A gdzie się ludzie mają spotykać w miejscach niekomercyjnych? Na trzepaku? Na murku? Na przystanku autobusowym? Musimy odkryć niekomercyjną przestrzeń publiczną i ją wykorzystać dla siebie. Przykładem jest kapliczka na Brzezinach (zdjęcie powyżej) z ławeczkami całkiem niemamrotowymi.
Z wakacji z dzieciństwa pamiętam, że dziadek raniutko odwoził mleko do mleczarni. Sporo czasu mu to zajmowało, bo bylo to także spotkanie towarzyskie, gdzie można było się dowiedzieć, co w wielkim świecie słychać i podyskutować o chłopskiej filozofii życia (a czy można podyskutować z sąsiadami na zakupach w wielkim hipermarkecie?). Podobnie wyglądały "majowe" pod krzyżem na rozstaju dróg. Nie tylko modlitwa, ale i pretekst do spotkania w miejscu publicznym. Pozostawał jeszcze przystanek autobusowy (jedyne we wsi miejsce z ławeczką) oraz sklep, gdzie już bez ławeczki, leżąc w trawie, przy butelce wina owocowego, chłopy rozprawiały na swój sposób o istocie świata, jego złożoności i sposobie interpretowania tej złożoności. Wypisz wymaluj ławeczka w Wilkowyjach.
Człowiek jest ze swojej natury istotą społeczną. Długo na kanapie przed telewizorem nie wytrzyma. Spotkania z ludźmi z krwi i kości są przyjemniejsze. Tylko co zrobić, gdy brakuje niekomercyjnej przestrzeni publicznej? Czy tylko pod wiejskim sklepem lub w drogiej, olsztyńskiej kawiarni? Czy nie stać nas na ławeczki w parkach, z miejscem do gry w warcaby, szachy, czy nawet ze skrzyneczką-podestem tak jak w Hyde Parku?
Do tego tematu będziemy chcieli wrócić w naszych spotkaniach kameralnych z nauką. Już dzisiaj zapraszam w dniach 22-25 września do Kortowa, do klubu Baccalarium,. Szczegóły niebawem.
St.Czachorowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.