poniedziałek, 12 grudnia 2011

Artystycznie i przedświątecznie

Nie samą nauką naukowiec żyje. Czasem chce się porozmawiać o sztuce, a najchętniej sprobować samemu. To takie delektowanie się sztuką w stylu web 2.0 (interaktywnie).

19 stycznia, o godz. 17.00, na Przystani Kortowskiej nieprofesjonalni artyści pracownicy UWM spotykają się na ostatniej przedświątecznej dyskusji. Oczywiście spotkanie jest otwarte dla wszystkich. Oprócz dyskusji wszelakich p. Jadwiga Szeremeta pokaże jak zrobić piękne karty świąteczne oraz zaprezentuje swoje niektóre ostatnie prace.

Robótki ręczne w kawiarni naukowej? A dlaczego nie? Skoro powstał traktat filozoficzny przy łuskaniu fasoli, dlaczego nie mielibyśmy kultywować i rozwijać tej tradycji? Jedyna różnicą będzie brak fasoli i zajęcie rąk zupełnie czymś innym. Będzie artystyczie i przedświątecznie a między wierszami naukowo.

niedziela, 11 grudnia 2011

Urodziny w Dzień Chruścika

Dziś swoje święto mają nie tylko chruściki - ale i mój synek Adaś - w tym roku kończy 5 lat! Jak to jest urodzić się w Dniu Chruścika? Adaś mówi: Świetnie! Data zobowiązuje - bo Adaś żywo intresuje się przyrodą - na razie główną dziedziną jest dla niego paleontologia i oczywiście dinozaury. Zamiłowanie jednak do hydrobiologii też już się pojawia - bo Adaś uwielbia wodę, pływanie i grzebanie w piasku :). Wszystkim uczestnikom dzisiejszego świątecznego spotkania życzymy udanego i przemiłego wieczoru i serdecznie pozdrawiamy!

J. i A.

czwartek, 8 grudnia 2011

Dzień Chruścika 2011

Konsekwencje poczucia humoru naukowców bywają dalekosiężne. Prawie 10 lat temu, w 2002 r., przy oznaczaniu chruścików, doktorant, w dialogu ze słychanym właśnie prezenterem stacji radiowej ("trójka"), zaproponował Dzień Chruścika 11 grudnia.... I tak już zosłało. Przez kilka lat robiliśmy luźne, mniej lub bardziej formalne spotkania-seminaria, czasem w kawiarni, czasem w towarzystwie międzynarodowym. W tym roku, tak sobie pomyślałem, że nie dam rady, bo sporo innych zajęć. A poza tym, komu to potrzebne?... A jednak, rozdzwoniły się telefony. I ponownie interwencja dziennikarki (tym razem z Naszego Olsztyniaka) przeważyła szalę.
11 grudnia (niedziela), godz. 17.00, Kawiarnia Moja (ul. Dąbrowszczaków). Spotkamy się w gronie olsztyńskich chruścikolubów. Porozmawiamy o chruścikach, tegorocznych wyprawach terenowych za chruścikami, o ciekawych publikacjach (ale nie tak poważnie - raczej dla ludzi). Zjemy chuścika (ciastko, bez paniki). I spróbujemy powycinać wycinanki w chruścikowe wzory.
Dekadę temu, takie luźne i nie usztywnione podejście do nauki wydawało się dziwadłem w Polsce (a tym bardziej w Olsztynie). Przez ten czas upowszechniły się pikniki naukowe, kawiarnie naukowe, noce naukowców, w styczniu będziemy mieli premierową inaugurację Nocy Biologów. Dzień Chruścika nie budzi już takich kontrowersji. A najważniejsze, że pomysł narodził się w Olsztynie. Bo naukowcy siedząc godzinami przy mikroskopach, mikrotomach, wytrząsarkach, laserach, skanerach i godzinami wklepując do komputerów tysiące cyfr... czasem chcą zrobić coś mniej poważnego. Robią prymaaprilisowe psikusy lub wymyślają różne dziwne "święta".
Znamienne jest może to, że bez interaktywnej współpracy z mediami, takie pomysły pozostawałyby niszowymi tajemnicami uniwersyteckich laboratoriów. A tak, dzięki radiu, internetowi, subtelnie żartować mogą razem z naukowcami wszyscy inni.
Zatem zapraszamy do świętowania Dnia Chruścika razem z nami w kawiarni lub internetowo-medialnie. Dowcip jest oznaką inteligencji, a dystans do siebie świadczy o braku kompleksów. Wiedza jest dla każdego, poczucie humoru także.
St.Cz.
ps. zdjęcie pochodzi z ubiegłorocznego świętowania, polsko-japońskiego Dnia Chruścika. A za rok, okrągła rocznica...

wtorek, 6 grudnia 2011

Upgradowanie wiedzy czyli Noc Biologów

Czytając ostatnio podręcznik akademicki z zakresu biologii molekularnej (to nie moja specjalność – jestem ekologiem i zoologiem), uświadomiłem sobie jak szybko i jak bardzo zmienia się nasza wiedza naukowa. Nie wystarczy dobrze się wykształcić, trzeba ciągle tę wiedzę uzupełniać. A to za sprawą pokaźnej liczby naukowców, pracujących w wielu laboratoriach i uniwersytetach na całyh swiecie. Zmiany są tak wielkie, że swoimi skutkami dotyczą to nie tylko specjalistów ale i filozofów. Nawet podręczniki szkolne nie nadążają.

Na przykład w zakresie biologii molekularnej zmieniają się nie tylko szczegóły ale i ogólna wymowa uzyskiwanych danych. Dawno nie jest już aktualne uogólnienie „jeden gen = jedno białko”, a to tylko przykład jeden z wielu. Natomiast w obiegu powszechnym, w tym wśród filozofów, powołujących się na geny (np. hipoteza egoistycznego genu), rozpowszechniane są dawno nieaktualne uogólnienia. Na podstawie tych nieaktualnych naukowych konstatacji budowane są teorie i wnioski w innych obszarach wiedzy. Nawet naukowcy różnych specjalności przestają się rozumieć z powodu nieadekwatności wiedzy każdego z nich: aktualna wiedza w swojej specjalności a zdezaktualizowana w pozostałych obszarach.

To właśnie z tego niesamowicie szybkiego (jak nigdy dotąd w historii ludzkości) przyrostu wiedzy rośnie zapotrzebowanie na kształcenie ustawiczne. Nawet prymusi muszą „wrócić do szkoły”. Tyle tylko, że brakuje czasu na nieustanne studia podyplomowe czy specjalistyczne kursy. Dlatego coraz silniej rozwijają się coraz to nowe formy kształcenia pozaformalnego i nieformalnego, w tym takich form jak rapid-learning. Kolejny dziwaczny termin? Nie, to konstatacja faktu, że nie mamy na co dzień zbyt wiele czasu na własne dokształcanie a dawne formy kształcenia formalnego są już zbyt „ciasne”. Dlatego potrzebne są systematyczne i małe porcje uaktualniających informacji o świecie. Takie swoiste nieformalne „updatowanie” „upgradowanie” wiedzy. Bo bez aktualizacji nie można zrozumieć współczesności i nawet wykonywać swojego zawodu. Nawet naukowcy musza się dokształcać w innych, pokrewnych dyscyplinach, aby ich specjalistyczna wiedza była kompatybilna z całością ludzkiej wiedzy, aby była dobrze zintegrowana z innymi obszarami ludzkiego poznania.

Poza coraz liczniejszymi czasopismami popularyzującymi najnowszą wiedzę, programami telewizyjnymi, poza działami naukowymi w prasie codziennej i na portalach informacyjnych, powstają nowe wcielenia muzeów interaktywnych (np. Centrum Nauki Kopernik) jak również nowe formy otwartego uniwersytetu w postaci kawiarni naukowych czy pikników naukowych.
Dziekani wydziałów biologii wymyślili Noc Biologów, która odbędzie się już 13 stycznia 2012 także i w Olsztynie. Koncepcja Nocy Biologów nawiązuje do innych inicjatyw europejskich, umożliwiających aktywny udział zwykłych ludzi – stąd termin popołudniowo-nocny, aby po pracy każdy mógł w formie nieco zabawowej poznać najnowsze odkrycia biologiczne. Nasz olsztyński Wydział Biologii w godzinach 11.00-22.00 przygotował dla szkół i rodzinnych spacerów ponad 60 wykładów, pokazów, eksperymentów, wystaw, wycieczek. Wszystko po to, aby przybliżyć najnowszą wiedzę biologiczną, aby pokazać czym obecnie w swoich tajemniczych laboratoriach zajmują się olsztyńscy biolodzy i biotechnolodzy.

Będzie oczywiście i olsztyńska kawiarenka naukowa. Tym razem miejscem spotkania będzie Bufet Jaga, przy auli w Collegium Biologiae (Kortowo). Przede wszystkim proponujemy kameralne spotkanie przy kawiarnianym stoliku z naukowcami z Wydziału Biologii, konsultacje, dyskusje, spotkania autorskie, kiermasz książki naukowej, biologiczny bookcrossing. Będzie możliwość wcześniejszego zadania pytania drogą internetową wybranemu specjaliście z Wydziału Biologii. Będzie także telekonferencja z naukowcami prowadzącymi badania na Antarktydzie.
Panie: dr Aldona Fenyk, dr Anna Źróbek-Sokolnik, mgr Magdalena Milewicz uprzystępnią leki z domowej apteki - praktyczne wykorzystanie ziół w leczeniu różnych dolegliwości. Ponadto w pokazie „roślina urody doda - czyli zrób sobie krem” opowiedzą i roślinach wykorzystywanych w przemyśle kosmetycznym. Będzie także praktyczne przygotowanie preparatów roślinnych i własnoręczne wykonanie zarówno prostych (domowych), jak i profesjonalnych kosmetyków. Naukowiec i biolog jako temat literacki to przewodni motyw wieczór autorskiego Katarzyny Enerlich, pisarki z Mrągowa. Opowie ona o swoich inspiracjach i bohaterze ostatniej książki pt. „Prowincja pełna słońca”, entomologu i leśniku. Opowie o kolejnych motywach naukowych bohaterów z pisanej właśnie, kolejnej książki oraz związkach z mikologią, czyli grzybami chorobotwórczymi.

