sobota, 24 kwietnia 2010

Krzemowa Dolina Łyny

Porównanie akademickiego Olsztyna, było nie było miasteczka prowincjonalnego w globalnej wiosce, do kaliformijskiej Doliny Krzemowej, może wydać się początkwo śmieszne. Ani ten potencjał naukowy ani – przede wszystkim – potencjał gospodarczy. Bo gdzie znajdą pracę np. absolwenci biotechnologii czy mechatroniki? A jednak warto postawić pytanie, dlaczego by nie miało być w Olsztynie kolejnej „doliny krzemowej”? Czego Olsztynowi brakuje i co powininno olsztyńskie środowisko rozwijać, aby tworzyć dogodne warunki do rozwoju gospodarki opartej na wiedzy?

Różne próby zbliżenia nauki i gospodarki nawet w Olsztynie są podejmowane. Są jakieś „inkubatory”, projektowane „parki technologiczne”, jest liczne środowisko naukowe, spływają obficie pieniądze z Unii Europejskiej na inwestycje, w tym bardzo nowoczesne laboratoria. W końcu Olsztyn to unikalny kampus uniwersytecki z bardzo dobrymi warunkami socjalnymi, to miejsce gdzie przebywa bardzo dużo młodych, ambitnych ludzi, przyjeżdżjących z wielu odległych miejsc. Czego nam jeszcze brakuje?

Odwołam się do artykuły Wojciecha Orlińskiego „Hippisi z Doliny Krzemowej” (Duży Format, nr 16/875 z 22 kwietnia br.). Z reportażu wynika, że w kaliformijskiej Dolinie Krzemowej dominuje swoboda kontaktów i minimalizowanie barier w dyskusji, nawet z „najmniejszymi”. Brakuje tam sztywnej celebry i wręcz dworskiej hierarchii, tak często spotykanej w polskich warunkach. W Kaliforni po ubiorze trudno poznać, kto jest milionerem, a kto biednym studentem. „Wczoraj widziałem tu na ulicy szefa (…), takiej instytucji finansowej [który] gdzie indziej jeździłby limuzyną z kierowcą, ale tu nikt tak nie robi, to byłoby uważane za coś w złym guście.” Dlaczego taka skromność i chęć bycia blisko ludzi, kosztem osobistego bezpieczeństwa (np. napad, porwanie)? „Najbardziej [taki szef] na świecie boi się tego, że ktoś, kto ma jakiś dobry pomysł, nie skontaktuje się z nim, bo samochód i kierowca go onieśmielą.”

W jaki sposób w tym społeczeństwie ludzie mogą sobie imponować? Pieniądze inwestują w domy oraz przyjazne dla środowiska samochody. Na pytanie „co można sobie kupić, kiedy ktoś chce budzić zazdrość i podziw otoczenia, rozmówca z Kaliforni odpowiedział „najbardziej lubimy gadżety, a za pieniądze nie da się kupić lepszego iPhone’a niż ten zwyczajny”. Ale można zainponować takim gadżetem przed premierową sprzedżą, czyli czymś, czego nie można kupić (można jedynie dostać w prezencie). Bo to świadczy, że jest się osobą ważną i wpływową. Bo to świadczy, że dana osoba spotyka się z wartościowymi ludźmi.

„Dolina krzemowa” to nie tylko ważne publikacje z „listy filadelfijskiej”, to przede wszystkim autentyczna atmosfera spotkań i dyskusji. Bo chodzi o rzeczywiste odkrywanie i rozwiązywanie problemów, a nie zdobywanie punktów. Cykl produkcyjny publikacji trwa zawsze przynajmniej kilka miesięcy. Bezpośrednia rozmowa to znacznie szybszym przekaz. I znacznie przyjemniejszy. Tworzenie klimatu naukowo-gospodarczego, zbliżonego do „Doliny Krzemowej” to nie tylko drogie laboratoria, inkunbatory, naukowcy z zagranicy, ale to także tworzenie dobrze pracujących zespołów, tworzenie dobrej przestrzeni publicznej do dyskusji, kreatywności i współpracy. Coś, co powstaje między ludźmi a kupić nie sposób!

