Czy naukowiec może być bohaterem poczytnego romansu? I jaki to mogłoby mieć związek z popularyzacją wiedzy biologicznej, ścislej entomologicznej? Czy w tle akcji mogą przewijać się całkiem poprawne z naukowego punktu widzenia problemy środowiska, ekologii, migracji gatunków nomatycznych w związku ze zmianami klimatu? Ale czy te biologiczne treści nie uczynia książki nudną?
We wszystkich krajach rośnie znaczenie edukacji nieformalnej i pozaformalnej. Ludzie w coraz większym stopniu zdobywają wiedzę przyrodniczą w codziennym korzystaniu z telewizji, Internetu, książek czy takich interaktywnych muzeów jak Centrum Nauki Kopernik. W jakimś sensie zawsze tak było: zdobywaliśmy wiedzę poprzez codzienne doświadczenie i funkcjonowanie w przyrodzie. Jednak w wieku XXI mamy znacznie słabszy kontakt z przyrodą, ale więcej dowiadujemy się poprzez codzienne media. Niestety w telewizji czy książkach popularnych często roi się do karygodnych błędów. Stąd luki w wykształceniu kompetencji przyrodniczych.
Znaczenie edukacji nieformalnej w społeczeństwie wiedzy dostrzega się w coraz większej liczbie krajów. Wagę tej formy kształcenia ustawicznego docenił nawet Parlament Europejski w 2008 r., formułując zadania w Europejskich Ramach Kwalifikacji: "na każdy poziom kwalifikacji łącznie z najwyższym, można dojść różnymi drogami (nie tylko poprzez edukację szkolną czy akademicką)". Bez wątpienia przyszłością naszej edukacji jest koegzystencja i szeroka współpraca formalnej i nieformalnej edukacji, mimo że w Polsce jeszcze tego zbytnio nie doceniamy.
Naukowcy niezbyt często są słuchani. A to za sprawą zbyt hermetycznego, trudnego i specjalistycznego języka. Konieczna jest sensowna współpraca z dziennikarzami, pisarzami i mediami
Edukacja nieformalna nie jest obowiązkowa, dlatego tak trudno przyciągnąć uwagę i zainteresowanie osób dorosłych. Czy można przemycić treści entomologiczne do poczytnego romansu? Tak, ale tylko we współpracy z pisarzem. Z efektami takiej niekonwencjonalnej współpracy naukowca z pisarką podyskutować będzie można już 15 listopada, na spotkaniu autorskim z mrągowską pisarką Katarzyną Enerlich (w kameralnych spotkaniach z nauką i naukowcami już wcześniej gościła).
Znaczenie edukacji nieformalnej w społeczeństwie wiedzy dostrzega się w coraz większej liczbie krajów. Wagę tej formy kształcenia ustawicznego docenił nawet Parlament Europejski w 2008 r., formułując zadania w Europejskich Ramach Kwalifikacji: "na każdy poziom kwalifikacji łącznie z najwyższym, można dojść różnymi drogami (nie tylko poprzez edukację szkolną czy akademicką)". Bez wątpienia przyszłością naszej edukacji jest koegzystencja i szeroka współpraca formalnej i nieformalnej edukacji, mimo że w Polsce jeszcze tego zbytnio nie doceniamy.
Naukowcy niezbyt często są słuchani. A to za sprawą zbyt hermetycznego, trudnego i specjalistycznego języka. Konieczna jest sensowna współpraca z dziennikarzami, pisarzami i mediami
Edukacja nieformalna nie jest obowiązkowa, dlatego tak trudno przyciągnąć uwagę i zainteresowanie osób dorosłych. Czy można przemycić treści entomologiczne do poczytnego romansu? Tak, ale tylko we współpracy z pisarzem. Z efektami takiej niekonwencjonalnej współpracy naukowca z pisarką podyskutować będzie można już 15 listopada, na spotkaniu autorskim z mrągowską pisarką Katarzyną Enerlich (w kameralnych spotkaniach z nauką i naukowcami już wcześniej gościła).
15 listopada (wtorek) 2011, godz. 17.30, Kawiarnia Literacka Książnicy Polskiej, Pl. Jana Pawła II 2/3, (vis a vis ratusza, II piętro). Spotkanie poprowadzi Katarzyna Janków – Mazurkiewicz.
"Prowincja pełna złońca" to trzecia już książka o mazurskiej prowincji, miłości i losach Ludmiły. Po pobycie nad Morzem Śródziemnym Ludmiła wraca na swoją mazurską prowincję odmieniona i przekonana, że szczęście to nie tylko miłość. A gdy już przewartościuje wszystko i od nowa ułoży swoje życie, pojawi się ktoś, na kogo wcale nie czekała. I wcale niekoniecznie będa to komary i inne owadzie, krwiopijne bestie. Czy po raz kolejny spotkanie okaże się nieprzypadkowe? Katarzyna Enerlich prowadzi nas do ciekawych mazurskich miejsc nad jeziorami Bełdany, Śniardwy i Mikołajskim, do leśniczówki w Śniardewnie i ruin po dawnym kurorcie w Kulinowie. Przedwojenne pocztówki z kolekcji Wojciecha Kujawskiego i zdjęcia opisywanych miejsc pomogą Czytelnikowi wejść w klimat opisywanej historii. A gdzieś w tle pojawi się naukowiec z UWM.
St.Cz.
St.Cz.
Super gratuluję duetu:)
OdpowiedzUsuńJaki ta ze mnie element duetu. Ja tylko jak ten komar brzęczący, gdzieś w tle :). Zaledwie kilka dygresji entomologiczych.
OdpowiedzUsuń„Ludzie uprawiający naukę należą do elit każdego społeczeństwa, niezależnie od tego, jak wielu jest wśród nich autorów przełomowych odkryć i fundamentalnych koncepcji. Ich przeżycia związane z pracą badawczą, motywy tej pracy, źródła satysfakcji, to, jak traktują porażki, rodzaj wyobraźni, zakorzenienie w kulturze, poczucie uniwersalności tego, co robią i poczucie rodzinności tego, w czym żyją – wszystko to wydaje mi się bardzo interesujące.”
OdpowiedzUsuń„Niektóre doznania uczonych (…) okazują się (…) dostępne każdemu, kto zastanawia się nad otaczającym go światem. To banalne stwierdzenie nabiera wyrazistego sensu, jeśli uprzytomnimy sobie, że społeczeństwo wiedzy nie będzie w nieskończoność hasłem reformatorów systemu edukacji, ale staje się faktem, niezależnie od tego, że kultura masowa wciąż jeszcze bardziej temu przeszkadza niż służy.”
Magdalena Bajer „Jak wierzą uczeni”