediach, jest przedstawianie własnego punktu widzenia, własnej interpretacji tego, co dzieje się w szkolnictwie wyższym. Kiedy „Gazeta Wyborcza” opublikowała cykl artykułów pod hasłem: „Wyższa Szkoła Wstydu”, w środowisku akademickim zawrzało z oburzenia, ale niewiele osób zdecydowało się zabrać głos w debacie. Jeśli czytelnicy coś z niej zapamiętają, będą to zarzuty gazety, opinie dziennikarzy, a nie stanowisko naukowców.

Ważną kwestią jest kontaktowanie się z mediami, żeby poinformować o osiągnięciach naukowych czy o ciekawych wydarzeniach w środowisku akademickim. Publikowanie informacji na ten temat jest istotne i dla mediów, i dla uczelni, i dla lokalnej społeczności. Mieszkańcy miasta uniwersyteckiego często mają złą opinię zarówno o poziomie kształcenia, jak i o pracy naukowej, choć o jednym i drugim niewiele wiedzą, bo brakuje informacji na ten temat (a jeśli są, można odnieść wrażenie, że mają stronniczy charakter).

Warto też, by naukowcy dostrzegli nowe medium – internet. Kto nie ma ochoty pukać do drzwi redakcji, może stać się właścicielem własnego narzędzia przekazu. Blogi, fora dyskusyjne, a nawet telewizja internetowa – to tylko przykłady środków, jakie naukowcy mogą wykorzystać, by promować siebie i swoją uczelnię oraz dyskutować o sprawach dla nich ważnych. Gdyby trudności we współpracy z dziennikarzami miały być jedyną przeszkodą w realizacji tych zadań, to przecież można uniezależnić się od ich pośrednictwa.

Marta Więckiewicz

Tekst źródłowy: http://www.wieckiewicz.net/2009/12/trudne-relacje

poniedziałek, 21 grudnia 2009

W Lublinie też są kawiarnie... zadymione!

W Lublinie też jest ładne miasteczko akademickie, gdzie blisko siebie trzy uczelnie i liczne akademiki. Niegdyś powstałe na skraju miasta, teraz wchłonięte przez miejską zabudowę. Akademiki odróżniaja się od bloków licznymi klubami studenckimi. Bliskie sąsiedztwo trzech dużych uczelni tworzy ciekawy klimat. Ale gdzie się spotkać na uczone lub towarzyskie rozmowy? Kluby studenckie - tak jak w Olsztynie - z głośną muzyką i zadymioną atmosferą. ..

Tworzenie publicznej przestrzeni, estetycznej i przyjaznej na spotkania z naukowacami i nauką, to problem nie tylko Olsztyna. A wszystko zaczyna się od dostrzeżenia potrzeby. Na atrakcyjność studiowania składa się także wspomniana przestrzeń publiczna, gdzie student z profesorem spotkać się i dyskutować może. W tejże przestrzeni publicznej zaistnieć mogą sytuacje edukacyjne, ważne dla jakości ksztacenia uniwersyteckiego.
St.Cz.

piątek, 18 grudnia 2009

Domena publiczna ... w kawiarni

Domena publiczna i zasoby open source znakomicie mieszczą się w misji uniwersytetu. Z wielką przyjemnością rozmawialiśmy o powstającym pomyśle UTUTI. W jakimś sensie jest to elektroniczne wcielenie starych ideałów uniwersytetu jako wspólnoty uczących i nauczanych, wspólnego poszukiwania prawdy, dzielenia się wiedzą w trakcie tych poszukiwać. Twórca i pomysłodawca na wczorajsze spotkanie (17 grudnia) przyjechał.... z Wilna. Kameralne spotkania - tak jak sama nauka - nie znają granic :).

Kawiarniany stolik, to przede wszystkim spotkanie i dyskusja, w czasie których rodzą się najróżniejsze myśli (tak jak w mózgu - ututi). Jest to spotkanie studentów i "profesorów", niekoniecznie z tytułami.

Kameralne spotkania z nauką i naukowacami w kawiarniach nie są wcale "profanacją" i ujmą. Bowiem jak trafnie zauważył prof. Dąbrowski "naukę należy uprawiać, a nie celebrować". Na tych spotkaniach można zobaczyć (i współuczestniczyć) jak w dyskusjach rodzi się książka (np. ta, dotycząca traktu niborskiego), jak rodzi się akademicka przedsiębiorczość i innowacyjność (m.in. spotkanie z Fabryką Innowacji), czy jak rodzi się ciekawy i interaktywny portal UTUTI.

Myśli rodzą się w dyskusji. Padają jak ziarno w glebę, część zjedzą ptaki, część wyschnie, a część wykiełkuje i dobiero po jakimś czasie zobaczyć będzie można "plon". Ale spotkania kameralne z nauką to także wielka przyjemność rozmowy z ludźmi pełnymi pasji, zangażowania, pomysłów. Dalekie jest to od napuszonej celebry a bliskie autentycznego uprawiania nauki. I co najważniejsze, kameralne spotkania z nauką są open source - bezpłatne i dla wszystkich (wstęp wolny, bez względu na stopnie, wykształcenie czy specjalność).

St.Czachorowski

"Wizję UTUTI można sprowadzić do 4 punktów:

  • wszystkie materiały do studiowania w jednym, ogólnodostępnym miejscu;
  • wykładowcy dzielą się swoimi notatkami (konspektami z wykładów) publicznie;
  • studenci robią notatki nie tylko dla siebie;
  • powszechny dostęp do wiedzy i intensywna komunikacja między studentami podnoszą jakość kształcenia.

Właśnie dlatego UTUTI nie został stworzony dla gotowców i ściąg... Po prostu, chcemy by każdy miał z czego się uczyć."

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Serwisy popularnonaukowe kluczowe we wspieraniu innowacyjności

"Dziś badania naukowe to klucz do sprostania wyzwaniom zglobalizowanego świata. W Polsce istotną rolę we wsparciu innowacyjnych działań mają do spełnienia nie tylko uczeni, ale i dziennikarze. To oni powinni przybliżać społeczeństwu istotę prowadzonych badań i ich potencjalne znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego - ocenia prezes PAN prof. Michał Kleiber w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce" (zobacz cały tekst).
Spotkania kameralne z nauką na olsztyńskiej starówce dobrze wpisują się w ten trend rozszerzania wspołpracy z dziennikarzami i wspólne upowszechnianie (popularyzajcę) nauki.

piątek, 11 grudnia 2009

Podzielić się wiedzą

Jako namiętny czytelnik praktycznie wszystkiego (słowo honoru, jestem czystą odmianą mola książkowo-prasowego), nie tak dawno śledziłam medialny przebieg debaty nad jakością i duchem polskiego szkolnictwa wyższego. Podsumować można by tak: wykładowcy są wredni, studenci - leniwi, system - kiepski i stoimy nad świeżo rozkopaną mogiłą polskich uniwersytetów...
W tym miejscu wypadałoby westchnąć z nostalgią i przywołać w pamięci czasy świetności chociażby bliskiej nam geograficznie Albertyny. Wykładowcy byli genialni, studenci skrupulatni i bardzo pracowici, a system nauczania tak wspaniały, że nade wszystko warto było sprzedać ze 300 włók rodzimego ugoru razem z osiadłym na nim chłopstwem aby dziedzica do Prus wyprawić i w bibliotece tej wspaniałej uczelni kark uginać zmusić.
Piękne to były czasy, tyle że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Równie dobrze można by i dziś znaleźć zarówno sporą rzeszę genialnych naukowców-dydaktyków jak i błyskotliwych studentów, a w owych odległych dziejach, w „duchu uczelni” doszukać się nepotyzmu, głupoty jak i nadzwyczajnej obłudy.
Wierzę jednak, że dopóki sedno idei uniwersyteckiej, (czyt. studenci) będą chcieli się uczyć, zdobywać, odkrywać, dzielić się, spierać, dywagować na miarę warunków i okoliczności epoki – uniwersytet nie zginie. A że chcą i próbują - to rzecz pewna.
W tym miejscu chciałabym zaprezentować Państwa uwadze i zachęcić do dyskusji nad pewną inicjatywą studencką, która w moim przekonaniu, zawarła ciekawy „smaczek” studiowania, umiejscowiony w realiach współczesnej epoki. Studenci organizują się, żeby się dzielić… wiedzą!
Polecam lekturę strony http://ututi.pl/about a 17 grudnia zapraszam do Kawiarni „Moja” na dyskusję o dzielących się notatkami studentach i wykładowcach.

Z pozdrowieniami, Eryka Kuszlewicz-Masiak

piątek, 4 grudnia 2009

Poszukiwanie przestrzeni do dyskusji


Systematyczne spotykanie się w lokalach "gastronomicznych" na olsztyńskiej starówce, w formule kameralnych spotkań z nauką, mają już swoją roczną historię. Z tej okazji przypomnienie swoistej "deklaracji ideowej", ku refleksji i zastanawianiu się co dalej. Roczny eksperyment jest chyba wystarczający, aby odpowiedzieć sobie na pytania: "czy warto", "czy jest sens" i "czy warto kontynułować i co ewentualnie zmienić". Zapraszam do dyskusji zarówno wirtualnych jak i "kawiarnianych".

Jako przyrodnik interesujący się zmianami w otaczającej nas przyrodzie, często przeszukuję różnego typu opracowania historyczne, mapy, książki itp. Ale w podręcznikach historycznych nie znajduję zbyt wielu interesujących mnie danych. Na kartach książek traktujących o przeszłości sporo jest relacji z wojen, spotkań politycznych. Jest wiele o królach, generałach, wojnach i granicach. Tak jak w dzisiejszych mediach: historia spływa głównie krwią i sensacjami. Z życia codziennego dowiedzieć się zazwyczaj można jedynie o epidemiach, pożarach i powieszonych czarownicach.
A mnie interesuje stopień wylesienia naszego regionu, kiedy i jakie jezioro wyschło, kiedy bagno osuszono, jak długo po wojnach i epidemiach pola leżały odłogiem. Co dawniej żyło w jeziorze, co w lesie i co w trawie piszczało. Ile i jakie gatunki dawniej u nas występowały, które i kiedy wymarły a które skąd i kiedy do nas przybyły? Grzebiąc w archeologicznych śmietnikach oraz czytając dawne pamiętniki, wiele można wyczytać o stanie ówczesnej przyrody.
Dlaczego przyrodnik interesuje się historią, w szczególności powszechną? To proste, aby zrozumieć głębiej procesy przyrodnicze zachodzące na poziomie ekosystemu i aby nauczyć się stosownie działać dla przyszłości. Przecież historia magistra vitae, także dla przyrodnika.
Obecnie dość dużo uwagi poświęcamy zmianom klimatu i zastanawiamy się jakie one skutki przyniosą zarówno przyrodnicze jak i gospodarcze. I co należałoby przedsięwziąć, aby zapobiec w miarę możliwości negatywnym skutkom.