Odziedziczyliśmy po PRL-u mocno zhierarchizowaną, zamkniętą przestrzeń, wybitnie utrudniającą interdyscyplinarne spotkania i dyskusje. Jest w Kortowie wiele wydziałów, wiele katedr, wiele nobliwych towarzystw naukowych (ale się nie znamy i niewiele o sobie wiemy!). Teoretycznie miasteczko uniwersyteckie powinno kipieć otwartymi semiarimi specjalistycznymi i interdyscylinarnymi, licznie odwiedzanymi spotkaniami naukowymi, pękającymi w szwach (od publiczności) obronami prac doktorskich i kolokwiami habilitacyjnymi. Teoretycznie miasteczko powinno kipieć konferencjami naukowymi i licznymi spotkaniamia studentów z naukowcami. Dlaczego tych ostatnich tak mało? Wszystko wiemy i nie ma o czym rozmawiać, nie ma o co się spierać w naukowych hipotezach, teoriach, doświadczeniach? Czy nie ma przyjaznej przestrzeni publicznej do takich bezpośrednich spotkań? Czy też może nie ma woli ani tradycji takich spotkań mistrz-uczeń? A może to pierwsze wynika z drugiego?

Kameralne spotkania z nauką i naukowcami w kawiarniach Starówki i Śródmieścia to tylko przykład i symbol. To w jakimś sensie demonstracja i pokazanie, że nie jesteśmy tacy zgłupiali, jak sami o sobie czasem sądzimy. Że chcemy się ze sobą spotykać i dyskutować. Brakuje nam tylko dobrej przestrzeni publicznej do nieskrępowanych rozmów naukowych. I co niezwykle ważne – ułatwiania bezpośredniego kontaktu studenta z naukowcem (w uproszczeniu z „profesorem”).
Dlaczego Krzemowa Dolina Łyny? Bo i w grodzie nad Łyną coraz silniej rozwija się nie tylko mechatronika, nowoczesna medycyna, biotechnologia itd.., ale także coraz silniej uwidaczniają się badania in silico – czyli „w krzemie” – a więc badania symulacyjne z wykorzystaniem komputerów.

Parafrazując słowa Jana Rokity (Tygodnik Powszechny, 17 kwietnia br.) „Państwo w swoim wnętrzu jest przecież przestrzenią dla wspólnoty, kultury, narodowego interesu, debaty”, o uniwersytecie można powiedzieć, że jest przestrzenią wspólnoty (naukowców i studentów), to miejsce do debaty. Czy nasz uniwrsytet taki jest? Czy taki być może?

To jest zaproszenie do dysklusji zarówno tu, w internecie, jak i dyskusji w warunkach „kawiarnianych”.



Stanisław Czachorowski

czwartek, 22 kwietnia 2010

Naukowcy na ulicy?

Tytuł wpisu jest wieloznaczny. Mógłby oznaczać utratę pracy i bezdomność, stąd "na ulicy", bez pracy, domu i środków do utrzymania. Mógłby oznaczać także jakąś demonstrację, manifestację. Ale tematem jest udział olsztyńskich naukowców w Święcie Ulicy Dąbrowszczaków, 30 maja 2010 r. Chcemy włączyć się w odzyskiwanie przestrzeni publicznej poprzez dyskuję przy kawiarnianym stoliku (tematem jest oczywiście przestrzeń publiczna w mieście - więcej). Chcemy pokazać żywe pijawki lekarskie (prof. A. Bielecki, Katedra Zoologii), zaproponować bookcrossing książek naukowych i popularnonaukowych (zobacz więcej) oraz pokazać badania bioinformatyczne in silico.

Zapraszamy do zgłaszania udziału i własnych pomysłów. Zrealizujemy je współnie z Miejskim Ośrodkiem Kultury.
St.Cz.

środa, 21 kwietnia 2010

Naukowy bookcrossing w kawiarni?

Czy dołączymy do ogólnopolskiej akcji uwalniania książek? Jako nowy wymiar spotkań z nauką i naukowcami? Czy znajda się kawiarnie w Olsztynie, gotowe do takiej intelektualnej zabawy?

