niedziela, 16 marca 2014

Czy postęp jest wartością samą w sobie?

W środę 19 marca 2014 r. zapraszamy do Klubu Baccalarium (Kortowo, przy stołówce studenckiej, wejście od Placu Łódzkiego), godz. 16.45 na dyskusję o postępie. Wprowadzenie do dyskusji - Zuzanna Kunicka (studentka biolotechnologii).

Kilka przykładów zdobyczy współczesnej nauki i techniki, które pozwolą postawić pytanie czy postep jest wartością samą w sobie. Rozwiązania te stwarzane były z myślą rozwiązywania problemów społeczeństwa, z myślą niwelowania chorób, samotności, z myślą by ułatwiać ludziom życie, by ich uszczęśliwiać. Czy stosunek rozwiązanych przez nas problemów do problemów powstałych w wyniku postępu nie jest zbyt duży? Czy przypadkiem postęp nie jest w dzisiejszych czasach tak szybki, że nie mamy czasu na zastanawianie się nad dalekosiężnymi skutkami naszych wynalazków? 

*  *  *

Nauka oraz technika rozwijają się w tempie geometrycznym. Postęp jest niczym kula śniegowa: gdy jest mała jej wzrost jest powolny, a im większa się staje tym szybciej przybiera na swojej objętości. O ile sama kula śniegowa nie jest zagrożeniem sama w sobie, o tyle lawina przez nią wywołana może prowadzić do zagłady ludzi osiedlonych pod górą, z której się obsunęła. Swoisty efekt motyla – mały czynnik powoduje niewyobrażalne zniszczenia. Czy takimi metaforami można określić współczesny postęp nauki oraz techniki?

Postęp medycyny – ochrona dla ludzi czy nowe zagrożenie? 
Postęp medycyny stwarza dla ludzkości wiele nowych możliwości. Dzięki niemu możemy się uodpornić na większość chorób, które dziesiątkowały dawne społeczeństwa. Bardziej higieniczny tryb życia pozwala nam na unikanie potencjalnych zagrożeń ze strony pasożytów oraz drobnoustrojów chorobotwórczych. Wielkim przełomem w dziedzinie medycyny było samo wynalezienie szczepień ochronnych ( XIX w. ) czy antybiotyków (XX w.). Doprowadziło to do uporania się społeczeństwa z powszechnymi problemami związanymi chorobami zakaźnymi, które do tamtej pory były przyczyną chorób oraz śmierci setek milionów osób. Dodatkowo postęp medycyny sprawił, że osoby chore na przewlekłe choroby, które bardzo często są wynikiem mutacji w człowieczym genomie, są w stanie żyć z mniejszymi dolegliwościami oraz na pewno dużo dłużej, niż byłoby to możliwe wcześniej. Są to bardzo pozytywne strony postępu medycyny z punktu widzenia przeciętnej osoby, dla której dzięki tym zdobyczom życie staje się łatwiejsze oraz mniej niepokojące. Jednak czy gdy sięgniemy wzrokiem dalej i głębiej, postęp medycyny ma tylko swoje dobre strony?

Chyba każdy z nas spotkał się kiedyś z alergią na jakiś produkt czy czynnik środowiska. Wiosną, gdy jedni oddychają pełną piersią, ciesząc się zielenią panującą wokół, innym podziwiać ten widok przeszkadzają łzawiące oczy, a radość przerywana jest ustawicznym wycieraniem cieknącego nosa. Winne są niestety geny. Bardzo często alergia ma podłoże genetyczne. Gdy jedno z rodziców choruje, prawdopodobieństwo, że dziecko odziedziczy alergię wynosi 20-40%. Jeżeli oboje rodzice chorują prawdopodobieństwo wzrasta do 30-60%, natomiast gdy rodzice mają alergię na ten sam czynnik dziecko odziedziczy alergię na 60-80%. Jeżeli do tych statystyk dodamy koleje, np. że połowa Amerykanów jest uczulona na co najmniej jeden czynnik alergiczny, albo bliższy nam przykład, że co trzeci mieszkaniec Warszawy jest alergikiem, można stwierdzić, że zbliżamy się nieuchronnie do stworzenia populacji ludzi z nadaktywnym układem immunologicznym.

Alergia jest najmniej poważną z chorób uwarunkowanych genetycznie. Są również inne, bardziej inwazyjne, chociażby hemofilia, której nosicielami jest już 5% populacji rasy białej na świecie. Wiemy już skąd się biorą choroby genetyczne, jaki jest ich mechanizm, ale nasuwa się pytanie dlaczego ludzi chorych na te choroby jest więcej niż kiedyś i dlaczego wciąż ich przybywa?

In vitro – cud nauki i techniki? 
Postęp nauki i techniki dla wielu zwykłych ludzi na pewno jest niemal magią. Przecież gdybyśmy powiedzieli ludziom w XVIII w. że w przyszłości możliwe będzie przeszczepianie tkanek i narządów między ludźmi, czy ludźmi a zwierzętami, popukaliby się w głowę i zastanowili nad naszym zdrowiem psychicznym. Nawet teraz, mimo dobrego poznania biologii i fizjologii pytając przeciętną parę, która poczęła dziecko metodą in vitro, o to czym jest dla nich postęp, odpowiedzą na pewno, że cudem. In vitro stało się dla ludzi dotkniętych chorobą cywilizacyjną jaką jest niepłodność ogromną szansą na posiadanie własnych dzieci, szansą, na nawiązanie niewyobrażalnej więzi z dzieckiem jeszcze nienarodzonym, szansą na spełnienie się w roli matki i ojca, a dla samotnych kobiet szansą na posiadanie potomstwa. In vitro staje się coraz powszechniejszą metodą zapłodnienia ze względu na coraz większy odsetek ludzi bezpłodnych, jest szeroko reklamowane w mediach. Jednak czy takie rozwiązanie niesie ze sobą tylko dobre strony?