Wiedza to niełatwa. Świadczą o tym liczne błędy jakie do tej pory uczyniliśmy w ochronie przyrody. Na przykład w Ojcowskim Parku Narodowym. Chcąc chronić unikalną roślinność kserotermiczną, w pierwszym odruchem było usunięcie wypasu bydła i owiec, żeby zwierzęta nie wydeptywały i nie zjadały tych rzadkich roślin. Po kilkunastu latach okazało się, że na łąkach pojawia się las, a chronione rośliny zielne znikają, bo jest im za ciemno i za zimno. Po żmudnych badaniach udało się ustalić, że wspomniane ekosystemy ukształtowały się na skutek wielowiekowego wypasu i gospodarki ekstensywnego rolnictwa. Krowy i owce do parku wróciły.
Zamiast więc czekać kilkadziesiąt lat na skutki dzisiejszych poczynań, lepiej jest analizować historię naszego gospodarowania na Warmii i Mazurach w okresie ostatnich… 10 tysięcy lat.

Kłopot w tym, że i kronikarzy było mało oraz w tym, że historyków bardziej interesowały granice administracyjne, wojny i spotkania monarchów. Niełatwo więc nawet między wierszami poszukiwać.
I nie łatwo wybrać gatunki, które będą mogły służyć jako bioindykatory "zdrowia" ekosystemu, (tak jak termometr służy do pomiaru temperatury). Niezbędne są dyskusje i badania interdyscyplinarne. Aby historyk nauczył odczytywać przeszłość z dokumentów a przyrodnik wiedział jakich informacji w mrokach wieków szukać. Na uniwersytecie o takie interdyscyplinarne spotkania nie powinno być trudno. Tylko jakie miejsce do tych spotkań wybrać, kiedy u nas nie ma gajów oliwnych (bo nie ten klimat)? Są za to liczne kawiarnie, restauracje, puby. One są także dla ludzi, którzy mają coś więcej niż tylko przewód pokarmowy.

Stanisław Czachorowski
Tekst napisany rok temu i ukazał się w styczniowych Wiadomościach Uniwersyteckich

czwartek, 3 grudnia 2009

Kawiarniane poszukiwanie Doliny Krzemowej w Olsztynie

Olsztyn zazwyczaj kojarzy się z prowincją. Czy poważny biznes, zasobny w pieniądze, miałby tu czego szukać? Tym bardziej w kawiarni? Dziejsze spotkanie (3 grudnia) pokazało, że tak.

Tematem spotkania była Synergia grupowa i fabryka innowacji, a głównymi gośćmi panie: Magdalena Ben-Rynkiewicz i Agnieszka Kawka z Centrum Innowacji i Transferu Technologii UWM w Olsztynie. Opowiadały o projekcie "Fabryka innowacji - kapitałowe wsparcie dla przedsiębiorczych". Okazuje się, że zasobny kapitałowo biznes poszukuje na Warmii i Mazurach zupełnie nowych pomysłów i innowacyjności. Z perspektywy Unii Europejskiej jak i Warszawy Olsztyn jawi się jako zasobne w potencjał innowacyjny zagłębie dla gospodarki opartej na wiedzy. Program adresowany jest do ludzi z pomysłami. Do końca 2010 roku można zgłaszać się ze swoimi pomysłami a otrzyma się bezpłatnie profesjonalne wspracie, łącznie z analizami technicznymi i biznesowymi? Z tak wyłonionych pomysłów do dalszego etapu wybranych będzie 100 rokujących sukces przedsięwzięć i otrzymają one wspracie, na początek w wysokosci do 200 tys. euro.

Po co ktoś miałby "pakować" duże pieniądze w cudze biznesy? To nie jest jednak żadna filantropia, to zwykła inwestycja w wynalazki i innowacyjność. Współczesna gospodarka opiera się na innowacyjności i kapitale ludzkim a nie na przemyśle ciężkim. Może tylko dziwić, dlaczego dużego potencjału ludzkiego, swoistej Doliny Krzemowej, ktoś poważny poszukuje w "prowincjonalnym" Olsztynie? Ale to jest poważny biznes z dużymi pięniedzmi - oni wiedzą co czynia. Być może sami się nie doceniami i naszych studentów :).

Dlaczego w kameralnych spotkaniach z nauką zagościła tak biznesowa tematyka? Bo współczesny uniwersytet opiera się na trzech filarach: dydaktyce, badaniach naukowych i... przedsiębiorczości akademickiej czyli komercjalizacji wyników badań.

St.Czachorowski

wtorek, 1 grudnia 2009

Grudniowe spotkania w Kawiarni Moja

W grudniu zapraszamy na czwartkowe spotkania do Kawiarni Moja, ul. Dabrowszczaków 10, godz. 17.00.

3 grudnia (czwartek), Synergia grupowa i fabryka innowacji. Goście specjalni: : Magdalena Ben-Rynkiewicz i Agnieszka Kawka. Spotkanie odbywa się w ramach I Olsztyńskich Dni Przedsiębiorczości Akademickiej (3-5 grudnia 2009).

sobota, 28 listopada 2009

Zapomniani uczeni z warmińskiej prowincji

"Cudze chwalicie, swojego nie znacie" - to przysłowie warto przypominać nie raz i nie dwa. Kompleksem prowincji jest ciągłe zapatrzenie się w daleki świat, zapominając o tym, co tóż pod nogami. Całe szczęście, że przypomnieliśmy sobie o Mikołaju Koperniku. Ale nie samym Kopernikiem Warmia i Mazury w poszerzaniu wiedzy sływnie.

Jakoś niezauważenie minęła 140. rocznica śmierci uczonego Warmiaka z Biskupca - Ignacego Pietraszewskiego (1796-1869). Zapomniany profesor honorarius linguarum orientalium apud Universitatem Berolinensem jest jednym z wielu przykładów zapomnianych uczonych i mędrców, wyrosłych na piaszczystej prowincji. "Utarła się dawniej opinia, że ziemia warmińska przygarnia od czasu do czasu wybitnych ludzi, ale sama ich nie wydaje." Na tę opinię sami swoim brakiem pamięci zapracowujemy. Mamy w regionie czterech noblistów i o nich też nie pamiętamy.

Być może warto będzie poświęcić kilka spotkań (kameralnych z nauką i naukowcami) na wspominanie tych dawnych uczonych i tych niedawnych profesorów, współtworzących klimat intelektualny naszej małej "północnej prowincji". I chyba najlepiej by było, aby takie spotkania odbywały się w tych najbardziej zapomnianych wsiach i miasteczkach: Ławicach, Biskupcu, Kętrzynie, Lamkowie, Smokowie, Czerwonce. Na poszukiwanie "śladów myśli i wiedzy" być może wyruszymy traktem niborskim. Tak na początek.
St.Czachorowski

piątek, 27 listopada 2009

Trakt niborski cz. 3.

4 grudnia (piątek) w ramach cyklu spotkań poświęconych traktowi niborskiemu, prof. Janusz Jasiński (historyk), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30

Spotkanie z prof. Jasińskim zaplanowane wcześniej na 19 listopada - z powodu choroby - przeniesione zostało na 4 grudnia.
Natomiast w ostatni czwartek (26 listopada) o przyrodzie przy trakcie niborskim opowiadał Stanisław Dąbrowski, a o archelologii od trzeciego tysiąclecia przed naszą erą opowiadał archeolog Jarosław Sobieraj. Okazuje się, że średniowieczny trakt niborki powstał na dawnym szlaku komunikacyjnym, wykorzystywanym już od III tysiąclecia przed naszą erą. O przebiegu tego historycznego szlaku decydowały przede wszytskim ukształtowanie terenu i warunki przyrodnicze. Tędy odbywał sie handel bursztynem. Można w przenośni powiedzieć, że Olsztyn leży na szlaku turystycznym, liczącym sobie kilka tysiącleci.

Wędrujac traktem niborskim kilkaset lat temu można było obserwowac zupełnie inną przyrodę. Inaczej wyglądał las, inne zwierzęta niż dziś można było zobaczyć i usłyszeć. Uczestnicząc w kameralnych spotkaniach z nauką i szlakiem niborskim można zobaczyć, jak w dyskusjach powstaje książka.

W luźnej dyskusji uczestnicy nawiązali także do interpretacji słowa "gościniec". Słowo "gość" ma także i nieco groźniejsze znaczenie, bowiem gość to ktoś obcy, kogo czasem trzeba prezentem obłaskawiać.

wtorek, 24 listopada 2009

Zjedliśmy Darwina

Tytuł jest medialnie nieprecyzyjny. Był oczywiście Karol Darwin wspominany, było także coś zjedzone. Ale zjedliśmy tort urodzinowy (na zdjęciu w stanie przekonsumpcyjnym), ufundowany przez Urząd Miasta Olsztyn z okazji 150. rocznicy opublikowania pierwszego wydania książki "O pochodzeniu gatunków drogą doboru naturalnego..." Karola Darwina. Temat spotkania zgromadził osoby w różnym wieku i o różnych profesjach. O rybach i ewolucji opowiadała prof. Alicja Boroń.
Książki przyrodnicze, pisane przez olsztyńskich uczonych, rozdawać będziemy na kolejnych spotkaniach kameralnych z nauką. Szczegóły niebawem.

niedziela, 22 listopada 2009

Zapowiedzi najbliższych spotkań

  • 24 listopada (wtorek), zapraszamy na 150 urodziny książki, która zmieniła świat. Na godzinę 18.00 zapraszamy do Kawiarni Moja, ul. Dąbrowszczaków 10. Gospodarzem spotkania kameralnego z nauką będzie prof. Alicja Boroń z Wydziału Biologii.
  • 26 listopada (czwartek), w ramach cyklu spotkań poświęconych traktowi niborskiemu, Stanisław Dąbrowski (leśnik, przyrodnik), Jarosław Sobieraj (archeolog), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30. (Było cz. 1, cz 2. )
  • 3 grudnia (czwartek), synergia grupowa i fabryka innowacji, w Kawiarni Moja, ul Dąbrowszczaków 10, godz. 17.00. Goście specjalni: Magdalena Ben-Rynkiewicz i Agnieszka Kawka. Spotkanie odbywa się w ramach I Olsztyńskich Dni Przedsiębiorczości Akademickiej (3-5 grudnia 2009).