Więcej o akcji:
"Z wielką przyjemnością informujemy, że VII Edycja naszego święta, Ogólnopolski Dzień Wolnych Książek, odbędzie się w 2010 roku 9 czerwca. Wzorem minionych lat zapraszamy wszystkie biblioteki, szkoły, kawiarnie, urzędy..wszystkich aktywnych i kreatywnych czytelników, do współtworzenia tego dnia. Zachęcamy wszystkich do zamieszczania informacji odnośnie planownych wydarzeń na specjalnie stworzonej, świątecznej podstronie. Na podstawie dodawanych przez Was opisów ze zdjęciami, będziemy przygotowywali cyklicznego newslettera dla użytkowników oraz informacje prasowe."

wtorek, 20 kwietnia 2010

Zdjęcia wspominkowe z kameralnych spotkań

Zdjęcia ze spotkań z ostatnich kilku miesięcy. Po to, żeby powspominać i nabrać wiosennej energii do dalszych spotkań, z nowymi pomysłami, w nowych miejscach, z nowymi inspiracjami.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Bioróżnorodność na Dzień Ziemi

21 kwietnia, Kawiarnia Moja, godz. 17.30, spotkanie z dr hab. Krzysztofem Brylem oraz biofizyką i modelowaniem w biologii. (więcej) .

22 kwietnia, Światowy Dzień Ziemi w Międzynarodowym Roku Różnorodności Biologicznej (2010), wystawa "bioróżnorodność na szle malowana" (Kawiarnia Moja, godz. 17.30). Wernisaż wystawy dr hab. Stanisław Czachorowskiego, prof UWM - rośliny, skorupiaki, pajęczaki na butelkach malowane, to próba utrwalenia ogromnego bogactwa gatunkowego naszego regionu. S.Czachorowski wędrując (w czasie badań terenowych oraz wycieczek turystycznych) po lasach, torfowiskach, polach, nad jeziorami i rzekami zbiera zalegające jako śmieci butelki. W wolnych chwilach maluje. Dominuje tematyka entomologiczna i botaniczna. Pomalowane butelki trafiają w różne ręce jako prezenty i podziękowania za starania dla przyrody, ludzi i upiększania świata (słowem, pędzlem, muzyką i czynem). Organizuje ze studentami, uczniami i wolontariuszami różnego rodzaju happeningi "sprzątania świata i dzikich zakątków przyrody". Surowca malarskiego nigdy mu nie brakuje. Niestety.

Bioróżnorodność na szkle malowana to także sozologiczna zasada 3 U. Unikaj kupowania rzeczy zbędnych (ciesz się przyrodą i kontaktami z ludźmi, ciesz się dyskusją a nie konsumpcją). Użyj jeszcze raz - butelka, słoik inne szklane opakowanie, po spełnieniu swojej funkcjii użytkowej, poprzez malowanie nabiera nowej, dekoracyjnej funkcji. W konsekwencji nie wędruje na śmietnik. Utylizuj - większość zbieranych ze studentami i segregowanych śmieci trafia nie na wysypisko lecz jako surowiec wtórny, do powtórnego przerobu.

Na kameralnym spotkaniu z nauką i naukowcami oraz w czasie wernisażu porozmawiać można będzie nie tylko o malowanych butelkach, ale i o praktycznej filozofii, przyjaznej dla Ziemi i bioróżnorodności (zobacz też zabójcze butelki).

Wernisaż wystawy w Baccalarium

Spotkania kameralne z nauką i naukowcami odbywają się także na terenie Kortowa. Wernisażem wystawy fotograficznej Jerzego Walugi zainaugurowaliśmy spotkania w Klubie Pracowników Baccalarium (Kortowo). Będziemy proponowali spotkania kameralne w miasteczku akademickim do południa, po południu tradycyjnie - spotkania na olsztyńskiej Starówce i w centrumn. Nie zapominając oczywiście o wyjazdach terenowych do lasu, wsi i miasteczek. Cittaslow - to doskonały klimat do ciekawych dyskusji.

St.Cz.

środa, 14 kwietnia 2010

Kwietniowe spotkania

15 kwietnia (czwartek), Kawiarnia Moja (ul. Dąbrowszczaków 10), godz. 17.30 - Andrzej Jadwiszczak jako gość specjalny kameralnych spotkań z nauką i naukowcami. Andrzej Jadwiszczak to podróżnik, olsztyński wydawca, przyrodnik. Od niedawna pasjonuje się poznawaniem i utrwalaniem w papierze kulturowych i przyrodniczych ciekawostek regionu Warmii i Mazur. Będzie okazja podyskutować także o przemijaniu i utrwalaniu przemiającego na kartach książek. (więcej)

