
Jedną z możliwości jest wolontariat - sensowny powód, aby wyjść na ulicę. Nie po to, żeby pić i demolować, ale żeby zrobić coś dla innych i dla siebie przy okazji. Spotkać się ze sobą i z nieznajomymi bez płacenia "biletów wstępu" czy konsumpcji. Wydaje się wręcz, że przynajmniej część konsumpcji (w pubach, sklepach) to swoisty bilet wstępu, aby uzasadnić swoją obecność wśród ludzi. W Olsztynie za mało mamy ławeczek w parku, gdzie można posiedziec w ciekawej otwartości na świat i innych ludzi.
Studenci biologii (na zdjęciu) 18 grudnia zorganizowali społeczną akcję zbiórki elektrośmieci (więcej na ich blogu). Do ich obecności "na ulicy" przez kilka godzin czasem dołączali ludzie samotni... Coś się działo, a oni chcieli pokazać światu, że są! Wykrzyczeć, wyżalić się lub... po prostu porozmawiać i włączyć się do akcji. Wolontariat jest więc jednym ze sposobów odzyskiwania przestrzeni publicznej w mieście.
Nawet zimą można robić coś sensowenego w przestrzeni publicznej, odzyskując "agorę" dla niekomercyjnego życia publicznego i kontaktów międzyludzkich. W naszych kameralnych spotkaniach z nauką i naukowcami poszukiwać będziemy także i takich form, łącznie z "flash mobami", graniem w szachy lub warcaby w parkach (ech, jakże tych parków z ławeczkami w Olsztynie mało!), piknikami i dyskusjami na trawniku. Dołączcie do nas ze swoimi pomysłami, energią i przemysleniami.
Stanisław Czachorowski
(fot. Artur Sienkiewicz)
Popieram takie akcje:)
OdpowiedzUsuń