niedziela, 31 marca 2013

Poznaj niezwykły świat E(x)plory!

Robot imitujący ludzkie emocje i cechy charakteru, wpływ turbin wiatrowych na organizmy żywe, interfejs elektromiograficzny łączący człowieka z maszyną – to tylko niektóre tematy badań młodych naukowców, które zostaną zaprezentowane 4-6 kwietnia podczas Finału E(x)plory w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni.

Festiwal E(x)plory to jednak nie tylko konkurs dla młodych naukowców, ale także bezprecedensowe wydarzenie dla wszystkich osób pasjonujących się nauką i innowacyjnymi technologiami. Podczas dni otwartych, 5 i 6 kwietnia, na odwiedzających czekają targi naukowo-technologiczne, pokazy, wykłady, warsztaty i wiele innych atrakcji.

Do konkursu E(x)plory modych naukowców zgłosiło się ponad 150 osób poniżej 20 roku życia, dla których nauka jest pasją i które swoją wiedzę oraz pomysły potrafią przekuć w innowacyjne projekty badawcze. Zainteresowanie konkursem było ogromne. Podczas trzech Regionalnych E(x)plory jury wyłoniło 33 najlepsze zespoły z całej Polski, które wezmą udział w wielkim Finale E(x)plory w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym.

Finaliści E(x)plory będą walczyli o atrakcyjne nagrody oraz możliwość wyjazdu na międzynarodowe konkursy naukowe. Kto okaże się najlepszy? Tego dowiemy się ostatniego dnia E(x)plory podczas Gali Finałowej w Teatrze Muzycznym w Gdyni (6 kwietnia, godz. 15.00), którą poprowadzi Włodzimierz Raszkiewicz, dziennikarz Radia Gdańsk, a prywatnie pasjonat innowacyjnych technologii. Galę uświetni dodatkowo niezwykły występ muzyczny prof. Piotra Sutta. Ten artysta i charyzmatyczny animator w jednym, wciągnie do wspólnego grania ponad 300 osobową publiczność, pokazując, że muzyka jest w każdym z nas.

Targi naukowo-technologiczne Festiwal E(x)plory to jednak nie tylko konkurs dla młodych naukowców. To także platforma współpracy dla świata nauki i biznesu. Mecenasem Festiwalu jest Grupa LOTOS, a Partnerami Strategicznymi: Intel, Sanofi i Pomorski Park Naukowo-Technologiczny. Firmy, które włączyły się w projekt E(x)plory, zaprezentują szerokiej publiczności swoje innowacyjne rozwiązania podczas Targów naukowo - technologicznych, organizowanych w trakcie Finału E(x)plory w Gdyni. Dodatkowo będzie to dla nich szansa nawiązania współpracy z młodymi naukowcami, którym będą mogli zaoferować staże i możliwość kontynuowania badań w swoich działach.

Ogromnym wyzwaniem, jakie stoi przed nami wszystkimi, jest stworzenie warunków, które pozwolą młodym Polakom rozwijać swoje pasje tutaj, w kraju. Nadal pokutuje przeświadczenie, że dla najzdolniejszych jedyną szansą na rozwój jest wyjazd za granicę. Chcemy pokazać młodym ludziom, że w naszym kraju też można się realizować. Pokazać instytucje naukowe oraz innowacyjne firmy, które mogą pomóc im w rozwoju.

Festiwal E(x)plory jest przestrzenią, która umożliwi wykorzystanie tego potencjału, łącząc świat nowoczesnego biznesu z pomysłami młodych naukowców.

W piątek i sobotę, 5-6 kwietnia po Trójmieście będzie jeździł bezpłatny autobus E(x)plory, który dowiezie wszystkich gości do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Na odwiedzających czekają targi naukowo-technologiczne, otwarte sesje konkursowe, podczas których będzie można poznać młodych naukowców, przegląd filmów popularnonaukowych a także niepowtarzalne warsztaty i pokazy m.in. Wściekły ciekły azot, CSI chemiczni inspektorzy czy Legendarne walki robotów sumo.

Więcej informacji o Festiwalu, programie Finału w Gdyni oraz zapisach na warsztaty można znaleźć na stronie www.explory.pl.

sobota, 30 marca 2013

Plener członków Grupy A*R*T z ikonami w tle

Uprzejmie informujemy, że w dniach 1-4.05. br. planujemy wyjazd plenerowy członków Grupy A*R*T a szczególnie „Ikonografów” do Wojnowa – dawnego klasztoru Starowierców i istniejącej tam cerkwi.

We wsi Wojnowo znajduje się druga cerkiew oraz cmentarz prawosławny. Msze cerkiewne odbywają się w niedzielę. Zachęcamy więc do spędzenia kilku dni w tej scenerii, która na pewno zainspiruje nas do wielu projektów artystycznych. Będzie to także dobrym uzupełnieniem wiedzy przekazanej nam podczas wykładu dr Grażyny Kobrzenieckiej–Sikorskiej z Wydziału Sztuki pt.” Oblicza artystyczne i duchowe ikony”. 