Szczegóły programu zamieszczone będą na blogu Wydziału Biologii.

Stanisław Czachorowski

czwartek, 1 grudnia 2011

Czy prasa akademicka przenosi się do internetu?

Niebawem wyjdzie jubileuszowy numer ogólnopolskiego miesięcznika „Forum Akademickie” (dawniej "Przegląd Akademicki"). To już 20 lat ukazywanie się tego pisma środowiska akademickiego. Z tej okazji spotkamy się w naszej olsztyńskiej kawiarence naukowej, aby podyskutować o olsztyńskiej prasie akademickiej oraz widoczności olsztyńskiego środowiska naukowego w krajowych mediach. Spotkanie zaplanowane jest na 11 stycznia 2012 r., na godz. 17.30 w Kawiarni Literackiej (Książnica Polska vis-a-vis ratusza).

Chcemy przy kawiarnianym stoliku porozmawiać o prasie akademickiej w Olsztynie, o obiegu informacji naukowych i o nauce w Olsztynie. Jakie pisma z informacjami o środowisku akademickim były i są w Olsztynie wydawane. Czy poza „Wiadomościami Uniwersyteckimi”, „Kwadransem Akademickim”, "Silva Rerum" i "5 plus X" coś jeszcze funkcjonowało lub funkcjonuje? A może papierowa publicystyka naukowa i dyskusja przenosi się do Internetu, na blogi i do gazet internetowych? Czy naukowcy informują o swoich poczynaniach w mediach lokalnych czy też ogólnopolskich?

Forum Akademickie a wcześniej Przegląd Akademicki kojarzy mi się z czasem przełomu i wielkich przemian w edukacji. Zaczęło się wraz z wielkimi zmianami po roku 1989, przemianami politycznymi, gospodarczymi i wielkim powiewem wolności, możliwości dyskutowania. W tym entuzjastycznym czasie pojawił się Przegląd Akademicki. Jako młody asystent na dorobku szukałem tam źródeł inspiracji i informacji o dokonujących się rewolucyjnych przemianach. Informacje z pierwszej ręki reformatorów był ważne, bo dawały niezależność… od uczelnianych koterii, od zarządzania reglamentowanymi informacjami. Dawały szansę szaremu pracownikowi uczelni wyższej usłyszeć to, co się dzieje, znacznie wcześniej niż przez powolne młyny wewnętrznych i niezwykle kapryśnych kanałów administracyjnych. I co ważne w formie nie zmienionej i nie wypaczonej przez intencję „zarządzających koncesjonowanymi informacjami” oraz przeciwników jakichkolwiek zmian. Ta wolność i informacyjna niezależność dawała szansę lepiej rozumieć to, co się w polskiej edukacji dzieje i jak do zbliżających się zmian przygotować. Jak współuczestniczyć.

Obecnie ponownie znaleźliśmy się w sytuacji wielkich przemian i dogłębnych reform. Jak w tych warunkach funkcjonuje obieg informacji wewnątrz środowiska akademickiego oraz jak to środowisko komunikuje się ze swoim otoczeniem? W zupęłnie nowych czasach, gdy o komuniźmie już zapomnieliśmy. O tym chcemy podyskutować za niecały miesiąc.


Stanisław Czachorowski

niedziela, 20 listopada 2011

Jesteśmy jak elektromagnes czyli rzecz o olsztyńskiej kawiarni naukowej

Olsztyńska kawiarnia naukowa to nieformalne spotkania, od kilku lat odbywające się w różnych mniej oficjalnych i pozaakademickich przestrzeniach (choć czasem spotykamy się na duzych salach wykładowych i laboratoriach uniwersyteckich). Działamy jak elektromagnes - tylko wtedy, gdy płynie prąd. Jeśli znika potrzeba spotkań, brakuje tematów… to po prostu się nie spotykamy, nie piszemy. Cechują nas niskie koszty administracyjnego funkcjonowania: nie ma listy obecności, nie ma składek członkowskich, zebrań sprawozdawczo-wyborczych, raportów i sprawozdań. Koszty funkcjonowania? Każdy płaci ze siebie, nie jest więc potrzebna administracja, skarbnik, księgowość. Kawiarnia ma charakter obywatelski, zdecentralizowany i rozproszony.

Owszem, brakuje formuły prawnej, co utrudnia ubieganie się do dofinansowanie ze źródeł publicznych. Ale jeśli potrzebujemy wsparcia finansowego to zmuszeni jesteśmy na dobrodziejstwo współpracy z innymi sformalizowanymi organizacjami czy podmiotami. Słabość jest siłą, bo prowokuje do poszukiwania i współpracy, tej deficytowej kompetencji. A jakże potrzebnej we wspołczesnym świecie. Zmuszeni jesteśmy do ciągłej innowacyjności i kreatywności.

Łatwo do nas dołączyć, nie trzeba wypełniać deklaracji członkowskiej. Łatwo nas też opuścić – wystarczy zaprzestać przychodzenia na spotkania i aktywności internetowej. Nie trzeba wypełniać formularzy i dokumentów. Działamy tylko tedy, gdy płynie w nas „prąd” ciekawości świata, innych ludzi i chęci dyskutowania. Jak się nam „znudzi”, to niczego nie trzeba będzie rozwiązywać ani publicznie ogłaszać.

Jest wiele stowarzyszeń czy naukowych towarzystw, które po dawnym okresie aktywności… istnieją tylko na papierze, siłą bezwładu. Są prezesi, zarządy i roczne sprawozdania i zero autentycznej aktywności. Stanowiskowe „splendory” są tylko odbitym światłem niegdyś działających ludzi. Istnieją siłą bezwładu a anergii nie starcza nawet na rozwiązanie takich struktur. Pozostaje tylko biurokratyczna iluzja stanowiskowego splendoru, dopisywanego do naukowych życiorysów. Nam to nie grozi, jeśli zabraknie intelektualnej ciekawości i energii do spotkań i dyskusji.

Zatem dołącz do nas w dowolnym momencie. Bez zobowiązań, przyjdź posłuchaj, włącz się do dyskusji, zaproponuj coś od siebie, opowiedz o swoich poszukiwaniach, badaniach naukowych, swoich odkryciach, swoich pytaniach i przemyśleniach. Działamy jak elektromagnes – przyciągając różnych ludzi. Stąd nasze spotkania mają często interdyscyplinarny charakter. Przyciągamy różne środowiska – można więc powiedzieć, że łączenie stolików to dobre porównanie. Daj się „przyciągnąć” – nie grozi ci utrata własnej tożsamości.

Takie niesformalizowane działanie dobrze wpisuje się w ogólną tendencję. Jest coraz więcej grup funkcjonujących podobnie w przestrzeni publicznej. To wizja stylu i sposobu działanie w przestrzeni publicznej XXI wieku, działania mocno pofragmentowanego z wykorzystaniem komunikacji internetowej oraz medialnej. Ale podstawą są bezpośrednie, ulotne a przez to niepowtarzalne spotkania człowieka z człowiekiem.

Inspiracje przenikają do audycji radiowych, telewizyjnych, niektóre treści zostały już zwerbalizowane w podręczniku szkolnym, publikacjach naukowych, książce i innych trwałych śladach. Myśl rodzi się w trakcie nieprzewidywalnych dyskusji. Dołącz do nas, kształcąc w sobie ważne kompetencje XXI wieku, bez względu kim jesteś: studentem, pracownikiem naukowym, osobą spoza środowiska akademickiego poznającą świat w systemie pozaformalnym.
Stanisław Czachorowski

sobota, 19 listopada 2011

Nocne manifestowanie i kulturalne łączenie stolików

W ostatnim czasie coraz więcej olsztyńskich środowisk chce się spotykać w miejscach publicznych i dykutować. Olsztyn Obywatelski można spotkać w "Starym Zaułku", turyści zaczęli spotykać się na swoich Trampach w "Sowie", w "Malta Cafe" od dawna bywają aktorzy. Ciekawe spotkania odbywają się w "Tajemnicy Poliszynela" oraz "Kawiarni Literackiej" w Książnicy.

Do tego spotkaniowego nurtu włączyła się także p. Marcelina Chodyniecka-Kuberska inicjując w "Cafe Młynek" cykliczne spotkania pod nazwą Manifest Night . Gościem drugiego spotkania był dyrektor olsztyńskiego teatru Janusz Kijowski. Intencją spotkania było łączenie kulturalnych środowisk: łączenie stolików, inicjatyw, środowisk, potencjałów. I nie jest tak ważne co z tego wyniknie w długiej perpektywie, wystarczy że było sympatyczne spotkanie z interesującymi ludźmi. Miło posiedzieć w niebanalnym towarzystwie.

Lokale gastronomiczne: puby, kawiarnie, restauracje itd. czy nawet księgarnie dostrzegły w spotkaniach z ludźmi wartość gospodarczą. I słusznie, mało kusząca jest sama oferta konsumpcyjna czy ładne wnętrza. Dobry napój mogę wypić w domu, a wnętrze mieszkania może być urokliwe i unikalne. Co jak nie drugi czlowiek, mogłoby mnie wyciągnąć z domowych pieleszy?

W XXI w. poszukujemy czegoś więcej, poszukujemy spotkania z ludźmi, interesującymi tematami, gorącymi dyskusjami, inspirującymi ideami. Nie chodzi o to, żeby władze miejskie takie spotkania organizowały, ale o to, żeby tworzyły przyjazną przestrzeń publiczną do takich spotkań w parku czy pod dachem. Olsztyn może być turystycznie atrakcyjny ze względu na łatwą do spotkania kreatywność, intelektualny ferment, niebanalne dyskusje.

Odwołam się do 4. punktu z manifestu dyr. J. Kijowskiego "Czytaj książki. Nie oglądaj świata przez ekran telewizora", ale nieco zmodyfikuję, kładąc akcent na drugie zdanie: żadne monitory, telewizory, papierowe książkowe mądrości czy słuchawki nie zastąpią prawdziwego spotkania z żywym człowiekiem, jego emocjami i autentycznością. Nic nie zastąpi muzyki instrumentalnej na żywo, nawet najlepsza technika. Bo spotkanie w cztery oczy, twarzą w twarz jest unikalne, niepowtarzalne i nieodtwarzalne.