W grudniu br. spotykać będziemy się w czwartki w Kawiarni Moja, godz. 17.00. W styczniu zaplanowane jest m.in. spotkanie z prof. Eugeniuszem Geno Małkowskim (15 stycznia w Galerii "Rynek" o 17.00 otwarcie wystawy aktów pt. "Początek świata", kilka dni później spotkanie pt. "Publiczne malowanie jako metoda powszechnej edukacji plastycznej") oraz spotkania dotyczące ekologii stosowanej, czyli co praktycznego wynika z badań ekologicznych (podejmiemy m.in. problem obszarów chronionych i projektowanego Mazurskiego Parku Narodowego). Po Nowym Roku rozpoczniemy także cykl spotkań z olsztyńskimi towarzystwami naukowymi, a jako pierwsze zagości Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne.

czwartek, 19 listopada 2009

Synergia grupowa i fabryka innowacji

Tematem kolejnego kameralnego spotkania z nauką będzie innowacyjność, 3 grudnia (czwartek), w Kawiarni Moja, ul Dąbrowszczaków 10, godz. 17.00. Goście specjalni: : Magdalena Ben-Rynkiewicz i Agnieszka Kawka. Spotkanie odbywa się w ramach I Olsztyńskich Dni Przedsiębiorczości Akademickiej (3-5 grudnia 2009).

Synergia grupowa to zjawisko charakterystyczne dla dialogu i współpracy. Wiedza grupy jest większa niż suma wiedzy każdego z jej członków z osobna. Ludzie współpracujący, dyskutujący nawzajem się inspirują do osiągania większych celów. W dialogu rodzą się pomysły i skojarzenia, które raczej nie powstałyby w samotnych rozmyślaniach. Ludwik Fleck w połowie XX wieku zjawisko to określał jako „kolektyw myślowy”.

Spotkania w kawiarni to dla samych naukowców okazja do dyskusji interdyscyplinarnych i wzajemnego inspirowania się w dalszych, myślowych poszukiwaniach i intelektualnych podróżach. To także spotkania „nienaukowcami” i swoista popularyzacja wiedzy a także opowiadanie o sensie badań i wynikach, finansującym je podatnikom. I w końcu kameralne spotkania z nauką to możliwość spotkania się naukowców i przedstawicieli gospodarki oraz samorządów. Na styku tych spotkań rodzi się innowacyjność.

Fabryka innowacji to projekt, którego celem jest zbliżenie obu środowisk (nauki i gospodarki) i wsparcia dla przedsiębiorczości. O Fabryce innowacji opowiadać będą panie: Magdalena Ben-Rynkiewicz i Agnieszka Kawka z Centrum Innowacji i Transferu Technologii UWM.
W czasie wstępnych dyskusji urodził się pomysł, aby swoistą kawiarnię naukową (jako przestrzeń publiczną przyjazną dla biznesmenów oraz naukowców i studentów) stworzyć w Kortowie. Tak aby w godzinach przedpołudniowych przedstawiciele gospodarki mieli okazję spotkać się z naukowcami i studentami, swobodnie porozmawiać i poszukiwać dla siebie rozwiązań. Zatem do południa proponować będziemy spotkania w Kortowie a po południu spotkania na Starówce i Śródmieściu. Na spotkaniu w kawiarni będziemy chcieli dyskutować także o naszym wspólnym pomyśle - portalu „Olsztyn naukowy i popularnonaukowy”.

„FABRYKA INNOWACJI” to trzyletni projekt, w czasie którego poszukiwanych będzie około 100 pomysłów na innowacyjną działalność gospodarczą, tworzoną głównie na bazie wyników prac naukowo-badawczych. Centrum Innowacji i Transferu Technologii UWM będzie kompleksowo wspierać pomysłodawców, w tym przede wszystkim kadrę naukową UWM oraz innych regionalnych uczelni wyższych i jednostek B+R (badawczo rozwojowych) w realizacji działań związanych z przekształceniem innowacyjnego pomysłu w działalność gospodarczą.

FABRYKA INNOWACJI wspierała będzie uczelniane i autorskie pomysły (technika, technologia, wyrób, metoda, idea), które nadają się do komercjalizacji. W następstwie na bazie wyników prowadzonej działalności naukowo-badawczej powstaną samodzielne przedsiębiorstwa. Kilkanaście przedsiębiorstw będzie mogło otrzymać wsparcie finansowe na start firmy, z czego najlepsze z nich także wsparcie kapitałowe nawet do 200 000 Euro.

Założeniem FABRYKI INNOWACJI jest aktywizacja przedsiębiorczości uniwersyteckiego środowiska akademickiego UWM, naukowców i kadry technicznej, ale także studentów i doktorantów, a tym samym ułatwienie wprowadzania nowo powstałej wiedzy i wyników badań naukowych, prowadzonych na Uniwersytecie, bezpośrednio do gospodarki. FABRYKA INNOWACJI nie ogranicza się jednak wyłącznie do pomysłów możliwych do komercjalizacji, powstałych na Uniwersytecie. W ramach przedsięwzięcia wspierane będą bowiem także innowacyjne pomysły na biznes z regionu całego województwa warmińsko-mazurskiego.

St. Czachorowski

wtorek, 17 listopada 2009

Urodziny książki, która zmieniła świat

W ramach obchodów Roku Darwina na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim i w Olsztynie Wydział Biologii zaprasza na Kameralne Spotkanie z Nauką, 24 listopada, (Kawiarnia Moja, ul Dąbrowszczaków 10, godz.18.00).

Urząd Miasta Olsztyn na tę okazję ufunduje tort urodzinowy z wizualnym motywem darwinowskim oraz zestaw książek.

  • 24 listopada 1859 roku w Londynie ukazało się dzieło „O powstaniu gatunków” dzieło, które podobnie jak książka Mikołaja Kopernika, zmieniło sposób myślenia i wywarło ogromny wpływ także na współczesną kulturę i filozofię.
  • 200 lat temu, 12 lutego 1809, w Shrewsbury w Anglii urodził się Karol Darwin.

Te ważne dla rozwoju nauki - w szczególności biologii - daty, świętowane są w wielu miejscach świata i Polski, w tym także na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim oraz w Olsztynie.

Środowisko akademickie Olsztyna obchody Roku Darwina rozpoczęło już ponad rok temu, kiedy to w dniach 16-17 października 2008 odbyły się IX Dni Interdyscyplinarne Wydziału Teologii i Wydziału Biologii UWM ph. „Na progu życia. Teoria ewolucji wobec wiary chrześcijan. W 150-lecie ogłoszenia teorii ewolucji biologicznej Karola Darwina”. Jednym z efektów tej konferencji jest książka z referatami, która ukaże się niebawem.

Później, 12 lutego 2009 r. zorganizowaliśmy Dzień Darwina w Olsztynie, w tym wieczorną dyskusję na Starówce. Kilka dni później, 19 lutego, w Kamienicy Naujacka (MOK) zorganizowaliśmy otwarte spotkanie kameralne z nauką ph. „Spór o pochodzenie człowieka. Ewolucja czy/i stworzenie? Przypadek czy/i konieczność”. Z teologiem, profesorem Marianem Machinkiem, publiczną rozmowę prowadzili: biolog dr hab. Stanisław Czachorowski prof. UWM oraz dziennikarz Łukasz Czarnecki-Pacyński.

Z kolei Wydział Biologii 24 kwietnia zorganizował jednodniowe seminarium, poświęcone teorii ewolucji, aktualnej wiedzy na temat procesu ewolucji biologicznej i metod jej badania. Referaty wygłosili: prof. Alicja Boroń, prof. Eugeniusz Biesiadka, prof. Aleksander Bielecki, prof. Stanisław Czachorowski, dr Anna Drogosz, dr Iwona Łaźniewska, mgr Piotr Markiewicz.

Obecnie, 24 listopada, zapraszamy na 150 urodziny książki, która zmieniła świat. Na godzinę 18.00 zapraszamy do Kawiarni Moja, ul. Dąbrowszczaków 10. Gospodarzem spotkania kameralnego z nauką będzie prof. Alicja Boroń z Wydziału Biologii.

Rozmawiać będziemy nie tylko o Darwinie, ewolucji, badaniach prowadzonych na UWM - dotyczących obserwowania i możliwości odtwarzania procesów ewolucji. Będziemy zastanawiać się nad rozwojem uniwersyteckiego Muzeum Zoologicznego im. Profesor Janiny Wengris oraz nad tym, jak przez wystawy pokazać fascynującą różnorodność świata żywego.
Termin bioróżnorodność wyraża dynamizm żywej przyrody i oznacza różnorodność organizmów żywych wraz z ich zmiennością na poziomie genów, białek, osobników, populacji i gatunków oraz w skali ekosystemów. Zagadnienie różnorodności biologicznej stało się jednym z głównych paradygmatów biologii i podstawą nowoczesnej polityki środowiskowej i w zakresie ochrony przyrody. Jest też częścią międzynarodowego programu „Strategia Ochrony Świata” oraz idei zrównoważonego rozwoju.

Obiektem badań w zakresie różnorodności biologicznej prowadzonych na Wydziale Biologii UWM są mikroorganizmy; bakterie, glony oraz grzyby, rośliny i zwierzęta. Badania dotyczą praktycznie wszystkich aspektów bioróżnorodności: a) bioróżnorodności siedlisk, w których występują wymienione organizmy, b) bioróżnorodności funkcjonalnej, czyli roli tych organizmów w biocenozie, wzajemnych oddziaływań, powiązań pokarmowych, preferencji siedliskowych, c) różnorodności biologicznej zespołów, które tworzą wymienione organizmy w różnych warunkach środowiskowych, zwłaszcza w środowiskach przekształconych antropogenicznie, d) bioróżnorodności na poziomie grup taksonomicznych, e) bioróżnorodności gatunkowej, czyli liczby gatunków występujących w jednostce powierzchni lub w ściśle określonym środowisku, f) bioróżnorodności genetycznej, czyli zróżnicowania genetycznego populacji organizmów.

Teoria ewolucji powstała na bazie obserwacji różnorodności świata organizmów żyjących w naturze i zgromadzonych w muzeach. Teoria ta porządkuje i wyjaśnia możliwe przyczyny różnorodności i zmienności gatunków.