Budynkach starowierców działa obecnie gospodarstwo agroturystyczne do którego należy kierować pytania o rezerwację noclegów. Oczywiście pobyt można skrócić lub wydłużyć. Oto podstawowe namiary: Urszula Ludwikowska; Wojnowo 76 12-220 Ruciane Nida tel.: 87 425 70 30; kom.: 605 657 668. Koszt noclegu w pokoju dwuosobowym 45zł/os; całodzienne wyżywienie -50zł.

Tak jak w Bałdach - wyjazd może być wyjazdem rodzinnym. Przejazd do Wojnowa każdy organizuje we własnym zakresie. Prosimy zabrać niedokończone prace związane z malowaniem ikon. W „Praktikerze” można zakupić deski o szer. 30, 40, 50,x 80 cm a w Lidlu prawie gotowe deski do malowania. Są to deski dębowe lub bukowe służące w kuchni do krojenia za 10-20zł. Zachęcamy także wszystkich do zwiedzenia czynnej wystawy opraw (koszulek) ikon znajdującej się w muzeum naszego zamku – są piękne, parę także pochodzi z cerkwi i klasztoru z Wojnowa. Wystawa samych ikon rozpocznie się dopiero w maju. 

Halina Krasińska, Antoni Jarczyk

poniedziałek, 25 marca 2013

Bliżej miasta w mieście?



Mimo, iż kalendarzowa wiosna już za pasem, to zima trwa niestety nadal w najlepsze. Wszyscy, którym zaspy śniegu i niskie temperatury dały się we znaki, marzą o odrobinie ciepła. Miłośnicy jazdy na rowerze także czekają z niecierpliwością na piękną pogodę. Są jednak zapaleńcy, którym nawet największy mróz nie jest straszny. Widać ich codziennie na ulicach naszego miasta i wcale nie jest to wbrew pozorom taka mała grupa ludzi. Zresztą przygotowując się do sezonu zimowego przywołałam w myślach rowerowych wytrwalców, których pamiętam z wcześniejszych lat oraz obserwowałam z wielkim podziwem.

Gdy wpadł mi do głowy pomysł by jeździć na rowerze przez cały rok, bez względu na napotkane niedogodności atmosferyczne, od razu pojawiły się wahania czy na pewno da radę ten zamysł tak po prostu zrealizować. Pojawiło się wiele niewiadomych, chociażby najprostsza… Przecież zimą jest zimno, jak przemieszczać się rowerem skoro bywa, że temperatura w Olsztynie czasem dochodzi nawet do -30 stopni? Otóż okazuje się, że to nie jest aż taka wielka przeszkoda. Ciało, które jest zmuszone do wysiłku jest jak mała fabryka ciepła. Należy tylko osłonić części ciała najbardziej wrażliwe oraz wyeksponowane na działanie mrozu. Koniecznie trzeba okryć twarz, nadgarstki, oczywiście głowę oraz szyję. Ze stopami jest mniejszy problem, ponieważ przy jeździe na rowerze nie stykają się one z chłodnym podłożem tym samym marzną o wiele mniej niż przy pieszych wędrówkach. Także by ochronić stopy wystarczą najzwyklejsze zimowe buty. Co do samego roweru to oczywiście musi być on w pełni sprawny, a jednym z ważniejszych elementów są niezawodnie działające hamulce i oczywiście zamontowane oświetlenie, bez którego ani rusz. Zatem ciepłe ubranie i odrobina chęci wystarczy by czerpać z uroków zimy w pełni. Także mimo wcześniejszych obaw, okazuje się, że nawet najsroższy mróz nie jest straszny, a jazda na rowerze to wielka przyjemność oraz same zalety. Z reszta jakakolwiek forma aktywności zawsze pozytywnie wpływa na ciało, jak i na umysł. Podobno osoby aktywne fizycznie są o wiele pogodniejsze od tych stroniących od sportu.

Niezaprzeczalnie do największych atutów poruszania się rowerem po mieście niewątpliwie należy oszczędność czasu oraz pieniędzy. To także minimalna chociażby doza wysiłku, jaką każdy powinien sobie codziennie zapewnić. Kiedyś widziałam taki obrazek z drogowskazem na którym widniał napis: „do centum” i poniżej znak samochodu i podpis 25 minut, rowerem 15 minut. Moim zdaniem daleko od rzeczywistości twórca wspomnianego rysunku nie odszedł. Wbrew pozorom jazda na rowerze pozwala zaoszczędzić bardzo dużo czasu.

Kolejną zaletą jest to, że my mieszczuchy możemy być blisko miasta tak naprawdę przecież mieszkając w mieście na co dzień. Jadąc samochodem czy autobusem nie sposób nacieszyć się pięknymi wschodami czy zachodami słońca. Na wysoko położonych punktach Olsztyna są to niezapomniane widoki. Zwiedzając miasto na rowerze nie sposób nie zatrzymać się chociaż na chwilę by posłuchać ptaków, popodziwiać naturę czy po prostu popatrzeć na stare kamienice, których w zakątkach Olsztyna nie brakuje.