16 kwietnia, godz. 16.00, miejsce: Baccalarium (Kortowo) - otwarcie wystawy fotograficznej Jerzego Walugi ph. "Wielkie Jeziora Mazurskie - zdjęcia lotnicze". Wystawę otworzy prorektor ds. kształcenia dr hab. Wojciech Janczukowicz, prof. UWM. Jeziora mazurskie (a raczej warmińsko-mazurskie) pretendują do tytułu przyrodniczego siódmego cudu świat. (więcej)

21 kwietnia, Kawiarnia Moja, spotkanie z dr hab. Krzysztofem Brylem oraz biofizyką i modelowaniem w biologii. (więcej)

sobota, 10 kwietnia 2010

O modelowaniu i filarach poznawczych nauki

21 kwietnia, Kawiarnia Moja, godz. 17.30,, spotkanie z dr hab. Krzysztofem Brylem oraz biofizyką i modelowaniem w biologii.

Były dwa filary poznawcze nauki: teoria i eksperyment, wzajemnie od siebie uwarunkowane. Z teorii wypływały eksperymenty, eksperymenty weryfikowały i zmieniały teorie. Obecnie uważa się, że są trzy filary poznawcze współczesnej nauki (czy to lubimy czy nie, czy się z tym zgadzamy czy nie, i tak są): teoria, eksperyment i modelowanie i symulacja komputerowa.

Współczesna nauka to nie tylko (tak oczywiste) badania białka, ale również badania zjawisk ekologicznych, społecznych, atmosferycznych. Ta sama metodologia badań, czy inna? Może warto porozmawiać ? Przede wszystkim o tym trzecim filarze badań !

Tak zarysowana tematyka spotkania interesująca może być nie tylko dla fizyków, biofizyków, biologów, biotechnologów, ale i dla filozofów.

dr hab. Krzysztof Marian Bryl - jeste adiunktem w Katedrze Fizyki i Biofizyki Wydziału Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olszynie. W 1980 roku obronił pracę magisterskiej UMK w Toruniu, w specjalności fizyka doświadczalna. Po studiach pracował w Instytucie Fizyki Politechniki Poznańskiej. Ze względów rodzinnych przeniósł się do Olsztyna. 1 października 1983 roku rozpoczął pracę w Zakładzie (obecnie Katedra) Fizyki i Biofizyki na Wydziale Technologii Żywności ART. Zmiana miejsca pracy spowodowała zmianę tematyki badawczej: typowo fizyczne zagadnienia związane z fizyką ciała stałego zostały zastąpione badaniami biofizycznym. Zajął się m.in. badaniami wpływu środowiska na właściwości spektralne wybranych amfifilowych pochodnych izoalloksazyny, które mogły znaleźć zastosowanie jako sztuczne sondy otoczenia w badaniach białek i błon biologicznych. Co się kryje za tymi specjalistycznymi określeniami dr hab. Bryl wyjaśnić może „ludzkim” językiem w trakcie spotkania.
W latach 1985-86 uczestniczył w Międzynarodowym Kursie Wybranych Zagadnień Współczesnej Biologii, zorganizowanym przez UNESCO i Biologiczne Centrum Naukowe (BRC) Węgierskiej Akademii Nauk w Szeged na Węgrzech. Doktorat uzyskał w 1989. W latach 1990-1991 pracował na Uniwersytecie Tokijskim w Instytucie Fizyki w grupie prof. Takayoshi Kobayashi.

Obecnie dr. hab. K. Bryl organizuje ciekawe miedzywydziałowe seminaria poświęcone modelowaniu, biotechnologii i biologii syntetycznej. W małej pracowni, w otoczeniu skomplikowanego sprzętu, toczą się zaangażowane dyskusje z młodymi doktorantami z pełnymi pasji w oczach i zapałem do rozgryzania tajemnic życia. Mam nadzieję, że część tej pasji badawczej przyniosą ze sobą do kawiarni.
St.Czachorowski

piątek, 9 kwietnia 2010

Dziennikarz nie gryzie (naukowiec także)



Mimo wzajemnych, okazjonalnych pretensji i niezrozumienia, wiele wspólnego łączy dziennikarzy i naukowców. Zawsze można przecież znaleźć wspólne cele. Wystarczy tylko odrobina otwartości i chęci poznania oraz rozmawiania. Od uwiecznionego na filmiku spotkania upłynęło już sporo czasu. I udało się nam spotkać już w różnych miejscach kilka razy.

