Z inicjatywy p. Andrzeja Małyszko z podolsztyńskiej Rusi, w listopadzie odbywają się spotkania kameralne z nauką, poświęcone traktowi niborskiemu. Słowo „gościniec” ma kilka znaczeń. Po pierwsze gościniec to droga, trakt (droga, którą goście jadą). Gościniec to także karczma, zajazd, najczęściej znajdujący się przy trakcie (miejsce, gdzie goście zatrzymać się mogą). I w końcu gościniec jako prezent (np. kołacze weselne), a więc coś co goście przynoszą i obdarowują gospodarzy lub coś co gospodarze dają swoim gościom na drogę. Wszystkie te trzy konotacje w jakimś sensie wiążą się z otwartymi na drugiego człowieka, kameralnymi spotkaniami z nauką i naukowcami.
Trakt to także wymarzone miejsce na spotkania kameralne z nauką, na rozmowy niespieszne z drugim człowiekiem o Wszechświecie w całej jego rozciągłości i różnorodności oraz o sensie życia, czy tylko o wrażeniach z podróży i kontemplacji mijanej przy drodze przyrodzie. Tak, z całą pewnością na „kameralne spotkania z nauką” zaprosimy nie tylko do kawiarni ale i na wędrówkę. Ale to dopiero wiosną i latem, gdy cieplej będzie.
Pasja poznawcza, ciekawość jest pierwszym stopniem do…. wiedzy. Pan Andrzej Małyszko o trakcie niborskim usłyszał od starego Warmiaka, trakcie biegnącym koło Rusi i zaczął szukać po starych mapach, prosić o pomoc naukowców różnych specjalności, zachęcać do wędrówki. Etapem jego poszukiwań są właśnie listopadowe spotkania w Gazeta Cafe.
W dniu 12 listopada głównymi bohaterami dyskusji była Prof. Zofia Rzepecka (UWM w Olsztynie, Wydział Geodezji) specjalista od geodezji satelitarnej oraz mgr Adam Płoski (Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Olsztynie), historyk.
Pani Profesor z wielką pasją opowiadała o geodezji i odszukiwaniu starych dróg na jeszcze starszych mapach. Mapy są jednym z ważniejszych efektów pracy geodetów. Od dokładności mapy zależy możliwość poruszania się oraz odnajdywanie nie tylko drogi ale i określanie dokładnego położenia. Jak to robiono kiedyś, gdy nie było nawigacji satelitarnej, GPS czy europejskiego systemu Galileo? Okazuje się że i Mikołaj Kopernik był geodetą, bowiem zajmował się geometrią. A jeszcze wcześniej, już na przełomie II i III w p.n.e. Eratostenes twierdził, że Ziemia jest kulista, a jej promień obliczyć za pomocą … wielbłądów! I zrobił to w miarę dokładnie.
Geodecie wyposażonemu w najnowsze komputery i satelity, do odszukania starej drogi potrzebny jest historyk. Pan Adam Płoski opowiadał o trakcie z zupełnie innej perspektywy. Sieć dróg w naszym regionie ukształtowała się w średniowieczu i związana była z lokacją miast i wsi. Wtedy powstał trakt niborski, jako fragment jednego z wariantów drogi z Warszawy do Królewca. Później nastąpiły różne zmiany w szlakach komunikacyjnych (XVI-XVIII w.). Duże zmiany zaszły za sprawą poczty. W XIX nastąpiła utrata znaczenia traktu niborskiego – bardziej był wykorzystywany przez przemytników niż handlarzy i kupców.
Trakt niborski to droga częściowo zapomniana. Odszukiwanie dokładnego przebiegu tej drogi to odtwarzanie historii, zmian społecznych, politycznych i gospodarczych, odtwarzanie zmian przyrodniczych. Szukanie takich śladów to fascynująca i intrygująca historia, niczym najlepsza powieść detektywistyczna z licznymi wątkami sensacyjnymi. Gdzieniegdzie pozostały kamienie milowe, domy szosowe, karczmy. A może tędy podróżował Jan Kochanowski i Mikołaj Rej?
Odkrywanie tajemnic rzeczywistości jest znacznie ciekawsze niż fikcja literacka. O trakcie niborskim powstaje książka, pisana przez naukowców różnych specjalności. Po prostu trzeba ten unikalny trakt zobaczyć.
Kolejne spotkanie: 26 listopada, Stanisław Dąbrowski (leśnik, przyrodnik), Jarosław Sobieraj (archeolog), Gazeta Cafe (ul. Kołłątaja), godz. 17.30.
St. Czachorowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.