Podobnie jak Karol Darwin każdego dnia jesteśmy obserwatorami różnorodności otaczających nas roślin i zwierząt. Czy każdy może pójść w ślady odkrywcy mechanizmów ewolucji – poznać, a nawet zobaczyć zjawiska podobne do tych, które były dla Darwina inspiracją? Jest to możliwe także i w Olsztynie, gdzie naukowcy od lat prowadzą badania nad synurbizacją (przystosowania roślin i zwierząt do życia w mieście), nad antropogenicznymi przekształceniami krajobrazu oraz nad zmiennością klimatu. Efekty procesu ewolucji można zaobserwować w najbliższym otoczeniu i niejako „przyłapać ewolucję na gorącym uczynku?

Niektórzy ludzie swoimi koncepcjami zmieniają świat. Należeli do nich zarówno Mikołaj Kopernik jak i Karol Darwin. O czym by rozmawiali, gdyby się przypadkiem w Olsztynie spotkali? Ich spotkać już „na żywo” nie możemy, ale za to w Olsztynie, w kawiarniach na Starym Mieście i Śródmieściu oraz innych przytulnych miejscach publicznych, spotkać można olsztyńskich naukowców. Ułatwieniem (ale nie jedynym) do takich spotkań i dyskusji są kameralne spotkania z nauką, organizowane przez Klub Profesorów Collegium Copernicanum, we współpracy z różnymi środowiskami oraz instytucjami.

St.Cz., A. B.

Kawiarenka naukowa w Radiu Olsztyn

Goście i uczestnicy naszych kameralnych spotkań z nauką zapraszani są także na rozmowy do Radia Olsztyn, m.in do audycji "Tak czy Nie - Rozmowy o Gospodarce", prowadzonej przez Sławomira Ostrowskiego. 18 listopada br. około godz. 9.15 powinna być emitowana na antenie radiowej jedna z tych rozmów.

"Sławomir Ostrowski - w dociekliwy sposób porusza aktualne problemy gospodarcze regionu. Jego gośćmi są przedsiębiorcy, politycy, działacze gospodarczy, którym autor na koniec rozmowy zawsze zadaje trudne i zaskakujące pytanie, a odpowiedź może być tylko: TAK lub NIE." Jak widać w audycjach nie brakuje i naukowców.

sobota, 14 listopada 2009

Trakt niborski cz. 2.

19 listopada, w ramach cyklu spotkań poświęcony traktowi niborskiemu, prof. Janusz Jasiński (historyk), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30

Z inicjatywy p. Andrzeja Małyszko z podolsztyńskiej Rusi, w listopadzie odbywają się spotkania kameralne z nauką, poświęcone traktowi niborskiemu. Słowo „gościniec” ma kilka znaczeń. Po pierwsze gościniec to droga, trakt (droga, którą goście jadą). Gościniec to także karczma, zajazd, najczęściej znajdujący się przy trakcie (miejsce, gdzie goście zatrzymać się mogą). I w końcu gościniec jako prezent (np. kołacze weselne), a więc coś co goście przynoszą i obdarowują gospodarzy lub coś co gospodarze dają swoim gościom na drogę. Wszystkie te trzy konotacje w jakimś sensie wiążą się z otwartymi na drugiego człowieka, kameralnymi spotkaniami z nauką i naukowcami.

Trakt to także wymarzone miejsce na spotkania kameralne z nauką, na rozmowy niespieszne z drugim człowiekiem o Wszechświecie w całej jego rozciągłości i różnorodności oraz o sensie życia, czy tylko o wrażeniach z podróży i kontemplacji mijanej przy drodze przyrodzie. Tak, z całą pewnością na „kameralne spotkania z nauką” zaprosimy nie tylko do kawiarni ale i na wędrówkę. Ale to dopiero wiosną i latem, gdy cieplej będzie.

Pasja poznawcza, ciekawość jest pierwszym stopniem do…. wiedzy. Pan Andrzej Małyszko o trakcie niborskim usłyszał od starego Warmiaka, trakcie biegnącym koło Rusi i zaczął szukać po starych mapach, prosić o pomoc naukowców różnych specjalności, zachęcać do wędrówki. Etapem jego poszukiwań są właśnie listopadowe spotkania w Gazeta Cafe.

W dniu 12 listopada głównymi bohaterami dyskusji była Prof. Zofia Rzepecka (UWM w Olsztynie, Wydział Geodezji) specjalista od geodezji satelitarnej oraz mgr Adam Płoski (Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Olsztynie), historyk.
Pani Profesor z wielką pasją opowiadała o geodezji i odszukiwaniu starych dróg na jeszcze starszych mapach. Mapy są jednym z ważniejszych efektów pracy geodetów. Od dokładności mapy zależy możliwość poruszania się oraz odnajdywanie nie tylko drogi ale i określanie dokładnego położenia. Jak to robiono kiedyś, gdy nie było nawigacji satelitarnej, GPS czy europejskiego systemu Galileo? Okazuje się że i Mikołaj Kopernik był geodetą, bowiem zajmował się geometrią. A jeszcze wcześniej, już na przełomie II i III w p.n.e. Eratostenes twierdził, że Ziemia jest kulista, a jej promień obliczyć za pomocą … wielbłądów! I zrobił to w miarę dokładnie.

Geodecie wyposażonemu w najnowsze komputery i satelity, do odszukania starej drogi potrzebny jest historyk. Pan Adam Płoski opowiadał o trakcie z zupełnie innej perspektywy. Sieć dróg w naszym regionie ukształtowała się w średniowieczu i związana była z lokacją miast i wsi. Wtedy powstał trakt niborski, jako fragment jednego z wariantów drogi z Warszawy do Królewca. Później nastąpiły różne zmiany w szlakach komunikacyjnych (XVI-XVIII w.). Duże zmiany zaszły za sprawą poczty. W XIX nastąpiła utrata znaczenia traktu niborskiego – bardziej był wykorzystywany przez przemytników niż handlarzy i kupców.

Trakt niborski to droga częściowo zapomniana. Odszukiwanie dokładnego przebiegu tej drogi to odtwarzanie historii, zmian społecznych, politycznych i gospodarczych, odtwarzanie zmian przyrodniczych. Szukanie takich śladów to fascynująca i intrygująca historia, niczym najlepsza powieść detektywistyczna z licznymi wątkami sensacyjnymi. Gdzieniegdzie pozostały kamienie milowe, domy szosowe, karczmy. A może tędy podróżował Jan Kochanowski i Mikołaj Rej?
Odkrywanie tajemnic rzeczywistości jest znacznie ciekawsze niż fikcja literacka. O trakcie niborskim powstaje książka, pisana przez naukowców różnych specjalności. Po prostu trzeba ten unikalny trakt zobaczyć.
Kolejne spotkanie: 26 listopada, Stanisław Dąbrowski (leśnik, przyrodnik), Jarosław Sobieraj (archeolog), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30.
St. Czachorowski

piątek, 13 listopada 2009

Telefon do naukowca (od dziennikarza)

„Gazeta Wyborcza” od wielu lat podejmuje różnorodne inicjatywy. Do najgłośniejszych akcji należą: „Rodzić po ludzku”, „Polacy, odwagi!” i „Szkoła z klasą”. Ostatnio „Gazeta” zajęła się szkolnictwem wyższym. Celem cyklu artykułów publikowanych pod hasłem „Wyższa Szkoła Wstydu” było rozpoczęcie dyskusji o jakości kształcenia, problemach polskiej nauki, o poziomie studentów i grzechach środowiska akademickiego.

Akcja realizowana była również w oddziałach regionalnych „Gazety Wyborczej”, w tym w redakcji olsztyńskiej. Zarówno dziennikarze, jak i naukowcy mieli okazję porozmawiać na temat cyklu publikacji podczas spotkania, jakie odbyło się w kawiarni Gazeta Cafe dziewiątego listopada. Było zaskakująco spokojnie - być może z tego powodu, że osoby najbardziej oburzone artykułami postanowiły nie brać udziału w debacie.

Jednym z podstawowych problemów poruszonych podczas spotkania była współpraca pomiędzy dziennikarzami i naukowcami. Dziennikarze twierdzą, że naukowcy niechętnie udzielają informacji, nie mają czasu na rozmowy, wykręcają się koniecznością otrzymania od przełożonych zgody na wypowiedź. W związku z tym dziennikarze mają ograniczone pole manewru i niewielką grupę potencjalnych rozmówców.

Należy jednak pamiętać, że o dziennikarzu świadczy jego notes, w którym znajdują się telefony do osób mogących pomóc przy realizacji określonych tematów. Im taka baza jest szersza, tym lepiej. Ale przecież nie sztuką jest spisać telefony do osób, których się nie zna. Budowanie bazy kontaktów wiąże się z poznawaniem ludzi i zdobywaniem ich zaufania.

Oczywiście można próbować tłumaczyć dziennikarzy. Kiedy przygotowują tekst „na wczoraj”, nie mają czasu poznawać nowych ekspertów. Pytają tych już wypróbowanych. Tyle że praca dziennikarza polega nie tylko na realizowaniu konkretnych tematów, ale i na bywaniu na ciekawych spotkaniach, na poznawaniu ludzi. Okazji do poznawania naukowców jest naprawdę wiele.

Jeśli dziennikarz ma w swoim notesie telefon do jednego psychologa, jednego socjologa i jednego politologa, to nie świadczy o jego warsztacie najlepiej. Przekłada się to na jakość artykułów, w których brakuje różnorodności opinii; zawsze pojawia się ten sam przewidywalny głos. I co najdziwniejsze, krytykowani przez opinię publiczną są „dyżurni eksperci”, a nie dziennikarze wybierający wciąż tych samych rozmówców.

Czy rzeczywiście naukowcy tak opornie współpracują z mediami? Chętnie zobaczyłabym statystykę pokazującą, ilu z nich odmówiło dziennikarzom komentarza. Dowodem na to, że specjaliści chcą pojawiać się w mediach, są serwisy takie jak: „Eksperci dla Mediów” czy „Zapytaj Ekspertów”. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pojawiali się tu również naukowcy. W tak niewielkim środowisku, jakim jest olsztyński uniwersytet, serwis „Zapytaj naukowca” chyba nie jest potrzebny.

Póki dziennikarze nie zmienią swojego warsztatu, rozwiązanie jest jedno: naukowcy muszą sami docierać do mediów (oczywiście jeśli mają ochotę). Media są otwarte na takie inicjatywy. Tylko trzeba pomyśleć o konsekwencjach.