Metodą eksperymentalną i obserwacjami in situ (in siloco także) - przekonujemy się, że dziennikarz nie gryzie. Podobnie jest z naukowcem - dziennikarz dzwonić i mailować może spokojnie, z pytaniami, wątpliwościami itd. Po co szukać dalego, skoro Kortowo tak blisko?

A dla naukowca - instrukcja obsługi dziennikarza naukowego. Owocnej lektury.

St.Czachorowski

czwartek, 8 kwietnia 2010

Spojrzeć na cud natury tak jak bielik

16 kwietnia, godz. 16.00, miejsce: Baccalarium (Kortowo) - otwarcie wystawy fotograficznej Jerzego Walugi ph. "Wielkie Jeziora Mazurskie - zdjęcia lotnicze". Wystawę otworzy prorektor ds. kształcenia dr hab. Wojciech Janczukowicz, prof. UWM. Jeziora mazurskie (a raczej warmińsko-mazurskie) pretendują do tytułu przyrodniczego siódmego cudu świata. Będzie więc okazja zobaczyć ów przyrodniczy cud świata ... z góry, tak jak bielik (pospolicie orłem zwany).

Jerzy Waluga - wieloletni pracownik Instytutu Rybactwa Śródlądowego (obecnie na emeryturze, ale bardzo aktywny!). Dużą część jezior - tych kandydujących do cudu przyrodniczego - przepłynął kajakiem, jeszcze w czasach, gdy Mazury były na prawdę dzikie i były prawdziwem cudem natury na skalę światową. W ciągu swojej długiej pracy dokumentował i gromadził informacje o wielu naszych jeziorach. Ocalił od zniszczenia mapy batymetryczne (komuś wydawały się niepotrzebnym śmieciem). Pan Waluga jest chodzącą encyklopedią wiedzy o naszym przyrodniczym cudzie świata. Spisuje historię hydrobiologów olsztyńskich i warmińsko-mazurskich, organizuje wystawy, pokazując swoje zdjęcia, często z odległych czasowo okresów i pokazując świat, jakiego już nie ma. Na wystawie w Klubie Baccalarium wystawionych będzie 25 zdjęć lotniczych, wykonanych w latach 2001-03 i przedstawiających jeziora: Bełdany, Śniardwy, Mikołajskie, Tałty-Ryńskie, Tuchlin, Kisajno, Niegocin, Dargin, Dobskie, Kirsajty, Mamry, Święcajty.

A co z bielikiem, naukowo zwanym Haliaeetus albicilla (L. 1758)? To ptak drapieżny, związany z wodami, polujący na ryby. Błędnie uważany za orła, podczas gdy zaliczany bywa do odrębnej podrodziny – orłanów. Niezależnie od tego "naukowego dzielenia włosa na czworo" jest w godle Polski jako orzeł :). Ptaki te na nasze jeziora spoglądają z góry. Zapraszając na wystawę, zapraszam do obejrzenia jezior i przyrody okiem bielika.
St.Czachorowski
p.s. W kortowskich murach zobaczyć można wiele niezwykłych i z bogatą historią obiektów, nie tylko te najnowocześniejsze. Kto o nich wie i potrafiłby opowiedzieć?

środa, 7 kwietnia 2010

Kameralne spotkanie z wydawcą, regionalistą i podróżnikiem

15 kwietnia (czwartek), Kawiarnia Moja (ul. Dąbrowszczaków 10), godz. 17.30 - Andrzej Jadwiszczak jako gość specjalny kameralnych spotkań z nauką i naukowcami. Andrzej Jadwiszczak to podróżnik, olsztyński wydawca (Wydawnictwo Mantis), przyrodnik. Od niedawna pasjonuje się poznawaniem i utrwalaniem w papierze kulturowych i przyrodniczych ciekawostek regionu Warmii i Mazur.

Andrzej Jadwiszczak to hobbysta-entomolog (badacz owadów), specjalizujący się w biedronkach z całego świata, wydawca książek kolekcjonerskich, przyrodniczych i entomologicznych. Urodził się w 1957 r. w Łodzi. Opublikował 17 prac naukowych, opisał jeden nowy dla nauki rodzaj i 14 nowych dla nauki gatunków. Odbył kilka wypraw badawczych do krajów tropikalnych. Posiada zbiór chrząszczy z całego świata, liczący ok. 21 000 okazów (w tym ok. 11 500 Coccinellidae czyli biedronek) w prywatnej kolekcji w Olsztynie. Wydawca i redaktor czasopisma Notatki Entomologiczne, Odonatrix, od 2004 r. prezes Klubu Przyrodników Warmii i Mazur. Od 2006 r. redaktor naczelny kwartalnika Natura - Przyroda Warmii i Mazur.