Zatem serdecznie zachęcam do jazdy na rowerze oraz mam wielką nadzieję, że rowerzystów w Olsztynie w każdej porze roku będzie przybywać. Liczę również na to, że chociaż odrobinę odczarowałam opory przed jazdą rowerem nawet w zimę i nie tylko. A Państwu życzę by oczekiwanie na prawdziwą wiosnę i upragnione ciepło zbytnio się nie dłużyło.

Żaneta Reliszko

niedziela, 24 marca 2013

Naukowy UWM na Facebooku i kawiarni

(Kawiarnia Moja, w dniu kameralnego spotkania grupy Naukowy UWM)

Dyskusje o nauce i naukowcach oraz o sprawach uniwersytetu poszukują różnych form realizacji. Niedawno na Facebooku powstała grupa "Naukowy UWM". Internet ułatwia wymianę myśli przez przekraczanie czasu i miejsca. Jednak ekran komputera to nie to samo co spotkanie z żywym człowiekiem. Być może dlatego dość szybko doszło do spotkania wspomnianej facebookowej grupy w kawiarni naukowej. Internet i portale społeczniościowe bardzo ułatwiają dyskusje ale nie zastąpią tradycyjnych spotkań. Facebook jest jako uzupełnienie a nie "zamiast". Internet ubogaca akademickie dyskusje ale nie zubaża kameralnych spotkań naukowców.

Przestrzeni do dyskusji poszukują nie tylko naukowcy z Kortowa. Na łamach miesięcznika społeczno-kulturalneho Bezwierszówki (nr 1 (86) 2013) P.K. Jaśnicz stawia pytanie "Dlaczego w Olsztynie - i to od dłuższego czasu - utrzymuje się błogostan zaniku myśli, dlaczego nie ma forum wymiany myśli, dlaczego debata publiczna jest domeną mniejszych społeczności miejskich, a nie stolicy regionu?" (artykuł na pierwszej stronie pt. "Dlaczego brakuje nam forum wymiany myśli?").

Pytanie można rozwinąć i zapytać dlaczego miasto uniwersyteckie, w których tak dużo jest naukowćów i studentów, nie kipi od różnego rodzaju dyskusji i wymiany myśli różnorakich, zarówno w intrenecie, prasie czy na spotkaniach w realiu w kawiarni jak i na salach wykładowych. Czy nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, czy nie mamy odwagi, czy nie mamy potrzeby? A może nie mamy czasu bo jesteśmy zaganiani w codzienności i w wyścigu szczurów także w murach uniwersyteckich?

St. Czachorowski

czwartek, 21 marca 2013

Impresje wiosenne na cztery ręce


Serdecznie zapraszamy na wystawę naszych prac (decoupage i haft krzyżykowy). Wystawa pod nazwą: "Ewy Bednarskiej i Jadwigi Szeremety impresje wiosenne na cztery ręce" odbywa się w dniach 18-31.03 w Bibliotece Muzoteka przy ul. 1-go Maja (obok Teatru im. Stefana Jaracza).

Ewa Bednarska 
Jadwiga Szeremeta




niedziela, 17 marca 2013

Przyroda a kompetencje społeczne

Wraz z nadejściem wiosny chcemy spotykać się na ławeczkach, aby kameralnie podyskutować nie tylko w kawiarni i nie tylko na trawniku (fot. Elwira Iwaszczyszyn).

Z nadejściem wiosny chcemy rozpocząć cykl kameralnych spotkań na ławeczce w parku czy
skwerze. Tematem rozmów będzie nie tylko przyroda i ludzkie obcowanie z przyrodą w naszej miejskiej codzienności. Już dzis - w oczekiwaniu na wiosnę - zapraszamy. A na początek temat dotyczący kształcenia kompetencji w nauczaniu przyrody. Bo wszedzie możemy się uczyc, i w szkole i na parkowej ławeczce.

*   *   *


Każdy człowiek, bez względu na pochodzenie, narodowość, kolor skóry, czy miejsce zamieszkania na świecie, od chwili narodzin aż do śmierci związany jest z przyrodą. Wpływa ona na jego życie, przenika je, uzależnia je od siebie, uczy wielu zjawisk, zachowań, współzależności. Otacza, zachwyca, ale także przeraża i uczy pokory oraz szacunku wobec samej siebie. Dlatego tak ważnym jest, aby człowiek nauczył się tej przyrody, nauczył się ją poznawać, kochać, korzystać z niej, żyć nie podejmując żadnych negatywnych działań wobec niej, szanując jej prawa i respektując wymagania.