St.Cz.


piątek, 18 listopada 2011

Zootechnik z nożyczkami, wiersze i wycinanki


Zootechnik wycinający wiersze? Takie "cuda" to tylko na uniwersytecie. Pracownicy na codzień zajmujący się obliczeniami, aparaturą, mierzeniem, ważeniem, przygotowywaniem zajęć, piszący pisma mniej lub bardziej urzędowe... mają także swoje niecodzienne pasje, daleko odbiegające od zawodowych czynności. Pokłosien wernisażu "Bo piękno jest na to by zachwycało" są kameralne spotkania ukazujące drugą, niecodzienna twarz pracowników uniwersytetu.

23 listopada br. o godz. 17.30, Kawiarnia Moja (ul. Dąbrowszczaków 10), zapraszamy na kameralne spotkanie z mgr inż. Anną Szepelską-Sell z Wydziału Bioinżynierii Zwierząt, autorką trzech tomików wierszy i twórcą niecodziennych wycinanek. W przeności można powiedzieć, że poezja to takie "wycinanie wierszy ze słów i zdań" i komponowanie nowych, estetycznie pięknych znaczeń. Na spotkanie z Panią Anna sugerujemy zabrać nożyczki, kolorowy papier i cienką bibułę. Podczas dyskusji samemu będzie można popróbować swoich wycinankowych sił.

* * * * *

Pochodzę z rodziny o bogatych tradycjach, polegających nie tylko na posiadaniu zbiorów cennych, przeczytanych książek, ale też grze w brydża czy malowaniu porcelany. Moja Mama malowała, szkicowała, pisała wiersze, robiła kilimy na ścianę, tkała małe formaty dywanów. Z wykształcenia była farmaceutką. Tata był z krwi i kości biologiem, parazytologiem. Pracował w Kortowie od roku 1950. Kochał Kortowo, tak ja je kocham. To najpiękniejsze miejsce dla mnie. To mój dom, od roku 1968.

Jestem z wykształcenia zootechnikiem, pracuję na Wydziale Bioinżynierii Zwierząt, w Katedrze Towaroznawstwa Ogólnego i Doświadczalnictwa. Lata 90-te ubiegłego wieku to był mój najbardziej twórczy czas w życiu. Wtedy też tańczyłam (11 lat) w ludowym Zespole Pieśni i Tańca „WARMIA” Olsztyn. Strój ludowy, warmiński, mam do dzisiaj w domu. Uwielbiam folklor w każdej postaci. I chyba w tamtych latach zaczęłam próby z wycinaniem, podpatrując, jak moja Mama to robiła. Tzn. Mama już nie żyje od 2006 roku, ale wtedy nie miałam na to czasu, natomiast próbowałam. Dopiero po odejściu Rodziców miałam czas dla siebie, na wiersze i wycinanki. Wycinanki mojej mamy rozkładałam na „czynniki pierwsze” i krok po kroku poznawałam, jak Ona to wycinała.

Kiedy ja sama spróbowałam – o dziwo wyszło. Mam tą swoją pierwsza wycinankę i pokażę ją na spotkaniu, tak jak wycinanki Mamy.
Co do wierszy, to kocham pisać i chyba powinnam skończyć polonistykę a nie zootechnikę, co nie oznacza, że robię to dobrze. Pierwszym moim mentorem, krytykiem i doradcą był Pan prof. Tulibacki – poeta i filozof. Do tej pory wydałam trzy tomiki wierszy i mam na swoim koncie około 1000 wycinanek, z tym, że sporo ozdobiło dyplomy w nagrodach tanecznych w tamtych latach, kiedy i ja tańczyłam. Poza tym codziennie, dosłownie codziennie, robię około 10 wycinanek, każda jest inna i nie umiem jej powtórzyć. Są to więc absolutnie autorskie wycinanki.
Anna Szepelska-Sell

niedziela, 13 listopada 2011

Od lwowskiej kawiarni do olsztyńskich informatyków

W przedwojennej lwowskiej kawiarni spotykał się wybitny polski matematyk, Stefan Banach, z innymi matematykami, naukowcami, studentami. Dyskutowali, niektóre przemyślenia zapisywali w specjalnym zeszycie. Lwowska szkoła matematyczna wydała wspaniałe owoce. Współczesne sukcesy polskich matematyków ponioć są efektem właśnie tamtej szkoły matematycznej.
Tak więc przynajmniej część sukcesów matematyczno-informatycznych dojrzewała w kawiarni. W Olsztynie, w mawiązaniu do podobnej tradycji z innych miast (barcampy), już od kilku lat odbywją się nieformalne spotkania informatyków pod nazwą "Olcamp". Również w kawiarniach. Miałem okazję drugi raz uczestniczyć w takim spotkaniu. Tym razem w Malta Cafe, 9 listopada br. Ciekawe, co się po latach wykluje z takich spotkań i czy ktoś je będzie wspominał jako źródło inspiracji?
W mięscie akademickim nawet w kawiarniach musi się dziać cos ciekawego...

St.Cz.

czwartek, 10 listopada 2011

Ktokolwiek widział, ktokolwiek czytał…

Wyobraź sobie, że znajdujesz ją w autobusie. Albo na ławce w parku. Wygląda niepozornie, zwyczajnie wręcz… ot, zeszyt w kratkę w sztywnej kolorowej okładce. Jedynie tytuł – „Księga Spotkań” – nadaje owemu zeszytowi jakieś ukryte znaczenie. Nie wiesz, czym jest. Nie wiesz, czy możesz zajrzeć do środka. Nie wiesz, czy to nie jest czyjś żart. Nietrudno teraz trafić do Internetu jako bohater ośmieszającego filmiku bądź zdjęcia zrobionego z ukrycia.

Wahasz się, ale „Księga” kusi swą niezwyczajnością. Zaglądasz do środka, tam zaś natykasz się na kartki zapisane różnym charakterem pisma. Pozdrowienia. Zwierzenia. Zapiski mniej lub bardziej przemyślane. Niektóre podpisane, inne nie. Wreszcie trafiasz na instrukcję-opis, która znajduje się na wewnętrznej stronie okładki. I zaproszenie do udziału w projekcie.

Mam na imię Mira, jestem blogerką i autorką projektu „Księga Spotkań”. Każdego zapraszam do udziału w moim projekcie.

Wielokrotnie już słyszałam pytanie, skąd narodziła się idea „Księgi Spotkań”. Odpowiedź jest w sumie prosta – ze mnie. Z mojej wewnętrznej potrzeby zrobienia czegoś wyjątkowego i wciągnięcia w to jak największej liczby osób równie otwartych i zakręconych jak ja. „Księga Spotkań” jest także wyrazem mojej pogoni za ludźmi, ich historiami, ich refleksjami czy spostrzeżeniami. Szukając pomysłu na projekt blogowy, zastanawiałam się, jak sama zareagowałabym, gdyby w moje ręce wpadła taka „Księga”. Powiem szczerze, byłabym zachwycona. Mnie od dawna bowiem urzekają różne takie inicjatywy/ happeningi/ sama nie wiem, jak je nazwać: batonik pozostawiony na ławce w parku z karteczką „To dla ciebie”. Albo ogłoszenie przyklejone na przystanku z kartkami do wyrwania „Uśmiechnij się”. Ja kocham literaturę i uwielbiam czytać, poza tym zależało mi na informacji zwrotnej. Chciałabym, aby „Księga Spotkań” wróciła kiedyś do mnie wypełniona do ostatniej kartki. Żeby wywoływała uśmiech na twarzy, ale nie tylko. Idea „Księgi Spotkań” oscyluje między dwiema podobnymi „inicjatywami”: pamiętnikami z czasów dziecięcych, do których wpisywało się pamiątkowe życzenia od przyjaciół, kolegów, koleżanek, i wierszyki w stylu „Na górze róże, na dole fiołki…” , oraz między „Księgami skarg i zażaleń”, które królowały w polskich sklepach za czasów PRL-u.

Wysyłając „Księgę Spotkań” w podróż, spodziewałam się zatem wpisów-pozdrowień, cytatów, zwierzeń nawet, ale też wyrazów oburzenia z powodu jakiejś sytuacji, złości na przykład na rząd czy szefa, a może żonę, męża, kolegę czy koleżankę. Liczyłam też na ślady twórczości własnej – jakieś wierszydła, dowcipy niewulgarne, autorskie teksty piosenek, fragmenty prozy…

Ludzie mnie fascynują i „Księga Spotkań” wychodzi naprzeciw tej fascynacji. Jest też formą testu, czy my – Polacy – naprawdę jesteśmy spontaniczni, otwarci i w pewnym sensie przebojowi wobec tego typu inicjatyw. Ciągle wierzę, że tak.

Zapraszam na miraiceti.blog.interia.pl

wtorek, 8 listopada 2011

Entomolog w prowincjonalnym romansie

Czy naukowiec może być bohaterem poczytnego romansu? I jaki to mogłoby mieć związek z popularyzacją wiedzy biologicznej, ścislej entomologicznej? Czy w tle akcji mogą przewijać się całkiem poprawne z naukowego punktu widzenia problemy środowiska, ekologii, migracji gatunków nomatycznych w związku ze zmianami klimatu? Ale czy te biologiczne treści nie uczynia książki nudną?
We wszystkich krajach rośnie znaczenie edukacji nieformalnej i pozaformalnej. Ludzie w coraz większym stopniu zdobywają wiedzę przyrodniczą w codziennym korzystaniu z telewizji, Internetu, książek czy takich interaktywnych muzeów jak Centrum Nauki Kopernik. W jakimś sensie zawsze tak było: zdobywaliśmy wiedzę poprzez codzienne doświadczenie i funkcjonowanie w przyrodzie. Jednak w wieku XXI mamy znacznie słabszy kontakt z przyrodą, ale więcej dowiadujemy się poprzez codzienne media. Niestety w telewizji czy książkach popularnych często roi się do karygodnych błędów. Stąd luki w wykształceniu kompetencji przyrodniczych.