16 kwietnia godz. 16.00, miejsce: Baccalarium (Kortowo) - otwarcie wystawy fotograficznej Jerzego Walugi ph. "Wielkie Jeziora Mazurskie - zdjęcia lotnicze". Więcej informacji

21 kwietnia, Kawiarnia Moja, spotkanie z dr hab. Krzysztofem Brylem oraz biofizyką i modelowaniem w biologii. Szczegóły niebawem.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Laboratorium Diagnostyki Molekularnej

Niebawem otwarcie Laboratorium Diagnostyki Molekularnej na Wydziale Biologii. Trwa rozpakowywanie i podłączanie aparatury badawczej - na zdjęciu instalowanie mikroskopu elektronowego. Według opinii niektórych profesorów spoza Olsztyna jest to najlepiej wyposażone laboratorium tego typu w Europie. Laboratorium stwarza zupełnie nowe możliwości poznawania życia - można będzie zobaczyć do tej pory niewidoczne. Oczywiście, sam sprzęt nawet najbardziej nowoczesny, jest "martwy" bez ludzi i ich pomysłów badawczych. Z całą pewnością do laboratorium przyjeżdżać będą naukowcy z różnych zakątków Europy. Być może uda się zorganizować spotkanie kameralne z nauką i naukowcami w salach Laboratorium.

Więcej zdjęć z Laboratorium.

A tu zdjęcia historycznego sprzętu badawczego, w tym wykorzystywanego przez Mikołaja Kopernika. I to wszystko z Olsztyna. A Muzeum Techniki czy Muzeum Nauki, jak nie było tak nie ma...

St.Czachorowski

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Cavata na olsztyńskim zamku

Jaki ślad po sobie zostawiamy, co wynika z faktu zamieszkiwania w Olsztynie? Co wynika z akademickości Olsztyna? W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania warto się obejrzeć do tyłu, powspominać.

Cavata na olsztyńskim zamku to połączenie wykładu muzealno-historycznego z koncertem muzyki kameralnej. Spotkania odbywają się już od 1998 r. a powstały z inicjatywy prof. Leszka Szarzyńskiego (kierownik artystyczny zespołu kameralnego Pro Musica Antiqua) oraz Muzeum Warmii i Mazur.

Cavata to termin muzyczny, oznaczający wysuwanie głosu lub linii melodycznej na pierwszy plan utworu. W spotkaniach na olsztyńskim zamku „na pierwszym planie” pojawia się jeden eksponat i wykład jemu poświęcony. Prezentacjom towarzyszy koncert zespołu „Pro Musica Antiqua", a w czasie przerwy – filiżanka kawy, ułatwiająca kuluarowe dyskusje.
Prof. L. Szarzyński – flecista i pracownik UWM – tak jak każdy mieszkaniec Olsztyna robi zakupy, załatwia sprawy urzędowe. Ale zostawia znacznie więcej. Zostawia po sobie ślad, zostawia swoją twórczość, inspirację, współtworzy różne olsztyńskie wydarzenia.

Co wynika z faktu, iż mieszkamy i pracujemy w Olsztynie? Czy tylko zakupy robione w olsztyńskich sklepach, opłacanie czynszu, zajmowanie miejsca na parkingu? Takich śladów „profesorskich” – klimatu miasta akademickiego – jest więcej. Poprzez wpisy na tym blogu chciałbym ułatwić ich odszukiwanie.