Małe dziecko poznaje i odkrywa przyrodę przy pomocy rodziców i osób ze swojego otoczenia. Gdy osiągnie wiek szkolny, przyrody zaczyna uczyć się w szkole, a tu Minister Edukacji określa zakres celów oraz treści kształcenia w odpowiednim rozporządzeniu o podstawie programowej kształcenia ogólnego, która określa, czego szkoła jest zobowiązana nauczyć przeciętnego ucznia na każdym etapie kształcenia, zachęcając jednocześnie do wzbogacania i pogłębiania treści nauczania ze wszystkich przedmiotów, w tym oczywiście także przyrody. Nowa podstawa programowa przywiązuje też bardzo dużą wagę do wychowania, a w szczególności do kształtowania pewnych kompetencji i właściwych postaw uczniów. Do międzyprzedmiotowych kompetencji kluczowych należą:

  • umiejętność planowania, organizowania i oceniania własnego uczenia się, 
  • umiejętność skutecznego komunikowania się w różnych sytuacjach, 
  • umiejętność efektywnego współdziałania w zespole, 
  • umiejętność rozwiązywania problemów w twórczy sposób, 
  • sprawne posługiwanie się technologią informacyjną. 


Ogólne cele kształcenia z przedmiotu przyroda w szkole podstawowej obejmują:

  1.  Zaciekawienie światem przyrody – czyli umiejętność stawiania pytań dotyczących zjawisk zachodzących w przyrodzie, postawa badawcza w poznawaniu prawidłowości świata przyrody; 
  2. Stawianie hipotez na temat zjawisk i procesów zachodzących w przyrodzie i ich weryfikacja – czyli przewidywanie przebiegu niektórych zjawisk i procesów przyrodniczych, wyjaśnianie prostych zależności między zjawiskami, przeprowadzanie obserwacji i doświadczeń według instrukcji, rejestrowanie ich wyników w różnej formie oraz objaśnianie ich przy użyciu prawidłowej terminologii; 
  3. Praktyczne wykorzystanie wiedzy przyrodniczej – czyli orientowanie się w otaczającej przestrzeni przyrodniczej i kulturowej, rozpoznawanie sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu, podejmowanie działań zwiększających bezpieczeństwo własne i innych oraz świadome działanie na rzecz ochrony własnego zdrowia; 
  4. Poszanowanie przyrody – czyli umiejętność zachowywania się w środowisku zgodnie z obowiązującymi zasadami, a także podejmowanie działań na rzecz ochrony przyrody i dorobku kulturowego społeczności; 
  5. Obserwacje, pomiary i doświadczenia – czyli umiejętność korzystania z różnych źródeł informacji (własnych obserwacji, badań, doświadczeń, tekstów, map, tabel, fotografii, filmów), wykonywanie pomiarów i korzystanie z instrukcji (słownej, tekstowej i graficznej), dokumentowanie i prezentowanie wyników obserwacji i doświadczeń oraz stosowanie technologii informacyjno-komunikacyjnych. 


Jak wskazuje Podstawa Programowa nauczania przyrody, głównymi obszarami aktywności ucznia w ramach przedmiotu powinny być: obserwowanie i mierzenie, doświadczanie, prowadzenie doświadczeń, dokumentowanie i prezentowanie oraz stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi. W szkole powinny być zapewnione warunki do bezpiecznego prowadzenia zajęć badawczych i terenowych, obserwacji i doświadczeń a część obserwacji i doświadczeń powinna mieć charakter ciągły lub okresowy w powiązaniu na przykład ze zmianami pór roku lub stanów pogody. Podczas prowadzenia zajęć proponowane jest wykorzystywanie przedmiotów codziennego użytku oraz produktów stosowanych w gospodarstwie domowym.

Ważne zadania w nauczaniu otaczającego świata spoczywają więc na nauczycielach przyrody, których rolą jest ukazanie ciekawych i niepowtarzalnych wartości przyrodniczych, jakie występują w środowisku ucznia, wyrobienie umiejętności obserwowania i dostrzegania, poznawania, właściwego oceniania oraz rozumienia tego, co go otacza. Kształtowanie postaw, przekazywanie wiadomości oraz rozwijanie umiejętności stanowią wzajemnie uzupełniające się wymiary pracy nauczyciela. Jednakże wszelkie działania, starania i postawa nauczycieli przyrody powinny zmierzać ku temu, aby każdy uczeń, na miarę swych zdolności i wieku, poznał, zrozumiał i pokochał przyrodę, oraz potrafił w niej w pełni funkcjonować już jako dorosły człowiek.

Joanna Barwińska

wtorek, 12 marca 2013

O kawiarni naukowej i o uniwersyteckiej i społecznej przestrzeni do prawdziwej dyskusji


Czy w bajce o nowych szatach króla winien jest król, który stworzył dworskie środowisko oportunistycznych i pokornych klakierów, czy ów dwór ludzi nastawionych na zysk indywidualny czy też dziecko, co na ulicy wykrzyknęło „król jest nagi”? Koszty ośmieszenia ponieśli wszyscy (pomijając pieniądze wurzucone w błoto). Uczmy się na błędach przeszłości nawet jeśli ubrana jest ona w aforyzmy, przysłowia czy stylistykę bajki.