Znaczenie edukacji nieformalnej w społeczeństwie wiedzy dostrzega się w coraz większej liczbie krajów. Wagę tej formy kształcenia ustawicznego docenił nawet Parlament Europejski w 2008 r., formułując zadania w Europejskich Ramach Kwalifikacji: "na każdy poziom kwalifikacji łącznie z najwyższym, można dojść różnymi drogami (nie tylko poprzez edukację szkolną czy akademicką)". Bez wątpienia przyszłością naszej edukacji jest koegzystencja i szeroka współpraca formalnej i nieformalnej edukacji, mimo że w Polsce jeszcze tego zbytnio nie doceniamy.
Naukowcy niezbyt często są słuchani. A to za sprawą zbyt hermetycznego, trudnego i specjalistycznego języka. Konieczna jest sensowna współpraca z dziennikarzami, pisarzami i mediami

Edukacja nieformalna nie jest obowiązkowa, dlatego tak trudno przyciągnąć uwagę i zainteresowanie osób dorosłych. Czy można przemycić treści entomologiczne do poczytnego romansu? Tak, ale tylko we współpracy z pisarzem. Z efektami takiej niekonwencjonalnej współpracy naukowca z pisarką podyskutować będzie można już 15 listopada, na spotkaniu autorskim z mrągowską pisarką Katarzyną Enerlich (w kameralnych spotkaniach z nauką i naukowcami już wcześniej gościła).
15 listopada (wtorek) 2011, godz. 17.30, Kawiarnia Literacka Książnicy Polskiej, Pl. Jana Pawła II 2/3, (vis a vis ratusza, II piętro). Spotkanie poprowadzi Katarzyna Janków – Mazurkiewicz.
"Prowincja pełna złońca" to trzecia już książka o mazurskiej prowincji, miłości i losach Ludmiły. Po pobycie nad Morzem Śródziemnym Ludmiła wraca na swoją mazurską prowincję odmieniona i przekonana, że szczęście to nie tylko miłość. A gdy już przewartościuje wszystko i od nowa ułoży swoje życie, pojawi się ktoś, na kogo wcale nie czekała. I wcale niekoniecznie będa to komary i inne owadzie, krwiopijne bestie. Czy po raz kolejny spotkanie okaże się nieprzypadkowe? Katarzyna Enerlich prowadzi nas do ciekawych mazurskich miejsc nad jeziorami Bełdany, Śniardwy i Mikołajskim, do leśniczówki w Śniardewnie i ruin po dawnym kurorcie w Kulinowie. Przedwojenne pocztówki z kolekcji Wojciecha Kujawskiego i zdjęcia opisywanych miejsc pomogą Czytelnikowi wejść w klimat opisywanej historii. A gdzieś w tle pojawi się naukowiec z UWM.

St.Cz.

poniedziałek, 7 listopada 2011

A tam las czeka nas ...

Tytuł wpisu odnosi się do popularnej piosenki wychwalającej lato, oczywiście gdzieś na Mazurach. Ale żeby piękna przyroda mogła być cudem, trzeba o nią dbać. I to nie od święta ale na codzień. Przekazywanie wiedzy i poznawanie świata od pradziejów odbywało się w dialogu. W dialogu z innymi ludźmi i w dialogu z przyrodą. Dla dyskusji nie jest ważne miejsce tylko otwartość. Nie mamy gajów oliwnych więc od czasu do czasu spotykamy się na łonie przyrody.

Święto Niepodległości, wspólnie ze studentami pedagogiki resocjalizacyjnej i penitencjarnej, uczcimy 12 listopada w Ostródzie, z workami do śmieci na ramieniu (więcej szczegółów). Taki ekologiczny, codzienny patriotyzm - z myślą o lokalnej ojczyźnie, ojczyźnie narodu (Polska), jak i Ziemi, ojczyźnie wszytskich ludzi - realizowanym przez zdawałoby się zwykłe czynności. Wielkie problemy współczesnego świata rowziązać możemy tylko wspólnie. A do tego potrzeba kompetencji pracy zespołowej. Uczymy się sami, przez działanie i dysklusję przy pracy, aby potem uczyć innych. Także z wykorzystanie e-learningu i nauczania pozaformalnego.

Kameralne spotkania czasem bywają mniej kameralne (na planowana "partyzantkę" leśno-jeziorną wybiera się ponad 100 osób) i nie zawsze odbywają się w kawiarni. Kreatywności nic nie jest w stanie skrepować utartymi schematami. W każdej chwili można do nas dołączyć i zaporoponować swoje pomysły i swoją aktywność.

St.Czachorowski
(fot. E. Pawluć)

czwartek, 3 listopada 2011

Nieprofesjonalne spotkania artystycznych na Przystani Kortowskiej

Wernisaż (zobacz szczegóły, i jeszcze tu) nieprofesjonalnych artystów pracowników UWM był znakomitą okazją do spotkania i poznania się. Wcześnej w więszości nic o sobie nie wiedzieliśmy. Przygotowanie wernisażu pozwoliło zobaczyć "ilu nas jest". I tak zrodziła się ciekawość "tych innych" choć takich samych oraz chęć rozmowy. Narodził się pomysł cyklicznych spotkań. Kolejne już 7 listopada na Przystani Kortowskiej (restauracja) o godz. 17.00.

Z pewnością będą kolejne i bardziej autorskie (z indywidulanymi bohaterami). Kameralne spotkania z naukowcami, do których pretekstem jest sztuka...

wtorek, 1 listopada 2011

Staromiejska czyli początki kawiarnianej akademickości w Olsztynie

Listopadowy czas sprzyja wspomnieniom i rozpamiętywaniu przeszłości. Systematycznie opisujemy miejsca, w których się spotykamy lub gdzie tętni popołudniowe i nieformalne życie akademickie. Dzięki pamięci najstarczych bywalców kameralnych spotkań z nauką i naukowcami, docieramy do miejsc i spotkań, które dawno przebrzmiały. Dzisiaj wspominać będziemy najstarszą kawiarnie współczesnego Olsztyna.

Restauracja i kawiarnia Staromiejska to miejsce spotkań, nieprzerwanie istniejąca już od 1956 r. Od samego początku zwabiała zarówno profesorów jak i studentów olsztyńskich uczelni. I dzisiaj tętni życiem, różnorodnymi spotkaniami. Niepowtarzalny klimat tworzy zegar, przepięknie wybijający godziny. Dostojność przemijającego czasu. W rogu fortepian przypomijający lata świetności i intensywność kulturalnych spotkań. Latem zasobny ogródek z widokiem na scenę staromiejską. Tego roku uwagę zwracał akordeonista. Muzyka kameralna, intrumentalna tworzy klimat niepowtarzalnej autentyczności i unikalności.

W początkach olsztyńskich uczelni, poza Staromiejską istniały jeszcze mniej przytulne lokale, ale odwiedzane były przez żaków: "Pod Kogutem", "Pod Trupem" (koło ratusza, zapewne nazwa nawiązywała do istniejącego tu niegdyś cmentarza), "Pod Koniem". Po tych lokalach nic już nie zostało, poza pamięcią najstarszych olsztyniaków. Ale były i inne lokale, bardziej odpowiednie do spotkań: "Teatralna" czy "Warmianka" (zlokalizowana vis-avis dawnego kina Polonia). W latach szećdziesiątych i siedemdziesiątych funkcjonowała "Andromeda" (przy olsztyńkim planetarium), "Parkowa", restauracje: "Nowoczesna", "Kolorowa", czy nie istniejąca już "Pod Żaglami". Potem lokalem "intelektualnych elit" był DŚT (Dom Środowisk Twórczych) czy kawiarnia INKA (bardziej młodzieżowa).

Przez lata zmieniali się pracownicy olsztyńskich uczelni, umierali profesorowie, kształcili się kolejni, a jeszcze szybciej zmieniali się studenci. Staromiejska pozostała i działa do dzisiaj. I my się czasem tam spotykamy na mniej czy bardziej kameralnych dyskusjach.

St. Czachorowski


Ps. zachęcamy do wspomnień (o dawnych olsztyńskich lokalach odwiedzanych przez studetów i pracownikó), które z chęcią umieścimy na naszym blogu.

poniedziałek, 31 października 2011

Kolejny kamień milowy i czas refleksji

Niepostrzeżenie licznik odwiedzin niniejszego bloga wieloautorskiego przekroczył 20 ooo. Jest to swoisty kamień milowy, na dodatek pojawił się w wybitnie refleksyjnym okresie Wszystkich Świętych, czasie wspominania, pamięci i refleksji. Z analizy statystycznej wynika, że rocznie na naszego kawiarenkowego bloga zagladano ponad 10 tys. razy. Czy to dużo? Nasze spotkania mają przede wszystkim kameralny charakter, ale poprzez media trochę treści dociera do znacznie szerszego grona odbiorców. Niektóre nasze blogowe wpisy w całości lub we fragmentach "przedrukowywane" są na innych potralach informacyjnych. Nasi goście jak i niektóre tematy trafiają potem do niektórych audycji radiowych, czasem dostają się na regionalne "anteny telewizyjne". Do blogowych wpisów docierają poszukiwacze przez wyszukiwarki.
Sądząc po efekcie i wpływie nasze kawiarniane i terenowe spotakani nie są takie niszowe i elitarne jakby mogło się wydawać. Głos wypowiadane w czasie kameralnych spotkać czasem dociera daleko. Warto więc nas adwiedziać, dyskutować, wypowiadać się (również i na tym blogu), aktywnie współtworzyć spotkania.
Nasze kameralne spotkania z nauką i naukowcami wpisują się w szerszy nurt społecznych, oddolnych działań odkrywania na nowo przestrzeni publicznej i upowszechniania nauki. Coraz więcej ludzi interesuje się odkrywaniem świata, a my pokazujemy, że nauką może się emancypować, że poznawianiem świata zajmować się może na swój sposób niemalże każdy.
Zdawałoby się że niecodzienna forma dyskusji o nauce, naukowcach i amatorskim poznawianiu świata jest jakimś dziwactwem. Nic bardziej mylnego. Jeśli się głębiej zastanowić i wsłuchać we współczesne trendy edukacyjne jak i wykorzyastanie nowych technologii do komunikacji międzyludzkiej, to można zauwazyć dość powszechne (globalne) ale jednocześnie innowacyjne elementy. Zdobywanie wiedzy nie odbywa się wspołcześnie jedynie na salach wykładowych. W dobie coraz powszechniejszego kształcenia ustawicznego jak również kształcenia pozaformalnego, takie formy opowiadania o świecie, odkryciach, naukowych pasjach czy dyskutowania stają, się coraz powszechniejsze. Jak grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe centra naukowe (takiej jak Centrym Nauki Kopernik w Warszawie, czy nasze olsztyńskie Planetarium) i odwiedzane są przez tysiące ludzi.
W czasie naszych, otwartych na wszytskich, spotkań uczymy się dziennikarstwa naukowego ale i ułatwiamy kontakty między dziennikarzami a naukowcami. Pomagamy dostrzec ciekawe olsztyńskie odkrycia, wartościowe badania. Kawiarnia staje się miejsce spotkania. Ale przecież spotykamy się nie tylko w kawiarni, także i w lesie, nad jeziorem, w różnorodnych przestrzeniach publicznych, gdzie bliski kontakt międzyludzki ułatwia dyskusję i refleksję nad światem.
Uczymy się razem. Spotykamy się w gronie naukowców, studentów i "zwykłych zjadaczy chleba". Jesteśmy otwarci na pomysły, tematy, osoby. Bo i nauka w swej istocie jest otwarta na świat i ludzi. Głowna filozofię naszych spotkań dobrze ilustruje to starożytna sentencja: "cenniejsza od faktów jest wiedza, cenniejsze od wiedzy jest zrozumienie, cenniejsza od zrozumienia jest mądrość". Spotykamy się by poprzez dyskusję zrozumieć otaczająca nas wielowymiarową i wieloaspektową rzeczywistość, a przez zrozumienie zblizać się do mądrości.
Stanisław Czachorowski
ps. najbliższe spotkania zaplanowane na 3 listopada, 7, 12, 15... i pewnie coś spontanicznie się urodzi w przysłowionym międzyczasie. Szczegóły na niniejszym blogu i na Facebooku (a także w niektórych gazetach, rozgłośniach radiowych, portalach internetowych).