Okazuje się, że zapłodnienie in vitro niesie ze sobą szereg zagrożeń, szczególnie dla poczętych w ten sposób dzieci. Związane jest to przede wszystkim z dużo częstszym występowaniem mutacji w genomie zarodków poczętych in vitro niż u dzieci poczętych drogą naturalną. Wiąże się to z częstszym występowaniem u noworodków poważnych chorób, a nawet nowotworów. Czy rzeczywiście możemy pozwolić sobie już teraz na odpowiedzialną ingerencję w strukturę genetyczną tych zarodków? Czy potrafimy wskazać granicę gdzie kończy się zlepek kilku komórek a zaczyna nowe życie? Czy potrafimy odpowiedzieć na pytanie jaki wpływ będzie miało na społeczeństwo zapłodnienie ludzi metodą in vitro? Z jakimi nowymi mutacjami będziemy mieli do czynienia, mutacjami, które powstały przy zapłodnieniu poza ustrojowym? Czy w przyszłości będzie z tego powodu przybywało ludzi bezpłodnych, ponieważ jest to choroba dziedziczna?

Komórki macierzyste – nadzieja dla wszystkich? 
 Manipulacja komórkami embrionów dotyczy nie tylko zapłodnienia in vitro. Jest konieczna również przy pozyskiwaniu komórek macierzystych. Wyhodowanie komórek tkanek organizmu z komórek macierzystych była na pewno wielkim sukcesem współczesnej medycyny oraz inżynierii genetycznej. Stwarza ona wręcz niewyobrażalne możliwości. Wykorzystanie własnych komórek organizmu do naprawy innych uszkodzonych tkanek jest genialną sprawą. Dzięki tej metodzie problem odrzucania przeszczepów byłby zniwelowany ze względu na stu procentową zgodność tkanki przygotowanej do przeszczepu z tkankami naszego organizmu. Jednak pójdźmy o kilka kroków dalej, założymy na chwilę, że postęp nauki doprowadzi do tego, że będziemy w stanie wyhodować niemal każdą komórkę ludzkiego organizmu. Czy, gdy dojdziemy już do wprawy i takie manipulowanie komórkami macierzystymi zostanie skomercjalizowane, czy nie stanie się ono machiną do robienia pieniędzy mniej więcej tak jak in vitro? Czy nie będzie to swoistym lekiem na starość? Co się stanie, gdy za pieniądze będziemy mogli wymienić niemal każdą zestarzałą tkankę na nową, zdrową i młodą dzięki komórkom naszego własnego organizmu? Kto będzie miał monopol na niestarzenie, oraz co ważniejsze – gdzie będzie zaczynała się granica starości?

Facebook – okno na świat i ludzi? 
 Niewątpliwą zdobyczą współczesnej nauki oraz techniki jest Internet. A wytworem ludzi oraz Internetu stały się wszelakiego rodzaju portale społecznościowe, wśród których obecnie niewątpliwy prym wiedzie Facebook. Portale takie reklamowane były jako okno na świat, na ludzi. Dzięki nim możemy poznawać osoby z całego świata, odszukać starych przyjaciół, odnawiać kontakty, bez przeszkód wymieniać się poglądami, dzielić się tym co nas zainteresowało. I tak portale społecznościowe na dobre zagościły w naszym życiu. Obecnie na pewno prawie każdy z nas ma konto na którymś z portalów społecznościowych, niektórzy nawet na kilku. Mamy na nich setki (!) znajomych. Facebook stał się miejscem spotkań, zwierzeń.

(Podwórko w pełni "analogowe",
relacje międzyludzkie są rzeczywiste,
fot. S. Czachorowski)
Ale zastanówmy się jak portale społecznościowe wpływają na samo społeczeństwo. Dzięki facebookowi mamy wrażenie, że uczestniczymy w życiu społecznym, bez ruszania się z czterech ścian własnego domu. Czy nie prowadzi to do nowego rodzaju samotności – samotności w tłumie? Czy nie cierpią na tym nasze umiejętności do nawiązywania relacji międzyludzkich? Czy dalej umiemy rozmawiać ze sobą w „realu”? Czy miejsce okazywanych przez nas emocji nie zajęły emotikony? Czy nie tworzymy na facebooku naszego, często wydaje się nam lepszego alterego? Czy sami nie kreujemy krzywego obrazu własnej osoby? Czy nie łatwiej nam teraz opowiadać o naszych problemach w samotności w wirtualnym świecie?

Wymieniłam wyżej tylko cztery z bardzo licznych przykładów zdobyczy współczesnej nauki i techniki. Stwarzane były z myślą rozwiązywania problemów społeczeństwa, z myślą niwelowania chorób, samotności, z myślą by ułatwiać ludziom życie, by ich uszczęśliwiać. Czy jednak postęp jest wartością samą w sobie? Czy stosunek rozwiązanych przez nas problemów do problemów powstałych w wyniku postępu nie jest zbyt duży? Czy przypadkiem postęp nie jest w dzisiejszych czasach tak szybki, że nie mamy czasu na zastanawianie się nad dalekosiężnymi skutkami naszych wynalazków?

Zuzanna Kunicka

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.