Kilka lat temu do radia Tok FM zadzwonił politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - Marek Migalski. Powiedział, że nie zgadza się z przedstawioną na antenie wypowiedzią eksperta i chciałby zabrać głos. Dziś jest posłem do Parlamentu Europejskiego. A zatem trzeba być przygotowanym na rozwój sytuacji.
Marta Więckiewicz
Zobacz też artykuł na blogu "Głównie o mediach"

czwartek, 12 listopada 2009

Nagroda Nobla z ekologii w 2009 r.

W tytule nie ma pomyłki, mimo że nie przyznaje się nagrody Nobla w dziedzinie ekologii. W 2009 nagrodę Nobla z ekonomii otrzymały dwie osoby. Jedną z nich jest pani Elinor Ostrom z Uniwersytetu Indiana. Prof. Ostrom od wielu lat prowadzi badania z pogranicza ekonomii i ekologii właśnie. Tematyka jej badań (pani Elinor, a nie ekologii) dotyczy metod racjonalnego zarządzania zasobami naturalnymi, a więc jeziorami, rzekami, torfowiskami, lasami, łąkami czy nawet wodami gruntowymi. Wszytsko to mamy w projektowanym Mazurskim Parku Narodowym. Laureatka ekonomicznej nagrody Nobla analizowała sposoby wspólnego gospodarowania różnorodnymi dobrami wrazliwymi ekologicznie i wskazała, które sposoby są efektywne, a które mogą doprowadzić do katastrofy.
Stykiem ekologii i ekonomii jest ekorozwój (rozwój zrównowazony). Skoro ta tematyka jest tak ważna, że zasłużyła na nagrodę Nobla, z całą pewnością w najbliżsym czasie zorganizujemy kilka dyskusji i spotkań temu tematowi poświęconych, z Mazurskim Parkiem Narodowym w tle.

St.Czachorowski

Pozdrowienia z Barcelony

No cóż, Barcelona = miasto niesamowite! To mój trzeci pobyt tutaj. Miasto otwarte na świat i emigracje a także na rasy. Przygarniają dzieci z innych kontynentów i odmiennych ras. Mają wielkie serca chlopów, którzy otrzymywali od mniej więcej od 13. wieku zezwolenia na osiedlenie się i stały pobyt w Barcelonie. Większość Barcelonczyków to wielcy patrioci, którzy kochają swój język i tożsamość. Żyją na najbardziej starych terenach Europy i kultywują najsmaczniejszą czekoladę, która handlowali wiele wieków temu, a którą można wypić w rozsianych kawiarenkach na Barri Gotic (Stare Średniowieczne Miasto).
Całe noce o każdej porze roku roi się od turystów ze świata, którzy zalegają w kafejkach i restauracyjkach. Jest bardzo wesoło i radosnie. Mieszkam w BARRI GOTIC I WŁÓCZĘ SIĘ Z LUDZMI znanymi i nieznanymi. Ale przede wszystkim korzystam z wykładów na bajecznej konferencji i czekam na własne wystąpienie. W tym szumie ludzkiej radości, jaką spotykam na uliczkach prawie nie zauważalnych, bo wąskich , nawet nie odczuwam tremy przed moim wystąpieniem.
Przesyłam trochę słońca i wiele radości. Życząc Polakom, aby umieli się tak cieszyć serdecznie i otwarcie jak Katalonczycy.

Hala

poniedziałek, 9 listopada 2009

Naukowcy i dziennikarze, czyli nie taki Kargul straszny jak go Pawlak maluje

Spotkanie zgromadziło całkiem sporą gromadkę naukowców i dziennikarzy (jak na spotkania kameralne). Ale dyskusja - mimo różnic w poglądach - toczyła się w pokojowej atmosferze. Nie najlepszym relacjom między naukowcami i dzinnikarzami winne są obie strony. Wynika to chyba ze wzajemnego niezrozumienia swoich warsztatów pracy. Oba środowiska używają tych samych słów, np. "artykuł", ale pod tymi pojęciami rozumieją zupełnie różne desygnaty. Wzajemne poznawanie się z pewnością ułatwi kontakty. Bo w gruncie rzeczy oba środowiska łączy jedno - dociekanie prawdy. Jak można było wywnioskować z wypowiedzi dzienikarzy - Gazeta Wyborcza chce częściej podejmować problemy związane z uniwersytetem i szkolnictwem wyższym. No cóż, zatem trzeba będzie pisać i aktywnie zabierać głos. Zatem do piór! A raczej komputerowej klawiatury - nic o nas bez nas.

Artykuł w Gazecie Wyborczej i więcej zdjęć.

St.Cz.

czwartek, 5 listopada 2009

Spotkania "na trakcie niborskim" (cz. 1)

12 listopada, cykl spotkań poświęcony traktowi niborskiemu, prof. Zofia Rzepecka (geodezja satelitarna) i mgr Adam Płoski (historyk), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30. Spotkaniom patronuje Gazeta Wyborcza.

Podróż to swoiste oderwanie od codzienności, obowiązków, zaganiania. Długa podróż to możliwość wyciszenia się i porozmawiania ze sobą lub spotkanymi osobami. Przecież coś z czasem oczekiwania na dotarcie do celu musimy zrobić, jakoś go zagospodarować. Szybkie samochody w jakimś sensie zabierają nam dobrodziejstwo podróży. Kiedyś podróż trwała wiele dni. Więcej było więc czasu na kameralne dyskusje „w drodze”.

Z inicjatywy p. Andrzeja Małyszko odbędzie się kilka spotkań, których motywem jest trakt niborski – ostatni, rodowodem sięgający średniowiecza, niezaasfaltowany, nasz regionalny trakt, wiodący z Olsztyna do Nidzicy. Pan Andrzej Małyszko odkrywa i ratuje od zapomnienia ten dawny szlak podróżniczy. Swoją pasją odkrywcy zaraża kolejnych specjalistów z różnych dziedzin, a finałem będzie wieloautorska książka.

A kiedy się ociepli, z całą pewnością wybierzemy się na kameralne spotkania z nauką szlakiem niborskim, który notabene zaczyna się w Kortowie, tu gdzie obecnie mieści się uniwersytet.
S.Cz.

Kawiarnia naukowa w Citaslow

Intelektualista, to taki „lepszy” inteligent, z górnej półki. Inteligent, to człowiek zarabiający myśleniem (pracą umysłową), a więc wiedzą, inteligencją, twórczością. Kiedyś byli stosunkowo nieliczni w społeczeństwie i stanowiący swoistą elitę, nadającą ton całemu społeczeństwu. Inteligencja sprawowała „rząd dusz” i była tylko mgliście zdefiniowana, jako ludzie „pióra” i twórczości wszelakiej.
W XXI wieku, w gospodarce opartej na wiedzy, ludzi wykształconych jest bardzo dużo. To już nie tylko pisarze, poeci, kompozytorzy, malarze, rzeźbiarze, dziennikarze, nie tylko naukowcy i uniwersyteccy profesorowie, ale i tak zwana inteligencja techniczna, ekonomiczna, biznesowa, to także lekarze, prawnicy, architekci, bankowcy, informatycy itd. Jeśli już prawie co drugi Polak ma wyższe wykształcenie, to trudno ludzi żyjących z „myślenia i tworzenia”, z innowacji i kreatywności, nazwać elitą. Dlatego pojawił się kolejny termin – „intelektualiści”, czyli inteligenci z „górnej półki”, rzeczywiście wpływający na mody, poglądy i działania, a więc „bardziej wpływowi inteligenci”.
Ale jeśli nawet zawęzić inteligencję do intelektualistów, to i tak jest ich wielu wśród nas. Swoją wiedzą, mądrością, innowacyjnością, kreatywnością, siłą oddziaływania intelektualnego i duchowego, dorobili się majątku i pozycji w społeczeństwie. Są z pewnością beneficjentami współczesnego społeczeństwa informatycznego. Olsztyn jest bez wątpienia stolicą regionu z dużą liczbą intelektualistów. Ale czy coś z tego faktu wynika dla miasta i regionu? W samym Olsztynie mieszka co najmniej 600 profesorów, około 2 tysięcy doktorów różnych dyscyplin. Nic dziwnego, przecież gród nad Łyna to miasto uniwersyteckie z kilkoma uczelniami i placówkami naukowymi. A czy tych naukowców widać „na mieście” – czy widać ich aktywność poza pracą zawodową i wąską specjalnością w „branży”?

Ale co z tego ma Warmia i Mazury, małe, senne miasteczka, liczne zapomniane wioski rozsiane pośród pól, jezior i bagnistych dróg? Czy silny intelektualistami Olsztyn tylko drenuje z młodych, zdolnych ludzi całe województwo? To tylko bilet w jedną stronę? W Olsztynie życie naukowe (chyba) kwitnie. W Olsztynie odbywają się liczne odczyty, spotkania dyskusyjne, wykłady kilku uniwersytetów trzeciego wieku i różnych stowarzyszeń, w Olsztynie jest wiele galerii, wernisaży, koncertów. Szkoda tylko, że trudno odszukać informacji o tych spotkaniach.
A co się dzieje na prowincji? Wioski takie jak Włodowo znamy z linczu, Żywkowo z bocianów, inne miejscowości z wypadków drogowych, klęsk żywiołowych itd. W małych wsiach zamykane są szkoły, biblioteki, domy kultury. Zapomniane przez intelektualistów wsie popegerowskie umierają w marazmie, a jedyną rozrywką staje się ławeczka z mamrotem.
Drogi intelektualisto, czy nie czujesz się winny (grzechem zaniedbania) biedzie i marazmowi na głębokiej prowincji? Czy nie czujesz się winny pozostawienia tych społeczności swojemu losowi? To pytanie kieruję także i do siebie. I nie chodzi mi o wzbudzenie wyrzutów sumienia, ale o refleksję i pomysły do działania.
Jedno z ostatnich (w roku akademickim 2008/2009) spotkań kawiarni naukowej Klubu Profesorów Collegium Copernicanum zorganizowaliśmy w Górowie Iławeckim. Miałem okazję zobaczyć znakomite inicjatywy np. w formie Centrum Barka, jak i dostrzec ogromną potrzebę wychodzenia daleko poza mury uniwersyteckiego Kortowa (nie tylko na olsztyńską Starówkę). Ciekawsze spotkania od lat organizuje prof. L. Szarzyński z zespołem Pro Musica Antiqua, koncentrując w różnorodnych zabytkach Warmii i Mazur. Tam na nas czekają, ale nie tylko, żebyśmy się „powymądrzali”, ale czekają także, aby być wysłuchanym, dostrzeżonym.
Cechą charakterystyczną współczesności jest rosnącą decentralizacja, m.in. za sprawą internetu i nowoczesnych środków komunikacji. Bogaci ludzie sukcesu uciekają z przepełnionych miast w poszukiwaniu ciszy i wyższej jakości życia w podolsztyńskich wsiach. Z „warszawki” wyjeżdżają do prowincjonalnego Citaslow. Ale czy „profesorskie domy” rozsiane w krajobrazie kapliczek, jezior i bagien, są tylko sypialnią i miejscem odpoczynku? A co z tymi miejscowościami, położonymi dalej i nie przy wygodnych w dojeździe drogach? Czy potrafimy podzielić się wiedzą, entuzjazmem, zaradnością z zapomnianymi wioseczkami, gdzie nawet wrony zawracają? Czy intelektualiści nie powinni poczuć się współodpowiedzialni za losy tej zaniedbanej prowincji, tuż obok nas? A jeśli tak, to co z tym faktem zrobić? Tylko akademicko podywagować i napisać o tym publikacje w zagranicznym czasopiśmie (najlepiej tym z „listy filadelfijskiej”)?