niedziela, 23 października 2011

Księga Spotkań w kawiarni czyli bookcrossing wersja 2.0

Innowacyjność nie jedno ma imię. Wymieniać się można książkami, uwalniać je do społecznego obiegu. Ale można także nie tylko czytać lecz i pisać… i wprowadzać słowo napisane do społecznego obiegu. Nawet najlepszy portal społecznościowy i kontakt za pośrednictwem Internetu nie zastąpi spotkań twarzą w twarz.

3 listopada kameralne spotkania z nauką i naukowcami gościć będą autorkę „Księgi Spotkań”, a sama Księga też będzie obecna. Spotkanie zacznie się o godz. 17.00 w Kawiarni Moja, ul. Dąbrowszczaków 10.

Księga spotkań wygląda jak zwykły zeszyt A4, ale nim nie jest. Wędrująca „Księga spotkań” błądzi po mieście i cierpliwie zbiera ludzkie myśli. Tak jak my zbieramy myśli w czasie spotkań w olsztyńskiej kawiarence naukowe. A 3 listopada oprócz spotkania z olsztyńską blogerką i twórcą Księgi Spotkań, chcemy dyskutować o współczesnych problemach społecznych, tworzeniu przestrzeni publicznej i obecności naukowców oraz studentów w tej przestrzeni.

Pani Mira – pomysłodawczyni i kreatorka Księgi Spotkań – pisze:
„Bardzo dziękuję za zainteresowanie moją "Księgą Spotkań" oraz za zaproszenie do Collegium Copernicanum. Byłoby miło spotkać się w kawiarni i opowiedzieć szerszemu gronu o idei "Księgi". Mam jednak pewien kłopot natury technicznej. Logiczne jest, że na takie spotkanie powinnam przynieść "Księgę Spotkań", aby na gorąco niejako można było się do niej wpisywać. Problem polega jednak na tym, że jej nie mam. Piąta "Księga" ruszyła w swoja podróż tydzień temu i gdzieś krąży po Olsztynie. Zastanawiam się nad tym, czy przygotować kolejną "Księgę" z myślą o naszym spotkaniu. Ale waham się, bo w tej sytuacji obie księgi wchodziłyby sobie w drogę. Wydaje mi się, że lepiej pozwolić aby na razie podróżowała tylko jedna. Jeśli i o niej ślad zaginie, to w grudniu powstanie szósta. I wtedy moglibyśmy się spotkać, a Pan byłby pierwszą osobą "puszczającą" ją w świat.
Dla mnie prywatnie idea "Księgi Spotkań" ma też wymiar wychowawczy - dzięki niej dostaję lekcje cierpliwości. Trudna lekcja, nie ukrywam.”

Ostatnio Księga była w Redakcji Naszego Olsztyniaka. I jak nas zapewniono, Księga dotrze trzeciego listopada na spotkanie z Collegium Copernicanum. Ciekawe co już w niej zapisano i jakie spotkania zainspirowała?

(Czytaj więcej o księdze)

Zdjęcie Grzegorz Wadowski

sobota, 22 października 2011

Olsztyniacy książki piszą, czyli o podręcznikach i innych książkach w kawiarni naukowej


W najbliższych miesiącach chcemy kilka kameralnych spotkań z nauką i naukowcami poświęcić książkom jakie piszą i publikują olsztyńscy naukowcy. Będą więc z spotkania z autorami i współautorami podręczników akademickich, podręczników szkolnych, redaktorami międzynarodowych i lokalnych czasopism naukowych oraz innych nietypowych wydawnictwach z nauką i naukowcami w tle.
St.Cz.

wtorek, 18 października 2011

Od wernisażu nieprofesjonalnego do księgi spotkań

Otwarcie wernisażu artystów nieprofesjonalnych pracowników uniwersytetu spotkało się z ciepłym i frekwencyjnym przyjęciem. Druga twarz uniwersytetu wygląda całkiem sympatycznie. Ale w kuluarach głośno werbalizowano chęć spotykania się, dyskutowania i wzajemnego uczenia się. Wernisaż stał się więc zaczynem do spotkań. I takowe będą.



Pierwsze spotkanie zaplanowane zostało na 21 października (piątek) w Przystani Kortowskiej, na godzinę 17.00, na które zapraszają: Antoni Jarczyk i Marzena Baniel. O kolejnych będziemy informowali. Tworzących dla własnej przyjemności jest więcej. Już teraz zapraszamy.



Natomiast na 3 listopada (godz. 17.00) do Kawiarni Moja zapraszamy na spotkanie z pomysłodawczynią Księgi Spotkań, olsztyńską blogerką Panią Mirą (zob. blog Mira patrzy).

"(...)bardzo dziękuję za zainteresowanie moją "Księgą Spotkań" oraz za zaproszenie do Collegium Copernicanum. Byłoby miło spotkać się w kawiarni i opowiedzieć szerszemu gronu o idei "Księgi". Mam jednak pewien kłopot natury technicznej. Logiczne jest, że na takie spotkanie powinnam przynieść "Księgę Spotkań", aby na gorąco niejako można było się do niej wpisywać. Problem polega jednak na tym, że jej nie mam. Piąta "Księga" ruszyła w swoją podróż tydzień temu i gdzieś krąży po Olsztynie."

Zatem aktyalnego użytkownika Księgi Spotkań prosimy o przybycie na spotkanie wraz z Księgą Spotkań.

czwartek, 13 października 2011

Wirtualny uniwersytet i e-learning... w kawiarni



19 października o godz. 17.30, Kawiarnia Moja ul. Dąbrowszczaków 10, kameralne spotkanie z twórcami akademickiego portalu akademio.pl. W Kawiarni Moja jest już Wi-Fi, więc dyskusja o e-learningu i uniwersytecie wirtualnym będzie w pełni możliwa.


W dobie rozwoju internetu pojawiają się przed jego użytkownikami nowe moż̇liwości. Społeczności Web 2.0 tworzą miejsca i systemy pozwalające na łatwiejszy przepływ wiedzy i informacji - na naszych oczach tworzy się społeczność e-learningowa. A dołączyć do niej można nawet w kawiarni :).


Uporządkowanie wszystkich spraw dotyczących studiów może nie być łatwe. Jednak pojawia się co raz więcej rozwiązań wspierających studenta w jego uczelnianym ż̇yciu. Academio.pl jest jednym z nich i to jemu poświecone zostanie środowe spotkanie. Na spotkaniu zostanie zaprezentowany szereg możliwości, które udostępnia portal. Uczestnicy będą mogli na miejscu zadać pytania i przekazać sugestie zespołowi tworzącemu Academio, oraz uzyskać pomoc w korzystaniu z tego narzędzia.


Tego samego dnia o godzinie 12:45 odbędzie się spotkanie z twórcami academio.pl w Centrum Biologii (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, sala rady wydziału). Panel dyskusyjny poświęcony będzie zagadnieniu e-learningu. Poruszone zostaną zagadnienia szans i moż̇liwych kierunków rozwoju, jak i niebezpieczeństw i ograniczeń płynących z tej technologii.

środa, 12 października 2011

Bo piękno jest na to, by zachwycało

"Bo piękno jest na to, by zachwycało - inne oblicze pracowników uniwersytetu", I Wernisaż Artystów Nieprofesjonalnych Pracowników UWM, 14 paździenika, Biblioteka Główna. Otwarcie wystawy pod patronatem J.M. Rektora UWM prof. dr hab. Józefa Górniewicza, bezpośrednio po uroczystościach z okazji Dnia Edukacji Narodowej, godz. 15.30.

24 autorów, malarswto, haft, grafika, ceramika, malowanie na szkle, decoupage, batik, rzeźba, wyciunanki. Zupełnie inny obraz pracowników uniwersytetu, którzy poza praca w laboratorium mają niecodzienne hobby.

czwartek, 6 października 2011

Razem możemy więcej - Dzień Drzewa w Olsztynie

Razem można zrobić więcej. Tworzenie przyjaznej przestrzeni publicznej oraz uczenie się pracy zespołowej przyświeca organizatorom tej proekologicznej i prospołecznej akcji. W Dniu Drzewa (10 października 2011), studentami socjologii (specjalność administracja publiczna i samorządowa) posadzę po 6 drzewek w dwu olsztyńskich przedszkolach: Przedszkolu nr 13 ul. Wyspiańskiego 3 (o godz. 11.30) i Przedszkolu nr 37 ul. Pana Tadeusza 12a (ok. godz. 12.00). Przy wsparciu sponsorów studenci przygotują mały poczęstunek, bo po pracy musi być wspólne świętowanie.