Czego zabrakło? Chyba dobrej przestrzeni publicznej do autentycznej dyskusji. Według Jürgena Habermasa sfera publiczna jest przestrzenią do racjonalnej rozmowy, której celem jest porozumienie między osobami biorącymi w niej udział. Osobami a nie przedmiotami.

Jeśli jednak tę przestrzeń publiczną wypełniają bzdety i klakierskie potakiwania, to o porozumieniu nie może być mowy. Chyba, że w warstwie języka ciała – jestem ci podporządkowany i będę przytakiwał we wszystkim (licząc na nagrode i profity). Jeśli zamiast poznawania i analizy pojawia się nic nie znacząca papka popkulturowa i jałowa nowomowa (dużo gadać o niczym, w strefie angielskojęzycznej określa się to słowem bullshit), to czy można spodziewać się, że czegoś się o świecie i o sobie dowiemy i na tej podstawie podejmiemy racjonalne decyzje? A czy na tej niby-wiedzy-niewiedzy da się zbudować coś sensownego? Podjąć racjonalne i skuteczne decyzje i zrealizować jakiekolwiek dobre inwestycje? Oportunistyczni klakierzy wyprowadzają gołego monarchę na ulicę i dopiero dziecko w swej „naiwności” nazwie rzeczy po imieniu. Zabrakło głosu, wołającego na puszczy czy też może został zakrzyczany fałszywymi pochlebstwami?

Tworzenie dobrej przestrzeni do dyskusji w przestrzeni publicznej leży więc w interesie społeczeństwa, jeśli chce uniknąć „zimnych term” czy temu podobnych inwestycji, ośmieszających przede wszystkim samą władzę dowolnego szczebla jak i całe społeczenstwo (grupę ludzi na siebie skazanych). Tak więc nie tylko chodzi o „nie kneblowanie” ale chodzi o tworzenie dobrych rozwiązać dla przestrzeni publicznej, w której odbywać się będzie rzeczywista komunikacja (a nie toksyczne klakierskie przytakiwanie).

Każdy system może się zdegenerować ze względu na brak przestrzeni do komunikacji społecznej. Znamiennym i świerzym przykładem jest upadek socjalizmu w demoludach. Upadek „komuny” w dużym stopniu wynikał z faktu, iż system ten dał przede wszystkim awans klakierom bez zasad i kręgosłupa:
 „(…) system społeczny tak jawnie i bez żenady dawał okazję wybicia się ludziom gotowym w każdej chwili opowiedzieć się za czymkolwiek, co tylko może przynieść im jakąś korzyść; ludziom bez zasad i kręgosłupa, w dążeniu do władzy i zysków osobistych gotowym na wszystko; ludziom o duszach lokajskich, skorym zawsze płaszczyć się, ale też w każdej chwili poświęcić swoich bliźnich i własną cześć, byle tylko przypodobać się możnym tego świata. W takich okolicznościach nie jest przypadkiem, że tyle funkcji w życiu publicznym i w aparacie władzy właśnie dzisiaj sprawują znani karierowicze, oportuniści, hochsztaplerzy i osobnicy o nieczystym sumieniu.” (Vaclav Havel).


Kawiarnia naukowa nie zastąpi ani dyskusji akademickiej, ani wewnątrz uniwersyteckiej ani społecznej-regionalnej. Może być jedynie małym uzupełnieniem i wkładem środowiska akademickiego w poprawę komunikacji własnego środowiska lokalnego, w tym przypadku Olsztyna i okolic.

Tworzenie przestrzeni publicznej (sfery publicznej) do owocnej i komunikatywnej dyskusji to ważny plan strategiczny zarówno w przypadku instytucji jak i całej społeczności lokalnej. Oby były krzesła, oby nie były puste i oby nie zabrakło ludzi odważnych do zabierania głosu i podejmowania trudnych czy nawet ryzykownych tematów.

Stanisław Czachorowski

niedziela, 10 marca 2013

O życiu czyli po co żyjemy i w jakim celu pojawiliśmy się na tym świecie?

Czym jest życie? Po co żyjemy? W jakim celu pojawiliśmy się na tym świecie? To pytanie zadaję sobie od dawna. Obok niego rodzą się natychmiast inne wątpliwości, czy powinnam zostawić coś po sobie, może dorobek naukowy lub materialny, a może wystarczy tylko spadek genetyczny dla przyszłych pokoleń? Czy ta spuścizna jest moim obowiązkiem, dzięki któremu przetrwa ludzkość? Te trudne pytania dręczą nie tylko mnie, ale również ludzkość od tysięcy lat. Dlatego w tym krótkim eseju spróbuję poprzeć moje laickie spostrzeżenia kilkoma naukowymi definicjami i zbudować własną definicję życia.
Kwitnące wierzby wczesną wiosną (fot. S. Czachorowski)