Uniwersytet – ten „matecznik” intelektualistów – jest bez wątpienia warmiński i mazurski. Ale czy tylko to osadzenie w regionie sprowadzać się będzie do przyjazdu na studia do Kortowa? Czy mają szanse zaistnieć nasze „wschodnie Viadriny” w Braniewie, Ełku, Korszach, Pasłęku, Gołdapi? Czy mają szanse zaistnieć kawiarnie naukowe w pozaakademickich częściach Olsztyna oraz wiejskie ławeczki do „pofilozofowana” niekoniecznie z mamrotem? Czy mają szansę zaistnieć otwarte na drugiego człowieka spotkania „w drodze”? Warmia to miejsce gdzie cisza i spokój inspiruje. Citaslow wydają się znakomitym miejscem i scenerią do otwartych rozmów i dzielenia się nie tylko wiedzą ale i ciekawością świata.


Stanisław Czachorowski

środa, 4 listopada 2009

Salon Akademicki Carpenter

Historia akademickich spotkań na olsztyńskiej Starówce ma już długą tradycję, prawie taką samą jak uniwersytet. Pierwotny pomysł pod nazwą "Salon Akademicki Carpenter" formalnie zaistniał w 2000 roku. Z mniejszymi lub większymi przerwami, ze zmieniającą się nieco formułą, spotkania odbywają się już blisko 10 lat. Z poniższego tekstu widać, naukowcy też mają poczucie humoru.

Salon Akademicki Carpenter
Niniejszym powołuje się do życia SALON AKADEWCKI, aby niespokojnym umysłom zapewnić niczym nie skrępowane możliwości deliberowania o problemach tego i tamtego świata oraz aby nawet najbardziej kontrowersyjne poglądy dotyczące obydwu wygłoszone być mogły przed gawie­dzią, która ruchem głowy w pionie lub poziome swój stosunek do nich ujawnić raczy, a w przy przypadkach skrajnych nie zawaha się, cieleśnie złe poglądy NIESPOKOJNEMU z głowy wypędzić.

Miejscem spotkań gości SALONU jest CARPENTER INN na Starym Mieście, pub angielski, którego półki rozmaitej maści trunkami zastawione, zarówno inwencję, jak i wyobraźnię w stan naj­wyższej gotowości rychło postawić mogą, a i dla nadążania za myślami NIESPOKOJNYCH, które po zawiłych meandrach biegają, bez owych, w stosownych ilościach, ani rusz.

W każdy wtorek tam ci to właśnie wieczorem gawiedź licznie zbierać się będzie (nie zapomnij na górę po schodach wnijść, bo jeśli tego nie uczynisz zgoła co innego będziesz widział i słyszał), by o różnych dziwnych sprawach posłuchać, czasem głos w dyskusji zabrać i przez to swoje intelectum należycie rozwinąć.

Gościem SALONU może być każdy poćciwy człek, który dzieciństwa się wyrzekłszy do szkól uczęszczał i mózg swój do takiej doskonałości doprowadził, że teraz może użytek publiczny z niego robić na śmieszność gawiedzi się nie naraziwszy. Jednakowoż nawet najbardziej wykształcony umysł co jakiś czas na jakowym śliczny pysiaczek zerknąć ... potrzebuje, więc i obecność grzecznych dzierla­tek w tym miejscu mile jest widziana.

Majordomus jest gospodarzem SALONU, on ci GOŚCI wita, za stołami sadza i program spot­kania przedstawia. Jemu to NIESPOKOJNI najpierw swe talenta przeciwstawiają, z nim odpowiednią formę spotkania dobierają, które on później prowadzi głosy rozdając, to i owo komentując, a gdy ktoś racje swoją wykładając zanadto da się euforii ponieść, grzecznie, acz zdecydowanie głos mu przykróci lub nawet całkiem odbierze tak, aby atmosfera spotkania żadnego szwanku nie poniosła.

Wszystko to uczynić trzeba, aby nam potomni nie zarzucili, że wobec schamienia obyczajów, wrogości oraz traktowania człowieka jako instrumentum - co zdaje się być problemem globalnym - obojętni byliśmy, naszej młodzieży w obłędnym pędzie donikąd nie zatrzymaliśmy i prawdziwych wartości ani słowem ani czynem nie pokazaliśmy.
Nie dla splendoru więc, a dla naszych dzieci i spokoju naszego sumienia to czynimy.

Salon Akademicki Carpenter
Erygowany w Olsztynie
11 kwietnia A. D. 2000
w 10 roku III Rzeczypospolitej

poniedziałek, 2 listopada 2009

Spotkania w listopadzie

  • 6 listopada, kameralne spotkania z nauką w radiu Planeta fm, w porannej audycji Marka Jarmołowicza (wyjątkowo nie w pierwszy poniedziałek miesiąca): dioksyny oraz prof. K. Skibniewska
  • 6 listopada (piątek), dr Stanisław Cios, "Adam Mickiewicz, Stefan Żeromski, Henryk Sienkiewicz i inni dawni pisarze od nieznanej strony, czyli o ich zainteresowaniach zoologicznych", salka na piętrze "U Artystów", ul Kołłątaja, godz. 17.00.
  • 9 listopada (poniedziałek), mini debata "Jak Kargul z Pawlakiem czyli dziennikarze kontra naukowcy”, Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja, Stare Miasto), godz. 17.00
  • 12 listopada, cykl spotkań poświęcony traktowi niborskiemu, prof. Zofia Rzepecka (geodezja satelitarna) i mgr Adam Płoski (historyk), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30
  • 19 listopada, cykl spotkań poświęcony traktowi niborskiemu, prof. Janusz Jasiński (historyk), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30
  • 26 listopada, cykl spotkań poświęcony traktowi niborskiemu, Stanisław Dąbrowski (leśnik, przyrodnik), Jarosław Sobieraj (archeolog), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30

piątek, 30 października 2009

Jak Kargul z Pawlakiem czyli dziennikarze kontra naukowcy


Mini debata w ramach „Kameralnych Spotkań z Nauką”, miejsce Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja, Stare Miasto), termin 9 listopada, godz. 17.00.
Seria artykułów w Gazecie Wyborczej, w ramach cyklu „Wyższa Szkoła Wstydu” (w wydaniu ogólnopolskim) oraz kilka krytycznych artykułów o UWM, kadrze naukowej, studentach w lokalnym wydaniu Gazety, ujawniły duże niechęci między środowiskiem dziennikarzy i naukowców. Zauważyć to było można na internetowym forum Gazety. Ale czy „anonimowy” Internet jest dobrym miejscem do poważniejszych i wartościowych dyskusji?
Naukowcy z UWM mają żal do olsztyńskich dziennikarzy za spłycanie problemów szkolnictwa wyższego i tendencyjnie złe przedstawianie sytuacji na UWM, za brak inicjatywy w wyszukiwaniu wiarygodnych źródeł i lenistwo (nie chce się dziennikarzom przyjść do profesora na UWM).
Dziennikarze mają żal do naukowców, że są zamknięci, trudno dostępni i „mają muchy w nosie”, że sami nie informują dziennikarzy o ciekawych zjawiskach, osiągnięciach itd.

Można się na siebie obrazić i nie rozmawiać (nie komunikować się). Ale można podejść „do płota” jak Kargul i Pawlak i bezpośrednio (a nie za pomocą anonimowych wpisów na forum internetowym) wyłuszczyć swoje racje i swój punkt widzenia. Nie ma sensu na tę okazję budować ogrodzeń (kargulowy płot), lepszym miejsce będzie kawiarniany stolik, niekoniecznie okrągły.

Jakby nie było UWM jest jednym z najważniejszych „aktorów życia społecznego” w Olsztynie i regionie, jest kluczową instytucją dla rozwoju regionalnego i gospodarczego, to także ogromny potencjał kapitału ludzkiego. Dodatkowo problemy nauki i szkolnictwa wyższego w Olsztynie są takie same jak w całej Polsce czy nawet Europie. Jest więc o czym rozmawiać. Na dodatek dużo mieszkańców Olsztyna chciałoby wiedzieć więcej o świecie przyrodniczym. Nie ma jednak żadnego miejsca z informacjami o wykładach otwartych, seminariach, wystawach. Ewidentnie brakuje czegoś takiego jak portal „Olsztyn naukowy” (ścislej popularnonaukowy).

Celem spotkania dziennikarzy i naukowców byłoby nie tylko „pogodzenie” i wyrzucenia wzajemnych żalów i pretensji obu środowisk, nie tylko wzajemne poznanie się i poznanie wzajemnych oczekiwań. Celem byłaby także dyskusja o tym jak zorganizować przestrzeń do wymiany informacji (czy lepszy stolik w kawiarni czy też strona internetowa). Jedni mają warsztat dziennikarski, ale nie mają specjalistycznych informacji. Drudzy mają dużą wiedzę specjalistyczną ale często brakuje czasu i warsztatu dziennikarskiego, aby o tym napisać językiem popularnym. Rozwiązaniem jest sensowna i nie obciążająca współpraca obu środowisk.
W najgorszym przypadku będzie mniej żółci na wątrobie i przyjemny smak oraz aromat kawy.
Stanisław Czachorowski
PS. Na zdjęciu kawiarnia w Olecku... bowiem zamierzamy spotykać się nie tylko w Olsztynie.

