Kawiarnie i klimatyczne miejsca spotkań nie do końca znikają z krajobrazu miasta. Pozostają we wspomnieniach i detalach. Przykładem jest "Pożegnanie z Afryką". Kawiarnia pojawiła się chyba na początku lat 90. XX wieku, lub ciut wcześniej. Zwróciła swoją uwagę wyborną kawą, swoistym novum w szarym świecie zanikającego PRL-u. Gościliśmy najpierw właściciela kawiarni z jego ofertą na konferencji, w formie kateringu. Poźniej odwiedzaliśy maleńką kawiarnię i sklep, usytułowaną w lokalu przy ulicy Podwale. W pamięci pozostały liczne puchary osiągnięć sportowych pierwszego właściciela, stare młynki i ekspresy do kawy oraz taborety obite workami jutowymi.
Potem kawiarnia - ze względów finansowych - przeniosła się do budynku Domu Rzemiosła, stając się bardziej sklepem niż kawiarnią. Po jakimś czasie zniknęła i z tego miejsca. Pozostały tylko wspomnienia aromatycznej kawy i spotkań oraz interdyscyplinarnych dyskusji wokół alternatywnych strategii życia.
Niedawno będąc na wernisazu w gelerii "Sztuka na piętrze" (ul. Kołłątaja), zauważyłem taboret obity workiem jutowym (na zdjęciu). Być może jest to materialna pozostałość po "Pożegnaniu z Afryką", albo tylko podobny pomysł.
Urocze kawiarnie nie całkiem znikają z przestrzeni publicznej. Pozostają po nich wspomnienia i drobne detale, rozproszone po innych miejscach. Akademicki Olsztyn liczy sobie już ponad 60 lat. W tym czasie miasto zmieniało się wielokrotnie, powstawały i znikały kawiarnie i lokale gastronomiczne, miejsca spotkań studentów, kortowskich wykładówców i olsztyńskich inteligentów. Czy zostały w pamięci miejsca i klimat tych różnorodnych spotkań? Czy ktoś podzieli się wspomnieniami i wydobędzie z niebytu dawne, olsztyńskie lokale, tętniące mniej lub bardziej naukowymi dyskusjami?
Stanisław Czachorowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.