Dzień Drzewa wymyślił Amerykanin Juliusz Morton w 1872 roku: „inne święta służą jedynie przypomnieniu, Dzień Drzewa wskazuje zaś na przyszłość”. Jego pomysł spotkał się z szerokim odzewem. Tylko w 1872 roku w USA posadzono ponad milion drzew. W 1951 roku święto Dzień Drzewa zawitało w Europie. Od kilku lat w dniu 10 października w Polsce obchodzony jest Dzień Drzewa, a teraz także i w Olsztynie.

Idąc w ślady studentów socjologii WSIiE TWP w Olsztynie, warto we własnym zakresie samemu lub w gronie przyjaciół czy sąsiadów, posadzić choć jedno drzewko w swoim otoczeniu. Celem Święta Drzewa jest zainspirowanie nie tylko młodych ludzi do podejmowania lokalnych działań proekologicznych, dotyczących sadzenia i ochrony drzew.

Stanisław Czachorowski, Agnieszka Szandrowska-Pykało
(studentka II roku Socjologii administracji publicznej i samorządowej)

wtorek, 4 października 2011

Odkrywamy Gościniec Niborski

Sołtys i Rada Sołecka w Rusi wraz ze Stowarzyszeniem Miłośników Rusi nad Łyną zapraszają do udziału w festynie pt. "Odkrywamy Gościniec Niborski". Początek 8 paździenika (sobota) o godzinie 12.00, w miejscu gdzie Gościniec krzyżuje się z drogą asfaltową Bartąg-Ruś-Gągławki (przy kapliczce, tej na fotografii wyżej). Organizatorzy w przewidują spotkanie z Mikołajem Kopernikiem, jadącym służbowo do Plusek, ponadto organizatorzy zapewniają dobrą muzykę, garkuchnię, ognisko, gry i zabawy.
Pośród wspołorganizatorów jest Urząd Gminy Stawiguda, Gminny Ośrodek Kultury w Stawigudzie, Muzeum Warmii i Mazur, Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie, Teatr Prawie Dorosły z Bartąga (więcej o spotkaniu).

Oj dzieje się na tej naszej warmińskiej wsi, oj dzieje.

St.Cz.

poniedziałek, 3 października 2011

Koło gospodyń wiejskich i kawiarnia naukowa?

Spotkanie z kołem gospodyń wiejskich w kawiarni naukowej wydaje się pomysłem szalonym i trochę niepoważnym. Pozory jednak mylą, a stereotypy nie nadążają za nieustannie zmieniającym się światem. Żyjemy w społeczeństwie wiedzy z dużą liczbą osób wykształconych, poszukujących jakości życia, a nie tylko wysokiej stopy życiowej. Decentralizacji sprzyja nie tylko internet. Solidarność europejska i projekty związane z kapitałem ludzkim przynoszą pozytywne efekty w wyrównywaniu szans życiowych, także w maleńkich wsioskach. Przykładem może być Lamkowo.

Jak się dowiedziałem, w Lamkowie istnieje Koło Gospodyń Wiejskich. Po krótkiej rozmowie okazało się, że działają w nim co najmniej dwie osoby ze stopniem doktora oraz wielu ludzi po studiach. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, to średnia wykształcenia może być tam wyższa niż w akademickim Olsztynie. A pośród wielu inicjatyw są i pomysły związane z architekturą krajobrazu, projektami edukacyjnymi oraz niezliczone dyskusje. Przestrzeń publiczna na wsi pewnie się nie zmieniła, zmienili się ludzie. Dlatego nie jest niczym niezwykłym organizowanie kameralnych spotkań z nauką z... Kołem Gospodyń Wiejskich w Lamkowie. Collegium Copernicanum do takich spotkań się przygotowuje, zarówno w Olsztynie jak i w Lamkowie.

A lamkowskie Koło Gospodyń Wiejskich odkryłem podczas uroczystego podsumowania projektu, finansowanego z Unii Europejskiej, pt. "Jesteśmy równi, chociaż różni od siebie", realizowanego przez Stowarzyszenie Na Rzecz Edukacji Dzieci i Rozwoju Obszarów Wiejskich WROTA z Lamkowa. Filmowa relacja niżej:



Stanisław Czachorowski

piątek, 30 września 2011

Święto Lamkowa (mała, warmińska wioska)

Kto pierwszy wpadł na ten pomysł, trudno już dziś powiedzieć. Z pewnością od dawna mówiło się w Lamkowie, że potrzebna jest tu impreza na której spotkają się wszyscy mieszkańcy i która pozwoli im zadzierzgnąć więzy sąsiedzkiej przyjaźni. I tak pewnego dnia Rada Sołecka w Lamowie oraz tamtejsze Koło Gospodyń Wiejskich powołały do życia Święto Pieczonego Ziemniaka.

"Te imprezy mają odnowić ducha polskiej wsi, przyjaznej gościnnej, w której panują dobrosąsiedzkie stosunki" - mówi sołtys Lamkowa Marcin Czadek. W pierwszy weekend września do Lamkowa zjechali więc sąsiedzi nie tylko z pobliskich Radost, Derca, Kronowa i Krokowa ale także z większych miejscowości: Barczewa i Jezioran. Na Wiejskim Placu Rekreacyjnym w Lamkowie spotkało się ponad siedemset osób.

Jak każe stara tradycja to wielkie, publiczne świętowanie rozpoczęło się od mszy polowej, którą celebrował lamkowski proboszcz, ksiądz Piotr Wiśniewski. W swoim krótkim kazaniu nawiązał wprost do głównej idei tego spotkania, mówiąc o potrzebie wzajemnej miłości, która jednoczy społeczności ludzkie. A "bez miłości rozumianej jako postawa życiowa nie można przecież stworzyć wspólnoty".

Pokrzepieni na duchu uczestnicy imprezy raźno zabrali się za hulanki i swawole, ale oczywiście w granicach dopuszczanych przez zdrowy rozsądek i dobre wychowanie. Najważniejsze było więc pokosztować pysznego jedzonka. Lamkowskie Koło Gospodyń Wiejskich zaprosiło wszystkich na degustację swoich wyrobów kulinarnych, wśród których królowały pierogi w kilku odmianach, chleb domowego wypieku, tradycyjna omasta ze skwarkami i kiszonymi ogórkami oraz różnorodne przepyszne ciasta. Kuchnia polowa serwowała pieczone ziemniaki, kiełbaski i kaszoki a Koło Łowieckie im. Juliana Ejsmonta z Olsztyna zaprosiło na degustację dwóch dzików - jak poinformował Skarbnik Koła Mirosław Reszuta - ustrzelonych a potem upieczonych specjalnie z myślą o lamkowskim święcie.

Wtedy na placu pojawiła się Urszula Pasławska, Wicemarszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego, która właśnie teraz, w okresie "dożynkowego" podsumowywania lata, bierze udział w wielu tego rodzaju festynach. "To właśnie takie imprezy tworzą tożsamość naszego regionu, który w ponad 97 procentach składa się z obszarów wiejskich. I kiedy bywam na nich jest okazja porozmawiania o realnych problemach lokalnych społeczności. A Lamkowo darzę szczerą sympatią w związku z ludźmi, którzy tu żyją i pracują." - stwierdziła pani marszałek.
Urszula Pasławska wraz z olsztyńskim Starostą Mirosławem Pampuchem oraz dyrektorką szkoły w Lamkowie Małgorzatą Bałusz rozpoczęła zabawę startując w konkursie na prowadzenie piłeczki slalomem. Wprawdzie chociaż to pan Starosta był najbardziej sumienny i dokładny w prowadzeniu piłeczki po trasie slalomu to najszybciej dotarła do celu pani dyrektor. "Przecież nie mogłam przegrać kiedy patrzyli na to moi uczniowie" - stwierdziła tylko na koniec ze śmiechem. Uczniowie kontynuowali potem te wyścigi, w związku z czym śmiechu i zabawy było co niemiara.
Mirosław Pampuch często i chętnie uczestniczy w tego rodzaju imprezach na terenie powiatu. "Mają one niepowtarzalną, swojską atmosferę. Nie ma tu przemówień politycznych, są za to życzliwe rozmowy i spotkania w dobrym towarzystwie" - stwierdził starosta. "I co najważniejsze, na każdej można dobrze zjeść, nie zapominając też o innych urokach stołu".

Do Lamkowa przyjechał też Dariusz Wasiela, kierownik sekcji interwencji olsztyńskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Sekcja ta, oprócz zadań związanych z dbałością o utrzymanie właściwych relacji na rynku zbóż, odpowiada także za programy skierowane do dzieci. Codzienną szklankę mleka dostaje dzięki temu ponad sto tysięcy dzieci z ponad siedmiuset placówek oświatowych naszego województwa. A czterdzieści tysięcy dzieci z klas 1-3 z blisko pięciuset szkół korzysta też z programu "Owoce w Szkole". "Przyjechałem, żeby podtrzymać kontakt i dobrą współpracę" - stwierdził Wasiela. Program, który funkcjonuje od lat, będzie też wdrażany w Lamkowie w nowym roku szkolnym.

Wielką atrakcją lamkowskiej imprezy były pokazy sprawności straży pożarnej z Barczewa. Strażacy przyjechali wozem bojowym na sygnale i ugasili pożar samochodu. Potem jeszcze pielęgniarka Aleksandra Sałkiewicz przeprowadziła pokaz pierwszej pomocy. Każdy z jego widzów zapamiętał na pewno numer alarmowy 112, oraz to, że od szybkości ich reakcji oraz precyzji z jaką poinformują służby ratownicze o zaistniałej sytuacji może zależeć czyjeś życie.
Krzysztof Trojanowski przyjechał na imprezę z Biskupca. "To mały kawałek drogi ale warto było tutaj zajechać przede wszystkim ze względu na dzieci, które dobrze się tutaj bawią. Poza tym jedzenie jest tutaj dobre i niezbyt drogie. I człowiek nie czuje się wyobcowany w tej miłej, rodzinnej atmosferze." Żona pana Krzysztofa Małgorzata cieszy się, że "dzieci mają tutaj wiele ciekawych propozycji, co odróżnia lamkowską imprezę od innych tego rodzaju przedsięwzięć, na których bywam przy każdej okazji".