Na spotkaniu, z którego pochodzi powyższe zdjęcie, ważnym uczestnikiem było regionalne towarzystwko historyczne z Susza. Takie lokalne towarzystwa są coraz aktywniejsze, świadczy to o dużej porzebie społeczności lokalnych w poznawniu świata w różnych jego aspektach. Nie tylko więc bierne słuchanie ale i współtworzenie, organizowanie spotkań, wypraw poszukiwawczo-badawczych i tworzenie lokalnych muzeów. Można odnieść wrażenie, że aktywność tych regionalnych towarzystw i stowarzyszeń jest większa niż wielu nobliwych akademickich towarzystw naukowych, w których zabrakło już chęci do autentycznych spotkań i dyskusji a pozostała jedynie celebra.
St.Cz.

piątek, 2 kwietnia 2010

Dyskusje przy świątecznym stole

Stół to nie tylko miesjce z potrawami, miejsce gdzie się pożywiamy. To przede wszystkim miejsce spotkania. Ludzie ciekawi świata i innych, ludzie otwarci i poszukujący sensu w różnorodnych wymiarach, wykorzystują każdą formę spotkania do mądrych dyskusji. Nie forma i akademicka celebra (w tej warstwie powierzchownej) stanowi o wartości dyskusji, ale ludzie ją prowadzacy. Nie miejsce czyni dyskysję "naukową" a jej treść i dogłębność dociekań oraz otwartość.
Wielkanoc to czas sprzyjający refleksojom i bardziej dogłębnym pytaniom.
Korzystając z okazji, tą blogową drogą, przesyłam życzenia podgodnych, spokojnych (bez pośpiechu i wyścigu zawodowego) Świąt Wielkiej Nocy oraz udanych spotkań, obfitujących w ciekawe dyskusje przy świątecznym stole.
St. Cz.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Jakie jest dziennikarstwo naukowe w Olsztynie?

Spotkanie w DŚT olsztyńskich dzienikarzy i naukowców powoli owocuje różnymi pomysłami. Ewidentnie brakuje nam wspólnych spotkań i wzajemnego poznania się. Wiele ciekawych badań, realizowanych w kortowskim miasteczku uniwersyteckim jest niezauważona. Naukowcy muszą nauczyć się ciekawie opowiadać o swoich pasjach badawczych a dziennikarze muszą nauczyć się wyszukiwać interesujące całe społeczeństwo tematy i zgłębiajacych je naukowców.

Jaka jest w tym procesie rola dziennikarstwa naukowego? Czy ma ono szanse pełniej rozwinąć się w Olsztynie?

Świetlana przyszłość dziennikarstwa naukowego – refleksje po wykładzie Benniego Molsa:
"(...) gość z Holandii (...) na samym początku oznajmił, że „przyszłość dziennikarstwa naukowego jest świetlana, ale…”. (...) podkreślał, że ludzie są zainteresowani nauką i technologią. Chcą o niej się dowiadywać, bo coraz mocniej wkracza do ich codziennego życia i światopoglądu. Niezależnie, jakim przemianom ulega dziennikarstwo naukowe, zapotrzebowanie na jego produkty będzie istniało.
Wcześniej dziennikarze naukowi pełnili funkcję „mężów zaufania”, którzy dobierają informacje i przedstawiają je czytelnikom. To myśmy uznawali, co ludzie chcą wiedzieć, co powinni wiedzieć i co jest dla nich fajne. Dziś to czytelnicy decydują, co chcą wiedzieć, co mają prawo wiedzieć i jaką informacją chcą się dzielić z innymi. Z ery „zaufaj mi” przeszliśmy do epoki „pokaż mi”.
Przemiany te (...) zawdzięczamy rozwojowi Internetu. Ludzie mają dziś niemal nieograniczony dostęp do wiedzy i dużą łatwość w wyszukiwaniu tego, co chcą się dowiedzieć. Mimo to raczej nie należy się spodziewać, by sami chcieli przedzierać się przez trudne publikacje naukowe czy dzwonić do instytutów po wyjaśnienia nurtujących ich problemów. Potrzebni im są zawodowcy, którzy wykonają tę pracę. Dlatego nasza przyszłość jest świetlana, ale – jak powiedział Bennie – „tylko wtedy, gdy w centrum znajdzie się Internet”. Papier, jego zdaniem, stanie się rodzajem dodatku, wręcz produktem ubocznym. Być może papierowe wersje gazet, czasopism, nawet książek będą drukowane wyłącznie na życzenie klienta."

Niektóre refleksje przydatne są także do dyskusji nad przyszłością dzienikarstwa w Olsztynie. Aby lepiej się zrozumieć jak i zrozumieć rzeczywistość nas otaczającą, dziennikarze i naukowcy powinni się częściej postykać i dyskutować. W Olsztynie są chętni na takie spotkania... więc niebawem szczegóły!

St.Czachorowski