Do dzisiaj nie powstała jedna, rozwiązująca wszystkie wątpliwości definicja. Istnieje ich wiele i nadal powstają nowe. Z punktu widzenia przeciętnego człowieka, czyli mnie, życie jest tajemnicą, którą usiłujemy poznać do końca naszych dni. Zaczyna się narodzinami i kończy śmiercią. Cały ciąg zdarzeń pomiędzy tymi faktami jest życiem. Dla wielu z nas jest ono najcenniejszym darem, którego nie wolno nam zmarnować, ponieważ mamy świadomość niepowtarzalności naszego życia oraz braku możliwości przeżycia go jeszcze raz. Poza tym przeczuwamy, że życie jest tylko chwilą na tym świecie, dlatego chcemy je przeżyć godnie i szczęśliwie, tak by niczego nie żałować. Nie wszyscy jednak postrzegają życie jako wyjątkowy dar. Dla Janusza Świtaja, sparaliżowanego od wielu lat człowieka, życie było przykrą koniecznością, którą z trudem znosił, dlatego poprosił Prezydenta RP o prawo do eutanazji. Swój stosunek do świata i życia zmienił, gdy okazało się, że mimo poważnego kalectwa, może mieć kontakt z ludźmi i jest potrzebny innym. Każdy z nas buduje własną definicję życia opartą na wiedzy, doświadczeniach, potrzebach i pragnieniach.

Wszystkie powstałe definicje życia można podzielić na dwie grupy. Jedna z nich odnosi się do świadomości i filozofii życia. Druga wyjaśnia biochemiczne i fizyczne warunki życia. I tak z punktu widzenia filozofii życie jest wewnętrzną siłą istot żywych. Upraszczając tę definicję można stwierdzić, że życie to zdolność organizmu do samodzielnego funkcjonowania, ruchu i rozwoju. Zgodnie z tym spostrzeżeniem można założyć, że osoby niezdolne do samodzielnego poruszania się np. sparaliżowane lub będące w śpiączce są martwe. Można również przypuszczać, że wewnętrzną siłą jest samoświadomość istnienia. Co oznacza, że istoty świadome siebie, kierujące swoim życiem i działaniami, żyją. Czym jest wobec tego życie osób głęboko upośledzonych, nieświadomych swoich czynów?

Natomiast religijna definicja zakłada, że życie jest rodzajem ducha, który nie umrze wraz z ludzkim ciałem. Życie fizyczne na Ziemi jest tylko drogą do prawdziwej i doskonałej formy życia. Ta doskonała forma życia jest jedynym celem istnienia, działania, rozwoju jednostki, pracy i ostatecznie śmierci. Życie jest przy tym wielkim darem od Boga, który decyduje o narodzinach i śmierci. W obu definicjach wyraźnie oddziela się świadomość, czyli życie duchowe i emocjonalne od fizycznego, czyli biologicznego.

Przeciwne stanowisko zajmuje nauka. Z jej punktu widzenia życie jest zjawiskiem biologiczne złożonym i wielowymiarowym, którego nie można opisać za pomocą jednej prostej definicji. Dlatego wyodrębnia się dwa znaczenia tego pojęcia. Po pierwsze jest to określenie stanu materii nazywanej organizmem trwającego od pojawienia się, czyli narodzin, poprzez jego rozwój, dojrzewanie, starzenie się, aż do zakończenia jego bytu osobniczego, kończącego się śmiercią. O pojawieniu się życia i narodzinach w przypadku ludzi mogą decydować sami rodzice którzy świadomie planują prokreację. Coraz częściej pojawiają się również decyzje o zakończeniu życia, czyli eutanazji w sytuacjach ciężkich chorób nie dających szans na poprawę stanu zdrowia. Definicja jest jednak dużo szersza i obejmuje wszystkie istoty żywe, począwszy od najmniejszych i najprostszych organizmów, a kończąc na najbardziej złożonych.

Po drugie definicja naukowa określa życie jako dynamiczny proces, który pojawił się na Ziemi kilka miliardów lat temu Objął on pochodzące od jednej formy wyjściowej wszystkie organizmy, które istniały w przeszłości i istnieją obecnie wraz z wszelkimi wzajemnymi relacjami i zależnościami oraz ich wpływem na środowisko. Upraszczając tę definicje można stwierdzić, że życiem jest wielowiekowy i wielokierunkowy rozwój formy wyjściowej, która zapoczątkowała istnienie i rozwój olbrzymiej ilości organizmów, funkcjonujących we wzajemnych zależnościach, pozwalających im na rozmnażanie i przeżycie gatunku. Życie można tu porównać do wielkiego wielowiekowego garnka, w którym wszystkie organizmy żywe, małe i duże próbują przetrwać, pożerając się, przeszkadzając sobie lub wspierając się nawzajem.