środa, 28 października 2009

Naukowcy blogują

Blogerzy piszą o wampirach, o szydełkowaniu, o afrykańskich jeżach, o samochodach, o podróżach autostopem, o życiu matki trojga dzieci, o pracy w korporacji... Jeśli w dziennikach internetowych można pisać o wszystkim, to czemu by nie pisać również o nauce?

Blogi kojarzą się zazwyczaj z ekshibicjonizmem, z ujawnianiem szczegółów z życia prywatnego, z opisywaniem codzienności. Oczywiście są i takie dzienniki internetowe, ale coraz częściej powstają blogi profesjonalne, tworzone przez specjalistów w jakiejś dziedzinie, również przez naukowców. Są one cennym źródłem informacji nie tylko dla badaczy, ale i dla ludzi niezwiązanych ze środowiskiem naukowym, a zainteresowanych danym tematem.

Piotr Cieśliński w artykule „Nauka trafiła do blogów” opublikowanym kilka lat temu w „Gazecie Wyborczej” stwierdził między innymi: „Z punktu widzenia laika naukowe blogi mają ogromną przewagę nad specjalistycznymi czasopismami. Pisane są językiem pozbawionym żargonu. Dowodzą, że uczeni są ludźmi z krwi i kości, a sama nauka nie jest skostniała i pozbawiona emocji” („Gazeta Wyborcza” 2006, nr 263, s. 19).

O tym, że o nauce można pisać ciekawie, świadczą liczne blogi anglojęzyczne. Jednym z najpopularniejszych na świecie blogów naukowych jest „Pharyngula” Paula Z. Myersa, w którym autor zażarcie walczy z kreacjonizmem (http://scienceblogs.com/pharyngula). Mity związane z astronomią obala Phil Plait (http://blogs.discovermagazine.com/badastronomy), a o kulturze w świecie mediów cyfrowych pisze Jill Walker Rettberg (http://jilltxt.net/).

Polscy naukowcy nie pozostają w tyle. Aneta Rostkowska w dzienniku internetowym „Parergonn” pisze o filozofii i sztuce (http://parergonn.blogspot.com/). Autor blogu „Miggawki” porusza przede wszystkim zagadnienia z zakresu biologii, a swoje wpisy uzupełnia licznymi ilustracjami i krótkimi filmami (http://migg.wordpress.com/). Z kolei Wojciech Pastuszka pisze o odkryciach archeologicznych (http://archeowiesci.blox.pl/).

Blog jest narzędziem, dzięki któremu naukowcy mogą rozpropagować swoje osiągnięcia w środowisku naukowym i poza nim. W komentarzach pod wpisami rozwijają się ciekawe dyskusje. Czytelnicy proponują autorom kolejne tematy, proszą o wyjaśnienia, podpowiadają inne rozwiązania poruszanych problemów. Nie zawsze jest sielankowo - blogerzy spotykają się też z krytyką, ale dzięki temu mogą zweryfikować swoje stanowisko bądź udoskonalić umiejętność odpierania zarzutów.

Jak zacząć blogowanie? Najłatwiej jest założyć blog w jednym z serwisów blogowych, np. WordPress.com, Blog.pl, Blox.pl, Blogger.com, Blog Onet.pl, Bloog.pl. Prowadzenie dzienników internetowych na tego typu platformach jest darmowe. Można też założyć własną stronę WWW i na niej tworzyć blog. Wymaga to nieco większych umiejętności, ale dostępne są narzędzia, które ułatwiają zadanie.
Naukowcy pytani o to, czy chcieliby prowadzić blog, czasem mówią, że blogowanie jest dla tych, którzy nie mają co robić. Tymczasem jest wręcz przeciwnie – ciekawy blog stanowi odzwierciedlenie ciekawego życia, a także niebanalnych zainteresowań i interesujących przemyśleń.

Marta Więckiewicz

wtorek, 27 października 2009

6 listopada (Mickiewicz od nieznanej strony)

Kameralne Spotkania z Nauka zapraszają 6. listopada (piątek) na spotkanie z dr. Stanisławem Ciosem, do sali "U Artystów", ul Kołłątaja, godz. 17.00.

Temat: "Adam Mickiewicz, Stefan Żeromski, Henryk Sienkiewicz i inni dawni pisarze od nieznanej strony, czyli o ich zainteresowaniach zoologicznych."

Na XIX w. przypada szybki rozwój nauk ścisłych w Polsce, któremu towarzyszył rozwój wiedzy przyrodniczej w społeczeństwie. Na przykładzie różnych informacji zawartych w pismach, korespondencji i wspomnieniach naszych pisarzy i osób trzecich zostaną omówione zarówno ich zainteresowania przyrodnicze, zwłaszcza fauną, jak i rozwój tych zainteresowań w społeczeństwie Polskim. W trakcie prelekcji zostanie zaprezentowanych szereg interesujacych "rodzynków" z naszych dziejów, w tym fakt, że Adam Mickiewicz był założycielem pierwszego na ziemiach Polskich stowarzyszenia przyrodniczego, Henryk Sienkiewicz pisał o ważkach, a Mikołaj Rej był pierwszym i jedynym wędkarzem Rzeczpospolitej.
(zobacz też"trzecia kultura")

Dr Stanisław Cios, ekonomista i dyplomata, od strony hobbystycznej zajmujący się naukami przyrodniczymi, dziejami rybactwa, historią przyrody i dawną kulturą kulinarną. Autor licznych opracowań m.in. z zakresu stosunków międzynarodowych, nauk przyrodniczych i historii rybactwa, w tym monografii: "Co zjada pstrąg?" (1992) i "Ryby w życiu Polaków od X do XIX w." (2007).
Spotkanie poprowadzi prof. Aleksander Bielecki.
(St.Czachorowski)

poniedziałek, 26 października 2009

Oczarowanie tajemnicą (wg Einsteina)

"Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy, niczym zdmuchnięta świeczka. "
Albert Einstein

środa, 21 października 2009

29 października: Dioksyny - zagrożenie dla Homo sapiens?

Na spotkaniu w dniu 29 października (czwartek) w restauracji "U Artystów" (godz. 17.00, salka na piętrze) Kameralne Spotkania z Nauką gościć będą prof. Krystynę Skibniewską.
Temat spotkania: Dioksyny - zagrożenie dla Homo sapiens?

Dioksyny są trwałaymi zanieczyszczeniami środowiska. Powstają podczas spalania materiału organicznego w warunkach deficytu tlenu. Mają zdolność kumulacji w tkance tłuszczowej organizmów żywych. Są rakotwórcze oraz zaburzają działanie układu hormonalnego człowieka i zwierząt. Działają toksycznie w niezwykle niewielkich stężeniach. Na ile dioksyny i inne zanieczyszczenia środowiska o podobnych właściwościach zagrażają naszemu gatunkowi?

poniedziałek, 19 października 2009

Kwiarnia naukowa w Radiu Planeta

W poniedziałek 19 października 2009 r. Kameralne Spotkania z Nauką zadebiutowały na antenie radia Planeta fm. W ubiegłym roku, w czasie Olsztyńskich Dni Nauki, upowszechnianie nauki w postaci Radiowej Akademii Nauk, zagościło na antenie Radia Olsztyn, w tym roku gościliśmy na antenie Radnia Eska oraz Radia UWM FM. Z dużą radością przyjęliśmy zaproszenie radia Planeta fm i p. redaktora Marka Jarmołowicza.

Z inicjatywy p. Jarmołowicza nie będzie to chyba jednorazowe i ostatnie spotkanie, bowiem narodził się pomysł comiesięcznych "sprawozdań" ze spotkań i rozmowa na jeden z ciekawszych tematów poruszonych w czasie czwartkowych Kameralnych Spotkań z Nauką. Myślę, że będzie okazja poznać znacznie większą liczbę olsztyńskich naukowców i ich pasje badacze.

Jak pisze pan Marek: "(...) moja propozycja jest następująca - pierwszy poniedziałek miesiąca 8:15 byłby terminem naszych spotkań. Wstępnie zakładamy 10 takich nagrań. "

Zatem do usłyszenia także na falach Planety fm.
St.Cz.


sobota, 17 października 2009

22 października - "U Artystów" o tożsamości

22 paździenika 2009 miało być wprowadzenie prof. K. Skibniewskiej na temat dioksyn i ich wpływu na nasze życie, z wykorzystaniem prezentacji multimedialnej, dlatego spotkanie zaplanowaliśmy w salce "U Artystów". Temat z dioksynami został w tak zwanym międzyczasie przełożony na 29., ale skoro zapowiedzieliśmy spotkanie "U Artystów" - to już niech tak zostanie. Nie wszyscy przecież aż tak często zaglądają do internetu.

Na razie nie mamy "swojego", stałego miejsca spotkań. W jakimś sensie nasze dyskusje ciągle odbywają się "w drodze". Na zdjęciu wyżej wspomnienie wiosenne z kawiarni w Ostródzie. Tyle pięknych miejsc jest w Olsztynie i regionie, dlaczego mielibyśmy zamykać się w jednym lokalu?

Na ostatnim spotkaniu wypłynął wątek z tożsamością regionalną i poszukiwaniem swojego indywidualnego utożsamiania się z "tutejskością", że warto będzie w dyskusji do tego tematu powrócić. Czy wiedza o świecie (tzw. wiedza naukowa), wiedza w wymiarze przyrodniczym, humanistycznym, filozoficznym czy religijnym, pomaga w krzepnięciu i narodzinach tożsamości? Czy pomaga poczuć się Warmiakiem, Mazurem, olsztyniakiem, czy inaczej słownie nazwanym identyfikatorem-wyróżnikiem (może Polakiem, Europejczykiem, nowym wschodnioprusakiem)? Każde pokolenie, każda generacja oraz osoby indywidualne muszą na nowo budować, odkrywać swoją tożsamość. Czy poznawanie przyrody, jezior, historii, ludzi pomaga w tej identyfikacji?

Ale warto podreślić jeszcze raz - nasze spotkania są otwarte i dalekie od sztywnej formuły wykładu akademickiego. Otwarte, bo nie są z góry zdeterminowane, zaplanowane. Chodzi nam o spotkanie człowieka z człowiekiem, gdzie temat rozmowy zależy od samych uczestników kameralnych spotkań, bez pośpiechu czy konieczności rozstrzygnięcia. Łączy nas ciekawość siebie i ciekawość świata. Zapraszamy w najbliższy czawrtek, "U Artystów", ul. Kołłątaja, vis-a-vis zaułka "Stawki większej niż życie".
St.Cz.

piątek, 16 października 2009

"Olsztyn naukowy" czyli kawiarniane inspiracje

Czy przy kawiarnianym stoliku może się coś ciekawego urodzić? Czy spotkanie mniej formalne osób o różnych specjalnościach naukowych i różnym doświadczeniu zawodowym przynosić może wymierne efekty (poza przyjemnością spotkania i dyskusji w gronie ludzi mających coś ciekawego do powiedzenia)? Na wszystkie pytania odpowiedzieć można twierdząco.