Łukasz Czarnecki-Pacyński

środa, 28 września 2011

Druga twarz uniwersytetu i prawa półkula mózgowa

Naukowców znamy zazwyczaj z tej oficjalnej, poważnej strony. Możnaby rzec, znamy ich lewą, akademicką półkulę mózgową. Ale do efektywnej pracy naukowej potrzebna jest i aktywność drugiej półkli - prawej, zwanej też artystyczną. Wielu naukowców hobbystycznie, w chwilach wolnych, oddaje się sztukom pięknym. Powszechnie znany jest widok Alberta Einsteina ze skrzypcami. A jak jest wśród pracowników olsztyńskiego uniwersytetu? Jaka jest ta druga, inna, mniej oficjalna twarz uniwersytetu?
14 paździenika, w dniu święta nauczycieli, odbędzie się I Wernisaż Artystów Nieprofesjonalnych Pracowników UWM. Otwarcie wystawy, pod patronatem JM Rektora prof. dr. hab. Józefa Górniewicza, ph. „Bo piękno jest na to, by zachwycało – inne oblicze pracowników uniwersytetu” odbędzie się bezpośrednio po uroczystościach z okazji Dnia Edukacji Narodowej w holu Biblioteki Uniwersyteckiej ul. M. Oczapowskiego 12b, I piętro 14 października 2011 r., o godzinie 15.30

Na wernisaż zaprasza Grupa Inicjatywna artystów nieporfesjonalnych pracowników UWM, Stowarzyszenie Absolwentów UWM oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego. Zaprezentowane zostaną prace w zakresie rysunku, malarstwa, grafiki, malarstwa na szkle, rzeźby, haftu i wycinanek oraz ceramiki.
Uczestnicy wernisażu:
  • Łukasz Adamski
  • Marzena Baniel
  • Ewa Bednarska
  • Janusz Bieńkowski
  • Stanisław Czachorowski
  • Maria Fafińska
  • Jacek Faruga
  • Antoni Jarczyk
  • Zuzanna Kottik
  • Paweł Letko
  • Seweryn Lipiński
  • Marian Michałowski
  • Irena Olszewska
  • Michał Ostrowski
  • Tadeusz Rawa
  • Maja Radziemska
  • JOlanta Uradzińska
  • Ewa Skorska-Wyszyńska
  • Zuzanna Stefanowska
  • Anna Szepelska-Sell
  • Jolanta Uradzińska
  • Jowita Widacka-Solarska
  • Aleksander Wołos
  • Magdalena Wyspiańska
  • Bogusław Zdanowski

poniedziałek, 26 września 2011

Mamy cud natury, czyli niekonwencjonalna inauguracja roku akademickiego

W sobotę, 1 października br., studenci ekonomii Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii w Olsztynie posprzątają okolice jeziora Bartążek i wyznaczony przez nadleśnictwo fragment Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej. Studenci w ten sposób inaugurują nowy rok akademicki oraz promują akcję prośrodowiskową "Cud natury mamy i o niego dbamy". Bo żeby nasze jeziora i lasy warmińskie i mazurskie były rzeczywistym cudem natury, musimy o niego dbać na co dzień, a nie tylko od święta i w czasie medialnej kampanii.

Pierwsza grupa studentów, zaopatrzona w rękawiczki i worki na śmieci, wyrusza od ul. Przyrodniczej i kończy na plaży w Bartążku. Tam w wyznaczonym miejscu pozostawią zebrane śmieci. Druga grupa wyruszy ścieżką leśną z obrzeży Olsztyna (przy blokach "Tęczowego Lasu" w kierunku Butryn) w okolice Jeziora Kielarskiego (przy leśniczówce Zazdrość na trasie Olsztyn-Butryny).

Studenci zakończą zbiórkę około godziny 10. Tam nastąpi też finał rozpoczętej przez studentów akcji zbiórki nakrętek na leczenie Szymonka i pokaz pierwszej pomocy (we współpracy z PCK i młodzieżą z LO V). Nad Jeziorem Kielarskim studenci dołączą do akcji Nadleśnictwa Olsztyn "Bieg o Puchar Nadleśniczego". Cud natury to wspólna i interdyscyplinarna sprawa.
St.Cz

środa, 21 września 2011

Odkopywanie traktu niborskiego razem z Mikołajem Koprenikiem

Niestrudzony animator z podlosztyńskiej Rusi - pan Andrzej Małyszko (na zdjęciu wyżej) - zaprasza 8 października 2011 roku o godz. 12.00 na Trakt (Gościniec) Niborski (droga między Bartagiem a Rusią), gdzie w formie uliczego teatru odkopywany będzie średniowieczny bruk.
Oto fragment przygotowanej na tę okoliczność sztuki:

Miejsce akcji: Gościniec Niborski
Osoby: 1. Mikołaj Kopernik jako administrator dóbr Kapituły Warmińskiej na zamku olsztyńskim
2. Famulus (łac. starszy sługa) Kopernika Wojciech Cebulski
3. Młodszy sługa zwany „chłopcem Hieronimem”
4. Chłop – woźnica
5. Ludzie miejscowi z Rusi, Bartąga, turyści

Południe. Od Bartąga w stronę Rusi zmierza grupa ludzi. Z daleka widać dwóch konnych – to sługi czcigodnego Mikołaja Kopernika. Sam Mikołaj Kopernik jedzie furmanką, do której
z tyłu uwiązany jest jego osiodłany koń. Kopernik przyodziany w szubę, z mieczykiem
u boku siedzi na koźle obok woźnicy. Po obu stronach wozu konno jadą dwaj słudzy Kopernika: famulus Wojciech Cebulski z mieczem u pasa, młodszy Hieronim nieuzbrojony. Obaj bystro spoglądają na boki wypatrując niebezpieczeństw.
Jadą z zamku w Olsztynie po drodze mijając Stary Dwór, folwark założony przez Kapitułę Warmińską w 1390 roku, potem Bartąg założony w 1345 roku. Celem podróży kanonika są Pluski. Jest to jedna z wielu „służbowych” podróży administratora Kapituły Warmińskiej. Za kapliczką skrzyżowanie, prosto droga wiedzie do Rusi, w prawo to Gościniec Niborski, droga gruntowa byle jaka. Słudzy z daleka widzą jak z tej drogi jacyś ludzie zgarniają piasek. Famulus Wojciech gotowy do dobycia miecza, zaniepokojony wyprzedza furę z Kopernikiem, która zatrzymuje się. Powodów do niepokoju dużo, wszak tu, w pobliskiej puszczy grasują zbójcy.
Sługa Wojciech, ostro: - Co wy za jedni?


A dalej? Trzeba po prostu przybyć i zauczestniczyć.

Sen o Gościńcu Niborskim spisali: Jerzy Sikorski i Andrzej Małyszko. Ruś, sierpień 2011 w 490 rocznicę objęcia przez Mikołaja Kopernika Urzędu Administratora dóbr Kapituły Warmińskiej.

czwartek, 15 września 2011

Naukowcy z Warmii i Mazur

20 września w kawiarni Tajemnica Poliszynela (Stare Miasto, koło Wysokiej Bramy), o godz. 19.00 odbędzie się spotkanie z dr. hab. Stanisławem Czachorowskim prof. UWM oraz mgr inż. Jerzym Walugą oraz kameralna dyskusja o naukowcach "stąd" czyli z Warmii i Mazur. Spotkanie nie przypadkiem odbędzie się w przeddzień 9. Olsztyńskich Dni Nauki i Europejskiej Nocy Naukowców 2011.

Prowincja to sposób myślenia a nie miejsce zamieszkania. Warto przypomniec naszych laureatów nagrody Nobla oraz  całkiem współczesnych naukowców. Warto także podykutować o przyszłości nauki w grodzie nad Łyną. Rozmowa przy kawiarnianym stoliku toczyć się bedzie także o książkach biograficznych i autobiograficznych naukowców z naszego regionu... natomiast goście spotkania usilnie namawiać będą do pisania takich wspomnień. Książka jest formą kameralnego spotkania - mnóżmy więc dobre i ciekawe "papierowe" spotkania.

Olsztyn oraz nasz region wydaje się leżeć gdzieś na uboczu ważnych i doniosłych rzeczy współczesnego świata. Czy zawsze tak było? Prowincja to sposób myślenia a nie miejsce zamieszkania. Nauka i wiedza zawsze miały globalny i uniwersalny charakter, nie tylko w wieku XXI. Naukowcy zawsze byli mobilni. Czy na Warmii i Mazurach wzrastali lub pracowali naukowcy, mimo że do niedawna nie było tu ważnych ośrodków akademickich ani naukowych? Możemy pochwalić się nie tylko Mikołajem Kopernikiem, filozofami, artystami czy dwoma laureatami nagrody Nobla. Tylko kto o nich wie? Czy są książki, czy są pisarze podejmujący ten temat? Kto i jak może i powinien opisywać dawnych i współczesnych naukowców czy w szerszym sensie myślicieli?