Ślimak bursztynka z pasożytniczą przywrą, widoczną w czułkach (fot. S. Czachorowski)
Biologiczna definicja jest bardziej skomplikowana. Zakłada ona, że życie jest szeregiem procesów biologicznych, obejmujących miedzy innymi rozmnażanie, oddychanie, odżywianie itp. oraz chemicznych zachodzących w organizmie w określonym czasie i służących utrzymaniu go przy życiu. Procesy te są podstawową cechą istot żywych i przebiegają we wzajemnych zależnościach. Zmiany, będące ich skutkiem umożliwiają przystosowanie się organizmu do warunków zewnętrznych, a więc ich ewolucję.

Przytoczone wyżej definicje nie wyjaśniają niestety wystarczająco fenomenu życia. Traktują one budowę i funkcjonowanie organizmu wąsko i fragmentarycznie lub jako sumę współżyjących i zależnych od siebie istnień. Odpowiedź na pytanie czym jest życie powinna stanowić dzisiaj połączenie wszystkich definicji. Zawierać w sobie jednoczesne wyjaśnienie złożoności budowy i funkcjonowania pojedynczego organizmu żywego. Począwszy od najmniejszych cząstek fizycznych, subatomowych i atomów organizmu tworzących sprawnie działający system, o którym posiadamy jedynie wiedzę cząstkową i który bywa porównywany do mikrokosmosu oraz jego istnienie i funkcjonowanie w szerokim środowisku, makrokosmosie. Życie jest więc otwartym, ciągle ewoluującym systemem, budowanym przez istoty żywe, będące w przeróżnych relacjach. My ludzie jesteśmy jedynie drobnym, biologicznym i świadomym elementem tego systemu, Wydaje nam się również, że mamy czasami wpływ na jego działanie i kierunek rozwoju.

Małgorzata Wolszczak 

poniedziałek, 4 marca 2013

Historia węgierskiego, szlacheckiego rodu Kalnassych, mieszkających niegdyś na Warmii

Chcemy zainteresować Państwa mało znaną a ciekawą historią węgierskiego, szlacheckiego rodu Kalnassych, mieszkających niegdyś na Warmii. Według ustaleń Edwarda Martuszewskiego („Polscy i niepolscy Prusacy”, Wydawnictwo Pojezierze 1974) oraz najnowszych badań prof. dr. hab. Janusza Jasińskiego (jeszcze nieopublikowanych), najstarszy z rodu Kalnassych, Zygmunt, w pierwszej połowie XVIII wieku był burgrabią Barczewa (Wartemborka). W jednym z kościołów Barczewa znajduje się również inny ślad węgierski, renesansowy nagrobek Andrzeja Batorego i jego brata Baltazara.

Synem Zygmunta był Joachim Kalnassy, pisarz, poeta, tłumacz, kustosz katedry we Fromborku, kanonik warmiński a także przez 30 lat osobisty sekretarz biskupa Ignacego Krasickiego. Młodszy brat Zygmunta, Andrzej Michał Kalnassy, od 1738 do 1748 roku, a więc do swojej śmierci gospodarzył w Gągławkach, które nabył od starszego brata. Andrzej Michał Kalnassy został pochowany w kościele w Bartągu. Na jego płycie nagrobnej znajdującej się przed ołtarzem, wyryto łaciński napis SUAE REGIS MAJAESTATIS IN POLONIA LAUTENANTIUS (porucznik polskiego króla jegomości).

Przed Andrzejem Michałem w Gągławkach gospodarzyła Anna Kalnassy, żona Zygmunta Kalnassy. Za jej czasów, na podstawie bulli papieskiej z 1733 roku i po pięciu latach starań, biskup warmiński Krzysztof Szembek uzyskał zgodę papieża Klemensa XII na zmianę w Gągławkach prawa magdeburskiego na korzystniejsze prawo chełmińskie. Życzeniem Stolicy Apostolskiej było utrwalenie tego faktu w kamiennej tablicy, która została ustawiona na specjalnym postumencie w gągławskim parku. Z czasem tablica uległa zniszczeniu, a po konserwacji umieszczono ją w zbiorach Muzeum Warmii i Mazur, Oddział w Lidzbarku Warmińskim. Jak pisał dyrektor Muzeum Janusz Cygański:...”jest ona jednym z historycznie najważniejszych tego rodzaju dokumentów z przeszłości Warmii”...

Stowarzyszenie Miłośników Rusi nad Łyną podjęło starania wykonania kopii zabytkowej tablicy dokumentującej pobyt Węgrów na Warmii i umieszczenie jej w XIV- wiecznym kościele w Bartągu, gdzie spoczywa Andrzej Michał Kalnassy. Inicjatywa ta spotkała się z pełną życzliwością księdza Leszka Kuriaty, proboszcza parafii Bartąg. Dyrekcja Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie wyraziła zgodę na wykonanie kopii, deklarując pomoc oraz konsultacje merytoryczne, obecni właściciele Gągławek także włączają się do tego przedsięwzięcia. Przewidujemy uroczyste odsłonięcie i poświęcenie kopii historycznej tablicy z udziałem biskupa Diecezji Warmińskiej. Wtedy też zostanie odprawiona msza święta w intencji spoczywającego w bartąskim kościele Andrzeja Michała oraz członków rodu Kalnassych.