A opowieść warto zacząć od lwowskich kawiarni i matematyka Stefana Banacha. To właśnie tam swoje korzenie (częściowe) ma polska szkoła matematów i współczesne sukcesy polskich informatyków. Oczywiście, na twórcze efekty czekać czasem trzeba bardzo długo, bo intelektualne inspiracje nie od razu w świecie materialnym znajdują wyraźne odzwierciedlenie. Olsztyn jako miasto uniwersyteckie, być może od Lwowa nie jest gorszy :).

Czwartkowe spotkanie 15 paździenika zdominowała dyskuja o portalu "Olsztyn naukowy" oraz o potrzebie i formie upowszechniania informacji o wykładach otwartych, wystawach edukacyjnych, spotkaniach dyskusyjnych itd. Zanim pomysł zostanie "zmaterializowany" w formie już gotowej, koniecznne jest określenie treści, jakie się tam znajdą. Na pewno muszą być to informacje o takich wydarzeniach (wykłady, seminaria, pokazy itd.), zbierane od bardzo wielu instytucji i organizacji i przejrzyście umieszczone w jednym miejscu. Po drugie powinny się tam znaleźć teksty upowszechniające (popularyzujące) naukę, wynalazki i technologię. Te powinny być w dużej części pisane przez samych naukowców (informacje "z pierwszej ręki") oraz dzienikarzy "naukowych". Mile widziani pasjonaci, hobbysci i tak zwani "amatorzy". Pojawia się oczywiście pilna potrzeba znalezienia i "pozyskania" takich osób, które zechcą pisać np. w formie bloga (zgłoszenia można umieszczać także w komentarzech do tej notki). Aby ułatwić "oswojenie" z technolgią informatyczną jeszcze w listopadzie zorganizujemy spotkanie połączone z praktycznymi warsztatami "pisania bloga". Od czasu do czasu organizować będziemy także szersze debaty - we współpracy z MOK (Miejskim Ośrodkiem Kultury) oraz władzami miasta.

Drugim wątkiem w czwartkowej dyskusji była forma i cel naszych kawiarnianych spotkań. Na pewno utrzymamy kilkuletnią już tradycję spotkań kameralnych (w kawiarniach na Starym Mieście i w centrum), gdzie naukowcy różnych specjalności mogą spotkać się i dyskutować (interdyscyplinarność). Nie zakładamy jednego tylko miejsca, aby były to także wędrówki po uroczych zakątkach naszego miasta (niektórzy z nas są albo olsztyniakami z wyboru od niedawna, albo zbyt długo żyli w kortowskim gettcie, miasta głębiej nie poznając...). Chcemy podtrzymać tradycję spotkań kameralnych, aby umożliwić nieformalny kontakt pracowników akedemickich ze studentami i nawiązanie właściwych relacji "mistrz-uczeń", a także spotkań naukowców z "zwykłymi ludźmi" ciekawymi wszystkiego. Takie spotkania i dyskusje ubogacają nas wszystkich. Uzupełnieniem tych spotkań będą mniej kameralne spotkania dyskusyjne np. w kamienicy Naujacka, wspomniany portal oraz współpraca z mediami (być może nawet audycje radiowe). Nie rezygnujemy także z dyskusji "w drodze" i spotkań poza Olsztynem.

Za dwa tygodnie (29 października) spotykamy się w restauracji "U Artystów", ul Kołłataja, sala na piętrze, kiedy to prof. Krystyna Skibniewska opowie o dioksynach nie tylko w żywności. Jak zwykle o 17.00.

St. Czachorowski
Ps. Wstępnie zaplanowana jest także szersza debata o recyklingu przestrzeni miejskiej, "ekologicznej" architekturze, mechatronice oraz samochodom w mieście. Szczegóły niabawem.

wtorek, 13 października 2009

Nauka jako medialny okręt flagowy

"Nauka popularna to oferta dla ludzi ciekawych świata. Takich ludzi są teraz tysiące i to do nich powinni kierować swój przekaz dziennikarze w porach największej oglądalności i słuchalności. Gwarantuję, że nawet najbardziej komercyjne stacje nie stracą na tym; przeciwnie, wiele zyskają.(...) To nie jest jakaś produkcja niszowa [programy popularyzujace naukę i badania naukowe] - to są okręty flagowe, prezenterzy programów naukowych mają taką popularność, że są twarzami swoich stacji"
dr Tomasz Rożek
Czy Olsztyn - miasto Mikołaja Kopernika i miasto uniwersyteckie - szybko wykorzysta tę okazję? Przecież na zamku w Olsztynie mamy unikalne urządzenie zbudowane przez Kopernika właśnie do "pupolaryzacji" wiedzy astronomicznej. Mamy więc iście średniowieczne tradycje w upowszechnianiu i popularyzajci wiedzy!!!
W Warszawie na doświadczneiu festiwali naukowych powstało Centrum Nauki Copernik. Podobne powstaje w Gdańsku. Dr T. Rożek, fizyk z wykształcenia, dziennikarz naukowy, twórca Śląskiej Kawiarni Naukowej, współzałożyciel Stowarzyszenia Dzienikarzy Naukowych, pomysłodawca Węglowego Parku Naukowego, wie co mówi. Co prawda na Warmii nie ma pokładów węgla ani rud żelaza, ale są z pewnością duże "pokłady" kapitału ludzkiego. W pełni podzielam pogląd, że cisza i spokój inspiruje, zarówno naukowców, artystów, pisarzy jak i biznesmenów.
St. Czachorowski

poniedziałek, 12 października 2009

spotkanie 15 października

Najbliższe Kameralne Spotkanie z Nauką - 15 paździenika, Kawiarnia Moja (ul. Dąbrowszczaków 10), od godz. 17.00. Nie będzie wiodącego, jednego tematu. Kameralne spotkania to także otwarcie się na drugiego człowieka i chęć słuchania. Na spotkanie z przyjacielem nie zawsze przecież musimy się przygotowywać z konspektem :). My przychodzimy nie tylko komunikować, mówić ("pouczać"), ale i słuchać. Bo sami jesteśmy ciekawi świata.

Ale w najbliższy czawartek dyskutować będziemy także o zakładce "Olsztyn naukowy" - czy i jak ten pomysł zrealizować. Kilka innych, tematycznych spotkań jest na etapie ustalania terminu, niebawem szczegóły. Tradycyjnie wstęp wolny.

Filozofia praktyczna

Można napisać uczony traktat o szczęściu. Będzie to filozofia teoretyczna (intelektualna). Można być po prostu szczęśliwym i wieść życie szczęśliwe. Będzie to filozofia praktyczna. Można być szczęśliwym ale nie potrafić intelektualnie wyartykułować, dlaczego tak jest i skąd to się bierze. Można o szczęściu napisać grubą książkę, a mimo to nie być szczęśliwym.
Nasze spotkania z nauką nie zawsze muszą być tak rygorystycznie kameralne. Akcja "Sprzątanie świata - bezpiecznie i ekologicznie" zrealizowana 10 października w Mostkowie była tego przykładem. Jak również przykładem filozofii praktycznej. Zdobywanie wiedzy (filozofia jako umiłowanie wiedzy i mądrości) odbywa się nie tylko poprzez słuchanie wykładów i przyswajanie intelektualnej treści. To także przeżywanie i uczestniczenie. Uczestnicy akcji (na zdjęciu wyżej, więcej na stronie: http://www.olsztyn24.com/?m=1&i=7628) mieli okazję coś zrobić, przeżyć, doświadczyć. Była to ekozofia praktyczna (filozofia ekologiczna) i dotyczyła nie tylko sprzątania lasu, zmiany stylu konsupcji. Było to pytanie także o to, jaki ślad zostawiamy na Ziemi, nie tylko w wymiarze materialnym czy praktycznym.
Udział w akcji to także okazja do kameralnych spotkań i dyskusji zarowno "w drodze" jak i przy ognisku.

czwartek, 8 października 2009

Po-kreatywne refleksje

Wnętrze Kawiarni Moja spodobało się uczestnikom kolejnego Kameralnego Spotkania z Nauką (8 października 2009, temat: "w jakich warunkach jestesmy twórczy"). Rozmowa momentami zbytnio odbiegała od tematu... ale jest to dobra ilustracja warunków do twórczości i otwartej rozmowy. Potrzeba czasu, aby "wykrzyczec", to co tkwi w środku i aby zacząc słuchać.
Jednym z ciekawszych pomysów, jaki narodził sie w toku kameralnej dyskuji, był zgłoszony pomysł, aby przy tablicach z planem miasta na Starówce, można było szybko - po nacisnięciu guzika - dowiedzieć sie, co i gdzie się akurat dzieje. Tak, aby mając do dyspozycji godzinę lub dwie wybrać sobie miejsce z wykładem, spotkaniem, dyskusją wystawą itd. Oczywiście potrzebna byłaby także strona z działem "nauka", czyli informacjami o otwarych wykładach, dyskusjach, wystawach. Sporo się w naszym miejscu dzieje i jest duże zainteresowanie informacjami, dyskusjami i "literaturą" faktu. Dużo osób chce wiedzieć jak wygląda świat i wszechświat, a nie tylko poznawać kronikę wypadków czy fantazji na temat świata.
Wracając do twórczości. Chyba potrzeba odrobiny niedosytu. Nadmiar bodźców, zaśmiecenie hałasem, zbyt licznymi obrazami, raklamą, nadmiarem informacji, nie sprzyja twórczości. Nasuwa się analogia z ostatnią akcją władz miasta i usuwanie szpetnych reklam z elewacji na Starym Mieście. Jeśli Olsztyn ma być ogrodem Europy i jednoczesnie miastem uniwersyteckim, to musi zapewnic warunki do kreatywności. Nadmiar rozprasza i rozleniwia.

Pośród różnych ustaleń warto przypomnieć, że kolejne spotkanie - za tydzień - odbędzie się w Kawiarni Moja, ul. Dabrowszczaków 10. Miejsce się nam spodobało...

St.Czachorowski