Współczesny akademicki Olsztyn – jak i placówki naukowe rozsiane po Warmii i Mazurach – liczy już sobie ponad pół wieku. Jednak niezwykle mało jest biografii naszych akademików jak również mało autobiografii warmińsko-mazurskich naukowców. W czasie spotkania chcemy przypomnieć nie tylko naukowców z naszego regionu ale pokazać przykładowe, ciekawe książki autobiograficzne – niestety nie „nasze”. Chcemy także zastanowić się czy i gdzie pisane są naukowe wspomnienia z Olsztyna. Czy nauka i naukowcy to ciekawy temat literacki (np. literatury faktu)? Czy Olsztyn jest rzeczywiście akademickim miastem i co znaczy w wieku XXI mobilność naukowców?

sobota, 10 września 2011

Świetlica wiejska w Zalbkach

Wyjeżdżając z Olsztyna w kierunku na Słupy, mijamy most na rzece Wadąg i skręcamy na Myki. Po lewej stronie mamy gmachy zakładu WIPASZ, po prawej rozciągają się ogrody działkowe. Nie dojeżdżając do Myk skręcamy na drogę do Zalbek.
Zalbki (dawniej niem. Salbken) witają nas przepięknym odnowionym budynkiem świetlicy wiejskiej. Uwagę przyciąga zarówno położony nowy dach, odmalowane ściany budynku, jak i świeżo zrobione schody wraz z poręczami. Wzdłuż płotu widoczne nasadzenia kwiatów, krzewów ozdobnych i drzew. Ulica przed wejściem do Świetlicy wzbogaciła się o profesjonalnie oznakowane przejście dla pieszych. Celem zwiększenia ich bezpieczeństwa – w szczególności dzieci - ułożono „śpiącego policjanta”. Oceniając Świetlicę w Zalbkach poprzez pryzmat włożonej staranności w utrzymaniu i odnowieniu budynku oraz jego otoczenia widać, że miejsce to spełnia dla lokalnej społeczności ważną rolę.
Świetlice wiejską definiuje się jako lokalne centrum kultury, które może być miejscem organizacji czasu wolnego dla dzieci i młodzieży oraz miejscem spotkań i zebrań starszych mieszkańców wsi oraz integruje społeczność. To jaka jest jej misja, wizja, cele, program oraz sposoby prowadzenia działalności finansowej i gospodarczej zależy nie tylko od organu założycielskiego i prowadzącego ale i od społeczności lokalnej. Świetlice cieszą się coraz większym zainteresowaniem i wydaje się, że wraz z rozwojem samorządności, umacnia się ich rola i pozycja w społeczności.
Dobrze, że pomimo preferowanego „wyścigu szczurów”, ciągłego pośpiechu, zamykania się tylko na swoim „ja”- istnieje przyjazne miejsce nastawione „na” i „dla” ludzi - dla sąsiadów bliższych i tych dalszych. Miejsce gdzie można poznać kogoś i gdzie można jednocześnie dać się poznać dla innych – świetlica wiejska...
Tomasz Czajczyc (zdjecie i tekst)

czwartek, 8 września 2011

Park(ing) Day czyli pełniejsza definicja trzeciej kultury



„Trzecia kultura jest właśnie kulturą więzi. Jest siłą, która może stanowić przeciwwagę dla fragmentacji naszego świata. Jej zadaniem jest odnajdowanie relacji wszędzie tam, gdzie one zanikają lub zostały utracone. Relacji pomiędzy człowiekiem a społeczeństwem, jedną rasą a drugą, mikrokosmosem a makrokosmosem, humanizmem a mechanizacją, widzialnym a niewidzialnym, pomiędzy kategoriami, językami i rodzajami”
Peter Brook

W mieście akademickim kawiarnia naukowa i dyskutowanie o świecie, o poznawaniu rzeczywistości różnych dyscyplin, w formie kameralnych spotkań, gdzie bliski, autentyczny i bezpośredni jest kontakt człowieka z człowiekiem, trzecia kultura jest spotkaniem człowieka w bliskich relacjach, jest spotkaniem między nauką i naukowcami a „zwykłymi” ludźmi. W ciekawości poznawania wszyscy są sobie równi, zawodowcy (pracownicy naukowi, żyjący zawodowo z badań naukowych) i amatorzy – to jest ludzie poznający świat z pobudek niezawodowych. Tak więc w szerszym kontekście trzecia kultura jest nie tylko bezpośrednim opowiadaniem o nauce z pierwszej ręki, bezpośrednio od naukowców (bez pośrednictwa), ale i bezpośrednim spotykaniem się twarzą w twarz. A nie tylko za pośrednictwem książek – a więc w jakimś sensie tele-kontakcie i jednostronnej transmisji informacji oraz ciekawości.

Spotkania w kawiarniach to wyraz nauki społecznie stosowanej, w analogii do sztuki społecznie stosowanej. Nie jest to więc cepeliowska sztuka ludowa, polegająca na importowaniu – przy okazji organizowania festiwalów na estradzie, gotowych spektakli itd. - jest to inspiracja czerpiąca z wzajemnego kontaktu, z doświadczenia ludzi przychodzących na spotkania.

Spotkanie 16 września w ramach Park(ing) Day to próba zwrócenia uwagi na niekomercyjną przestrzeń publiczną i jakość życia. Nasz kawiarenkowy stolik stanie na trawniku przed ratuszek (koło fontannyh i Urzędu Stanu Cywilnego) w godzinach 10.00-18.00. Zapraszamy do prostych czynności, takich jak gra w szachy, warcaby, czytanie książki, aby bez pospiechu podyskutować nie tylko o ekologii miasta i zrównoważonym rozwoju (ekorozwoju). Ten jednorazowy, obywatelski happening ma być inspiracją i wstępem do dalszej, pogłębionej dyskusji realizowanej w różny sposób i formie. Ma umożliwić nam spotkanie i poznanie się.

Stanisław Czachorowski

więcej o trzeciej kulturze

sobota, 3 września 2011

W małych świetlicach wiejskich też się dużo dzieje

W małych, prowincjonalnych miejscowościach znikają zamykane szkoły, biblioteki publiczne, dawne klubo-kawiarnie. Znika więc niekomercyjna przestrzeń publiczna do wzajemnych spotkań i edukacji. Ale społeczności lokalne na nowo odtwarzają na przykład świetlice wiejskie. To dobre miejsce na kameralne spotkania z nauką i naukowcami. Będziemy takich miejsc szukać i postaramy się tam od czasu do czasu bywać. Z ciekawości i w realizacji misji uniwersytetu otwartego.

Stanisław Czachorowski



piątek, 2 września 2011

Spotkanie ze studentami z Ciechanowa

Pod koniec sierpnia spotkaliśmy się ze studentami pielęgniarstwa z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej z Ciechanowa, którzy przebywali na obozie naukowym nad Jez. Pluszne. Głównym celem pobytu w Olsztynie było wykonanie ankiety badawczej, podejmującej problem świadomości zagrozeń zdrowotnych nad wodą oraz wiedzy turystów w zakresie pierwszej pomocy. Dyskusja przy kawiarnianym stoliku była bardzo pracowita. O turystów nie było trudno.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Skatepark dla seniorów czyli zapowiedź wrześniowych spotkań

O młodych już pomyślano: w przestrzeni publicznej na powrót pojawiają się boiska do gry, place zabaw i skateparki. A co z seniorami i ich aktywnością w przestrzeni publicznej? Niezbędnym minimum są tereny zielone i ławki, na których można spocząć i najzwyczajniej w świecie posiedzieć. Popatrzec na biegnące życie, podelektować się. A najchętnie spotkać się z drugim człowiekiem.
Będziemy chcieli rozszerzyć formułę naszych kameralnych spotkań z nauką i naukowcami także na niekomercyjną przestrzeń publiczną. A więc nie tylko w kawiarniach, ale i na ławeczce w parku - najlepiej przy partyjce szachów. To będzie pogłębiona dyskusja o ekologii miasta i przestrzeni miejskiej przyjaznej człowiekowi, uwzględniajacej jego dogłębne potrzeby. Będzie więc refleksja nad człowiekiem, jaki jest, jakie ma potrzeby i jak tworzyć najlepszą i najbardziej adekwatną przestrzeń do życia, także i w mieście.
16 września - udział w Park(ing) Day, na parkingu koło Alfy i siedziby Sejmiku Wojewódzkiego (przed pomnikiem powszechnie zwanym "szubienicami"), wstępnie zaplanowane godziny: 9.00-16.00. Na opłaconych dwóch miejscach parkingowych, które na ten dzień zostaną zamienione w park, staną dwa stoliki z Kawiarni Moja. Przy kawiarnianych stolikach, w tak niecodziennym ogródku, chcemy podyskutować o ekologii miasta, czy miasto jest ekosystemem, jakie procesy zachodzą we współczesnych urbicenozach itd. Zaprosimy różnych naukowców, artystów, filozofów. Zaproponujemy grę w szachy, warcaby, scrabble itd., oraz wspomnianą dyskusję przy kawie. W ten sposób rozpoczniemy olsztyńskie obchody Europejskiego Tygodnia Zrównowazonego Transportu.
20 września na zaproszenie Kawiarni Tajemnica Poliszynela, o godz. 19.00 będziemy chcieli porozmawiać o naukowcach "stąd" czyli z Warmii i Mazur (a wcześniej Prus Wschodnich). Prowincja to sposób myślenia a nie miejsce zamieszkania. Wspomnimy naszych laureatów nagrody Nobla, powspominamy całkiem wspołczesnych naukowców oraz podyskutujemy o przyszłości nauki w grodzie nad Łyną. Porozmawiamy o książkach biograficznych i autobiograficznych naukowców z naszego regionu... oraz usilnie namawiać będziemy do pisania takich wspomnień. Książka jest formą kameralnego spotkania - mnóżmy więc dobre i ciekawe "papierowe spotkania".
8 paździenika - chcemy zauczestniczyć w happeningu terenowym w Rusi, promującym Trakt Niborski. Będziemy odkopywali średniowieczny bruk, pod czujnym okiem Mikołaja Kopernika.
Szczegóły wspomnianych spotkań niebawem. Dołącz do nas i wpólnie twórz kameralne spotkania Collegium Copernicanum.
St.Cz.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu

W wakacje nie próżnujemy. Wypoczywamy. Twórczo wypoczywamy, korzystając z licznych okazji na kameralne spotkania w przestrzeni publicznej. Takim bylo także spotkanie z p. Martą Bartoszewicz z Zarzadu Komunikacji Miejskej w Olsztynie i dyskusja o Europejskim Tygodniu Zrównoważonego Transportu, który przypada w dniach 16-22 września. Collegium Copernicanum się w te obchody włączy. W tym roku hasłem Europejskiego Tygodnia jest "efektywnośc energetyczna". Poza kameralnymi spotkaniami z nauką i naukowcami chcemy się włączyć w transportowo-olsztyński bookcrossing oraz promocję rowerowego transportu. Bo transport miejski to nie tylko autobusy i tramwaje.
Zatem do zobaczenia we wrześniu (będzie okazja do dyskusji na temat badań olsztyńskich naukowców w zakresie energetyki odnawialnej).

St.Czachorowski