poniedziałek, 15 lutego 2010

Która pachnica w dziupli piszczy?

18 lutego (czwartek, godz. 17.30 w Kawiarni Moja ul. Dąbrowszczaków 10) w ramach kameralmnych spotkań z nauką, dyskusja o biologicznej koncepcji gatunku, implikacji dla codziennego życia, logice i filozofii. A wszystko za sprawą pachnicy dębowej (Osmoderma eremita). Wstęp do dyskusji dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM.

Dlaczego ten chrząszcz z rodziny żukowatych (Scaraebeidae) wywołuje tak duże zainteresowanie, przede wszystkim w aspekcie gospodarczym, prawnym i finansowym? Bo jest gatunkiem „naturowym”, to znaczy wymienionym w Załączniku II Dyrektywy Rady 92/43/EWG. Ma więc kluczowe znaczenie jako gatunek parasolowy w ochronie obszarów Natura 2000. Na dodatek jest wymieniony jako gatunek priorytetowy (gatunki wymagające ścisłej ochrony), a Polska zobowiązana jest nie tylko do ochrony, tego z pozoru mało ważnego chrząszcza, ale i monitoringu ekologicznego, czyli sprawdzania stanu populacji.

W czym problem?
Otóż w 2007 roku ukazała się publikacja Audisio i innych (łącznie 10 współautorów publikacji), w której zapronowano, m.in. na podstawie badań genetycznych, zmiany taksonomiczne, rozdzielając dawniejszy gatunek Osmoderma eremita na kilka osobnych. W Polsce występować miałby: Osmoderma barnabita. Obecność pachnicy dębowej utrudnia swobodną wycinkę drzew przydrożnych. Ale skoro miałby w Polsce występować innych gatunek, to może się wydawać, że nie ma przeszkód w wycince, bo prawnie chroniony jest inny gatunek!

Dyskusja taka trwa już kilka miesięcy. Jej rozstrzygnięciem żywotnie zainteresowane są przedsiębiorstwa budujące drogi i zarządy dróg – nie trzeba byłoby robić żadnych ekspertyz ani pytać „ekologów” o zdanie. Problemem jest sam koncepcja gatunku biologicznego czy może tylko gatunku taksonomicznego oraz także konsekwencje prawne rewizji taksonomicznych.

Co to jest gatunek parasolowy?
Jest to gatunek charakterystyczny dla pewnego typu siedliska, za pomocą którego (gatunku!) możemy chronić zagrożone siedliska. Wymieniony wyżej Załącznik II dotyczy Dyrektywy Siedliskowej, a więc typów siedlisk wymagających ochrony na terenie Unii Europejskiej. Gatunek parasolowy powinien być stosunkowo łatwy do rozpoznania. A więc nie tylko rzadki i zagrożony wyginięciem.
Może inny przykład. Kilka lat temu wraz z zespołem zgłosiłem kilkadziesiąt gatunków owadów wodnych, jako proponowane gatunki parasolowe dla różnych typów siedlisk (jeziora, torfowiska, rzeki, drobne zbiorniki itd.). Jeden z nich, chruścik Crunoecia irrorata zaproponowałem do ochrony źródeł typu helokrenowego. Propozycja była na tyle trafna, że Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody Salamandra gatunek ten zgłosiła do ochrony gatunkowej. Musieliśmy wspólnie wymyśleć polską nazwę – krynicznia wilgotna. Chruścik ten jest łatwy do rozpoznania przyżyciowego, występuje tylko w źródłach i na terenie całego kraju. Na dodatek jest zagrożony wyginięciem. Za pomocą tegoż gatunku można obecnie chronić źródliska – obiekty zazwyczaj niewielkie, wielkości kilku-kilkunastu metrów kwadratowych, bowiem można z mocy prawa chronić siedlisko i stanowisko gatunku chronionego (miejsce rozrodu) – a wraz z tym gatunkiem cały szereg innych, trudnych do rozpoznania (wymagana ścisła wiedza specjalistyczna).

Podobnie jest z pachnicą debową – jest to gatunek saproksylofagiczny (próchnojad), którego larwy żyją w dziuplach starych drzew i rozwijają się w próchnie. Z siedliskiem tym oczywiście zwiany jest cały szereg unikalnych i zagrożonych gatunków grzybów, owadów i innych bezkręgowców. Obecnie pachnica występuje w lasach pierwotnych takich jak Puszcza Białowieska oraz w starych drzewach w alejach przydrożnych. Dlaczego tak skrajne siedliska? Bowiem chrząszcz ten wymaga starych nasłonecznionych, drzew dziuplastych. Takie drzewa są typowe dla lasów pierwotnych. W lasach gospodarczych drzew dziuplastych jest niewiele, na dodatek są w zwartym drzewostanie, silnie zacienionym, co jest niekorzystne dla rozwoju pachnicy. Ale odpowiednie siedlisko zachowało się w przydrożnych drzewach dziuplastych. Nie mamy na Warmii i Mazurach lasów pierwotnych takich jak Puszcza Białowieska. Śladem po dawnych puszczach Prusów są właśnie aleje przydrożne. To nasz wielki skarb, w pewnym sensie porównywalny jest z Puszczą Białowieską. U nas pachnica dębowa w lasach gospodarczych praktycznie nie występuje (bardzo nielicznie). Zatem dla zachowania tego gatunku ochrona całych alei ma kluczowe znaczenie. Może za kilkadziesiąt lat, jak uda się w rezerwatach i leśnych kompleksach promocyjnych odtworzyć siedlisko odpowiednie dla tego gatunku (i innych, podobnych), ochrona alei przydrożnych nie będzie tak bardzo istotna z przyrodniczego punktu widzenia. Gdybyśmy lepiej dbali (a przede wszystkim nasi poprzednicy) o ekologiczny stan lasów i mieli więcej dobrych obszarów chronionych, tobyśmy teraz nie musieli tak mocno chronić alei przydrożnych.

St. Czachorowski

2 komentarze:

  1. "Czy można w kawiarni lub pubie prowadzić rozmowy o nauce, filozofii i sztuce? Tę hipotezę roboczą można eksperymentalnie zweryfikować"
    Z pewnością można, w razie niepowodzenia byłoby to spotanie kawiarnistów, ale kawiarniani intelektualiści wzruszali przecież z posad bryłę świata, że posłużę się tą skompromitowaną frazą. Przyglądam się od dawna tej inicjatywie i czekam z niecierpliwością na spotkania poświęcone innym dyscyplinom nauki, gdzie dochodzi do styku nauk przyrodniczych ze ścisłymi. Genetyka, biochemia, że wymienię pierwsze, które mi przyszły na myśl.
    Czy mieści się to w założonym profilu klubu? Głeboko wierzę w sens popularyzowania osiągnięć nauki pośród profanów.
    Z pozdrowieniami
    Anna Bożanovska

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematyka spotkań wynika z zainteresowań i ciekawości samych uczestników. Zatem zapraszamy także i z pomysłami na tematy spotkań. Genetyka i biochemia jak najbardziej mieszczą się w "profilu". Dyksutujemy o tym, co nas interesuje i na czym się znamy, a spotkania maja charakter interdyscyplinarny i... kameralny.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.