Kto pierwszy wpadł na ten pomysł, trudno już dziś powiedzieć. Z pewnością od dawna mówiło się w Lamkowie, że potrzebna jest tu impreza na której spotkają się wszyscy mieszkańcy i która pozwoli im zadzierzgnąć więzy sąsiedzkiej przyjaźni. I tak pewnego dnia Rada Sołecka w Lamowie oraz tamtejsze Koło Gospodyń Wiejskich powołały do życia Święto Pieczonego Ziemniaka.
"Te imprezy mają odnowić ducha polskiej wsi, przyjaznej gościnnej, w której panują dobrosąsiedzkie stosunki" - mówi sołtys Lamkowa Marcin Czadek. W pierwszy weekend września do Lamkowa zjechali więc sąsiedzi nie tylko z pobliskich Radost, Derca, Kronowa i Krokowa ale także z większych miejscowości: Barczewa i Jezioran. Na Wiejskim Placu Rekreacyjnym w Lamkowie spotkało się ponad siedemset osób.
Jak każe stara tradycja to wielkie, publiczne świętowanie rozpoczęło się od mszy polowej, którą celebrował lamkowski proboszcz, ksiądz Piotr Wiśniewski. W swoim krótkim kazaniu nawiązał wprost do głównej idei tego spotkania, mówiąc o potrzebie wzajemnej miłości, która jednoczy społeczności ludzkie. A "bez miłości rozumianej jako postawa życiowa nie można przecież stworzyć wspólnoty".
Pokrzepieni na duchu uczestnicy imprezy raźno zabrali się za hulanki i swawole, ale oczywiście w granicach dopuszczanych przez zdrowy rozsądek i dobre wychowanie. Najważniejsze było więc pokosztować pysznego jedzonka. Lamkowskie Koło Gospodyń Wiejskich zaprosiło wszystkich na degustację swoich wyrobów kulinarnych, wśród których królowały pierogi w kilku odmianach, chleb domowego wypieku, tradycyjna omasta ze skwarkami i kiszonymi ogórkami oraz różnorodne przepyszne ciasta. Kuchnia polowa serwowała pieczone ziemniaki, kiełbaski i kaszoki a Koło Łowieckie im. Juliana Ejsmonta z Olsztyna zaprosiło na degustację dwóch dzików - jak poinformował Skarbnik Koła Mirosław Reszuta - ustrzelonych a potem upieczonych specjalnie z myślą o lamkowskim święcie.
Wtedy na placu pojawiła się Urszula Pasławska, Wicemarszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego, która właśnie teraz, w okresie "dożynkowego" podsumowywania lata, bierze udział w wielu tego rodzaju festynach. "To właśnie takie imprezy tworzą tożsamość naszego regionu, który w ponad 97 procentach składa się z obszarów wiejskich. I kiedy bywam na nich jest okazja porozmawiania o realnych problemach lokalnych społeczności. A Lamkowo darzę szczerą sympatią w związku z ludźmi, którzy tu żyją i pracują." - stwierdziła pani marszałek.
Urszula Pasławska wraz z olsztyńskim Starostą Mirosławem Pampuchem oraz dyrektorką szkoły w Lamkowie Małgorzatą Bałusz rozpoczęła zabawę startując w konkursie na prowadzenie piłeczki slalomem. Wprawdzie chociaż to pan Starosta był najbardziej sumienny i dokładny w prowadzeniu piłeczki po trasie slalomu to najszybciej dotarła do celu pani dyrektor. "Przecież nie mogłam przegrać kiedy patrzyli na to moi uczniowie" - stwierdziła tylko na koniec ze śmiechem. Uczniowie kontynuowali potem te wyścigi, w związku z czym śmiechu i zabawy było co niemiara.
Mirosław Pampuch często i chętnie uczestniczy w tego rodzaju imprezach na terenie powiatu. "Mają one niepowtarzalną, swojską atmosferę. Nie ma tu przemówień politycznych, są za to życzliwe rozmowy i spotkania w dobrym towarzystwie" - stwierdził starosta. "I co najważniejsze, na każdej można dobrze zjeść, nie zapominając też o innych urokach stołu".
Do Lamkowa przyjechał też Dariusz Wasiela, kierownik sekcji interwencji olsztyńskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Sekcja ta, oprócz zadań związanych z dbałością o utrzymanie właściwych relacji na rynku zbóż, odpowiada także za programy skierowane do dzieci. Codzienną szklankę mleka dostaje dzięki temu ponad sto tysięcy dzieci z ponad siedmiuset placówek oświatowych naszego województwa. A czterdzieści tysięcy dzieci z klas 1-3 z blisko pięciuset szkół korzysta też z programu "Owoce w Szkole". "Przyjechałem, żeby podtrzymać kontakt i dobrą współpracę" - stwierdził Wasiela. Program, który funkcjonuje od lat, będzie też wdrażany w Lamkowie w nowym roku szkolnym.
Wielką atrakcją lamkowskiej imprezy były pokazy sprawności straży pożarnej z Barczewa. Strażacy przyjechali wozem bojowym na sygnale i ugasili pożar samochodu. Potem jeszcze pielęgniarka Aleksandra Sałkiewicz przeprowadziła pokaz pierwszej pomocy. Każdy z jego widzów zapamiętał na pewno numer alarmowy 112, oraz to, że od szybkości ich reakcji oraz precyzji z jaką poinformują służby ratownicze o zaistniałej sytuacji może zależeć czyjeś życie.
Krzysztof Trojanowski przyjechał na imprezę z Biskupca. "To mały kawałek drogi ale warto było tutaj zajechać przede wszystkim ze względu na dzieci, które dobrze się tutaj bawią. Poza tym jedzenie jest tutaj dobre i niezbyt drogie. I człowiek nie czuje się wyobcowany w tej miłej, rodzinnej atmosferze." Żona pana Krzysztofa Małgorzata cieszy się, że "dzieci mają tutaj wiele ciekawych propozycji, co odróżnia lamkowską imprezę od innych tego rodzaju przedsięwzięć, na których bywam przy każdej okazji".
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.