Głównym organizatorem uroczystości jest Starosta Olsztyński. Przewidujemy, że kopię tablicy wykonamy do września br. i wtedy nastąpi jej uroczyste odsłonięcie i poświęcenie w obecności przedstawicieli ambasady Węgier. Szczegółowy program i datę tego wydarzenia prześlemy Państwu po uzgodnieniu z organizatorami.

Mamy nadzieję na zainteresowanie Państwa mało znanym węgierskim wątkiem, ewentualną współpracę, również finansową przy wykonaniu kopii, a także udział w uroczystości odsłonięcia i poświęcenia tablicy. Koszt wykonania tablicy o wymiarach 110 x 130 cm wynosi brutto 10 500 zł, wpłat można dokonywać na konto Stowarzyszenia Miłośników Rusi nad Łyną z dopiskiem „tablica Kalnassych”.


Andrzej Małyszko
Ruś 34 10-687 Olsztyn tel. 601 38 52 97

TŁUMACZENIE 
tekstu łacińskiego znajdującego się na oryginale tablicy na język polski. Tłumaczenia dokonała dr Danuta Bogdan z Ośrodka Badań Naukowych w Olsztynie.

Na wieczną rzeczy pamiątkę 
Te dobra zwane Gągławkami 
Wraz z małą częścią do nich przyłączoną 
Według mapy sporządzonej przez 
Przysięgłego geometrę prowincji Peicherta 
z nadania Najdostojniejszego Pana Naszego papieża 
Klemensa XII na mocy bulli datowanej w Rzymie w przeddzień 
Kalendy lipca [30 czerwca] 1733 roku Czcigodnej Annie Kalnassy,
jej dziedzicom i spadkobiercom 
Przez Najjaśniejszego Księcia Krzysztofa hrabiego 
na Słupowie Szembeka biskupa Warmińskiego 
komisarza do [Stolicy] Apostolskiej 
prawo chełmińskie na wieczne czasy zostało nadane


piątek, 1 marca 2013

Zapiski z Drogi Mlecznej w kawiarni naukowej


7 marca o godz. 17.30 zapraszamy do Kawiarni Moja (ul. Dąbrowszczaków 10) na kolejne spotanie z olsztyńskimi blogerami. Tym razem gościem specjalnym będzie pani Ewa Rubczewska, która otrzyma nagrodę - statuetkę malowanej butelki - za jej przepiękny blog ilustrowany zdjęciami.

Ewa Rubczewska prowadzi przepiękny fotoblog. Jest prawie emerytką. Mieszka z mężem i psem; dwójka dzieci jest już dorosła i samodzielna. Z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem, co jest skutkiem jej miłości do matematyki i fizyki. Swoją inżynierską duszę łączy z umiłowaniem przyrody i wielką ciekawością świata. Interesuje się astronomią (stąd chyba tytuł blogu „Zapiski z Drogi Mlecznej”, ornitologią, kynologią (ptaki i psy często goszczą na jej blogu). Czyta dużo książek z różnych dziedzin. Uwielbia włóczykijstwo - oczywiście z aparatem, męzem i psem, co skrupulatnie na blogu dokumentuje.

Jak sama o sobie pisze: „Fotografowaniem zajęłam się przypadkiem, obserwując, jak zdjęcia robił mój syn czy Mąż. Wzięłam do ręki aparat, pstrykałam i odkryłam, że to zajęcie wzbogaca moje życie. Któregoś dnia uznałam, że trzeba jednak poznać niektóre zasady z teorii fotografowania, te wszystkie przesłony, czasy, ekspozycje, głębie ostrości. Zaczęłam się uczyć i zgłębiam to do dziś. Później przyszedł czas na komputerową obróbkę moich zdjęć. Proces ten dobrze znałam z widzenia, długie lata pracując w wydawnictwie jako redaktor techniczny. Ale to koleżanki i koledzy przygotowywali fotki, ja je tylko gotowe posyłałam do druku. Zabrałam się więc za naukę programów graficznych i sporo czasu spędzam przed monitorem, walcząc o lepszy wygląd moich fotografii. Bez tych opcji trudno jest otrzymać wspaniałe zdjęcie. Ale ja i tak uważam, że najważniejsza jest ciekawość, obserwowanie świata i zauważanie piękna w rzeczach najprostszych.”

Zima nie rozpieszczała fotografów dobrym światłem. Pani Ewa z niecierpliwością czeka na wiosnę i na wspólne z mężem i psem wyprawy w plener. Jak twierdzi „wystarczy niedaleki wyjazd, żeby znaleźć się w innym świecie, gdzie wszystko żyje swoim niespiesznym rytmem, a świat jest taki piękny...” Ale żeby ten inny świat – rodem z Drogi Mlecznej – zobaczyć, potrzeba wyobraźni. A tę Pani Ewa niewątpliwie ma.

Stanisław Czachorowski
(zdjęcia - Ewa Rubczewska)